Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

niedziela, 29 stycznia 2017

Rozdział 385

Obudził mnie głośny płacz Borysa. Nie chciało mi się wstawać, więc stwierdziłam, że poproszę męża o to by do niego wstał.
-Kocie idź do małego.-poprosiłam półsennym głosem. Odpowiedział mi płacz. Zmarszczyłam brwi i otwarłam oczy. Byłam w obcym pokoju. Popatrzyłam chwilę na to co się dzieje dookoła. Po chwili przypomniałam sobie co się dzieje. Spojrzałam na Borysa, który patrzył na mnie zaskoczony.-Wybacz Boro zapomniałam, że nie jesteśmy w domku, ale już dostajesz mleczka.-powiedziałam biorąc synka na ręce. Gdy Borys pił ja chwyciłam telefon i sprawdziłam godzinę. 7:30.-Co powiesz na to by się ubrać i iść do sklepu po jakieś śniadanko dla mamy i przy okazji kupimy coś dobrego tacie?-spojrzałam na synka. Był tak skupiony na piciu, że nie zauważył, że coś do niego mówię.-Czyli jesteś na tak.-powiedziałam sama do siebie i się zaśmiałam. Po nakarmieniu, ubrałam Borysa i włożyłam go do wózka. Weszłam do łazienki myjąc się i malując. Co chwila zerkałam na Borysa, który bawił się paluszkami. Gdy skończyłam się ubierać chwyciłam torebkę wpakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłam do pobliskiego sklepu. Po zrobieniu zakupów wróciłam do motelu i zjadłam śniadanie.-Co robimy Boro? Idziemy to taty czy wolisz iść na spacerek?-spytałam patrząc na syna. Stwierdziłam, że mam dość odpowiadania samej sobie na pytania i zaczęłam szykować wszystko co potrzebne będzie Dymitrowi w szpitalu. Gdy miałam wszystko spakowane wyszłam z pokoju zamykając na klucz drzwi i wolnym krokiem ruszyłam w kierunku szpitala. Słońce przyjemnie grzało co było przyjemną odmianą od ciągłego życia w mroku. Podziwiałam uroki tego pięknego miasteczka, które było małe i spokojne. Borys z zaciekawieniem przyglądał się temu co działo się na niebie i co chwilę piszczał w zachwycie widząc przelatujące ptaki. Zaśmiałam się cicho z reakcji synka. Gdy doszłam do szpitala rozejrzałam się po parkingu czy nie widać samochodu ojca, ale niestety nie zauważyłam go. Weszłam do środka i od razu skierowałam się do góry. Gdy byłam przed pokojem Dymitra zawahałam się czy nie zapukać, ale przecież w końcu jesteśmy małżeństwem. Weszłam do pokoju. Dymitr był w pozycji półsiedzącej i patrzył tempo w ekran telewizora.
-Dzień dobry Towarzyszu.-powiedziałam z uśmiechem. Spojrzał na mnie i od razu uśmiechnął się szeroko.
-Dzień dobry kochana rodzinko. Co tak wcześnie? Na pewno się nie wyspałaś.-powiedział patrząc na mnie poważnie.
-Spokojnie, przenocowałam w motelu żeby być bliżej ciebie i przy okazji zrobiliśmy ci zakupy.-powiedziałam pokazując siatkę.-Jeśli te żelki nie będą ci smakować to wina Borysa. Kazał mi wziąć te, a nie te dobre.-powiedziałam wykładając wszystko na stolik.
-Dobrze, zapamiętam.-Dymitr zaśmiał się i patrzył na to co robię.
-Potrzebujesz czegoś? Był już lekarz? Nic cię nie boli?-spytałam podchodząc do wózka i wyciągając Borysa.
-Nie, niczego nie potrzebuje. Tak lekarz już był. Nic mnie nie boli. Daj mi syna.-poprosił wyciągając rękę w kierunku Borysa.
-Jesteś pewien?-spytałam z po wątpieniem wspominając wczorajszą akcję z kopaniem po żebrach.
-Tak, chcę potrzymać mojego syna. Rozmawiałem o tym dziś z lekarzem i powiedział, że mogę jeśli ktoś będzie nas asekurował więc asekuruj.-powiedział z uśmiechem. Podałam mu ostrożnie Borysa.
-A co jeszcze lekarz mówił?-spytałam siadając na krześle.
-Że nie jest źle i że ręka szybko się zrośnie i gorzej z nogą. Wstrząs mózgu nie był poważny więc jest wszystko dobrze. Wszystko co krwawiło jest zatamowane i dziś mogę już normalnie jeść.
-Głodny?-spytałam.
-Trochę, porcje w szpitalu są małe.-powiedział marszcząc nos.
-Może chcesz coś zjeść?-spytałam.
-A co dobrego przyniosłaś?-spytał.
-Cóż mamy tu banany, jabłka, kiwi, ciastka, żelki, jogurty.-spojrzałam na męża i czekałam aż wybierze.
-Jakie jogurty?-spytał.
-Pitne i normalne.
-A jakie pitne?-spytał marszcząc śmiesznie czoło.
-Morelowy, czekoladowy i waniliowy.-powiedziałam wiedząc, że to jego ulubione smaki.
-A słomkę masz?-spytał ciekaw.
-Cały zestaw.-powiedziałam pokazując opakowanie.
-Teraz tylko zdecydować się na smak.-zaśmiał się, a po chwili dodał.-Dawaj wanilię.
Przysunęłam specjalny stolik do łóżka i otworzyłam butelkę wkładając do niej słomkę.
-Smacznego.-powiedziałam siadając na krześle.-Może daj mi na chwilę Borysa, a sam się najedz.-powiedziałam biorąc synka.
-Dzięki.-powiedział chwytając słomkę zębami. Patrzyłam na jego pokiereszowane oblicze i nie mogłam uwierzyć, że na nic się nie skarży. Przecież coś na pewno musiało go boleć.
-Miałeś już kiedyś coś złamane?-spytałam ciekawa.
-Palec.-powiedział pokazując lewą rękę.-Gdy uczyłem się samoobrony kolega grał trochę nie fair i cóż skończyło się złamaniem palca u lewej ręki.
-Niesamowite.-powiedziałam z uśmiechem.-Chcę poznać twoich znajomych. Oni na pewno opowiedzą mi jakim łobuzem byłeś.
-Daj spokój byłem aniołem od urodzenia.-powiedział z uśmiechem.
-Oczywiście i ja ci w to uwierzę.-zapewniłam z uśmieszkiem złoczyńcy.
-Musisz wierzyć na słowo.-powiedział kończąc jogurt.-Poproszę o zwrot syna.
-Proszę.-podałam małego Dymitrowi. Borys popatrzył na tatę i dotknął jego ręki. Patrzyłam ze zdumieniem jak mały strupek odpada i znika.
-Widziałaś?-spytał Dymitr patrząc na mnie i Borysa.
-To było straszne.-stwierdziłam. Spojrzałam na Borysa uśmiechał się słodko.-Dymitr on nie może....nie to bez sensu. Moc ducha?-przetarłam oczy zastanawiając się o co chodzi.
-Roza spokojnie, może będzie jakieś logiczne wytłumaczenie tej sytuacji.-Dymitr zastanawiał się na głos.
-Raczej wątpię.-powiedziałam spoglądając na synka.
-Musimy jak najszybciej wrócić na Dwór. Mam nadzieje, że Abe to załatwi. Nie możesz tu za długo leżeć bo zauważą, że co niektóre rzeczy nie pasują do człowieka.-powiedziałam myśląc o wszystkim.
-Masz rację.-powiedział spuszczając głowę. Spojrzałam na Borysa spał.-Odłóż Bora do wózka chyba czas poważnie porozmawiać.
Popatrzyłam na niego wiedząc, że ma racje.
-Rozumiem, że chcesz mi wszystko wytłumaczyć?-spytałam.
-Tak. Już czas i tak o wszystkim wiesz.-powiedział spokojnie. Nie wiem jak on, ale ja w środku cała drżę.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
3 komentarze= rozdział

3 komentarze:

  1. Dawaj nam tu tą rozmowę, a nie szantarzujesz nas komami. No to dobrze, że Dimka ma się dobrze. I sama jestem ciekawa, co chce jej powiedzieć. Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  2. Przerwać W takim momencie to zbrodnia i powinna być karana ... Dawaj rozdział i weny życzę.:)
    Ruda

    OdpowiedzUsuń