Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

niedziela, 5 lutego 2017

Rozdział 390

Długo musieliśmy czekać na Adriana. Jednak gdy wpadł do sali, rozumieliśmy dlaczego. Adrian szedł z zapłakanym Declanem na rękach. Mały siedział na rękach Adriana ze spuszczoną główką cicho pochlipując. Podeszłam do niego wiedząc, że i tak do niczego im się tu  nie przydam, wzięłam Declana na ręce i wyszłam z nim na korytarz.
-Powiesz cioci co się stało?-spytałam patrząc na smutne oczka.
-Siusiu.-powiedział pokazując pieluszkę.
-Trzeba cię przebrać?-spytałam. Mały patrzył na mnie tak smutno, że od razu skierowałam się do auta. Otworzyłam bagażnik i wyciągnęłam z torby pieluchę. Zastanawiacie się zapewne jak to możliwe, że chcę przebrać roczne dziecko w pieluchę, którą nosi moje dwumiesięczne dziecko. Już wszystko tłumacze. Dymitr był ostatnio sam na zakupach i kupił dużo za duże pieluszki. Przebrałam Declana w czystą pieluszkę, ale nadal był smutny.
-Co ci jeszcze jest?-spytałam zamykając samochód.
-Am.-powiedział.
-Co ty masz z tym tatą? Nie wie, że ty też czasem musisz coś zjeść?-spojrzałam na Declana, który wtulił się w moje ramie.
-Mama.-powiedział przytulając się do mnie.
-Ciocia, ale na razie może być.-powiedziałam wchodząc do kafejki szpitalnej.-Dzień dobry, ma pani coś dla tego rocznego kawalera?-spytałam uśmiechając się do morojki stojącej za kasą. Uśmiechnęłam się do Declana, ale mały nie oddał uśmiechu. Podała mi jakieś zmielone jedzonko w słoiczku i łyżeczkę. Po zapłaceniu usiadłam z małym przy stoliku i zaczęłam go karmić. Jadł łapczywie. Bałam się, żeby nie nabawił się przez to bólów brzuszka, ale po zjedzeniu uśmiechnął się nieśmiało. Był starszy od Borysa, ale już widziałam, że mój synek będzie inny. Borys wiecznie się uśmiechał za to Declan uśmiechał się tylko w wyjątkowych sytuacjach. Uśmiechnęłam się do chłopca i mocno go przytuliłam.
-Tiatia.-powiedział patrząc na  mnie.
-Dobrze pójdziemy do taty.-powiedziałam podnosząc się. Ruszyliśmy tą samą drogą co wcześniej i po chwili staliśmy przed salą w której leżał Dymitr już chciałam wejść, ale czyjaś ręka mnie zatrzymała. Spojrzałam na właściciela ręki. Adrian patrzył na mnie z uśmiechem.
-Dzięki Rose.-powiedział patrząc na mnie.
-Za co?-spytałam zaskoczona.
-Za to, że zaopiekowałaś się Declanem. Nie wiem jakbym dał sobie radę z płaczącym Declanem ratując twojego męża.-powiedział zabierając małego.
-Nie ma sprawy, a co z Dymitrem?-spytałam patrząc na niego.
-Jest dobrze. Wiemy jak to opanować. No i na Dworze nic mu nie będzie.-powiedział uśmiechając się do mnie.
-Dziękuję.-powiedziałam patrząc na niego.
-Nie ma za co. Dziewczyny wiedzą jak nad tym zapanować i to jest najważniejsze.-powiedział patrząc na mnie czujne.
-Najważniejsze.-powtórzyłam.
-Rose powinnaś odpocząć. Wybacz, że to mówię, ale wyglądasz okropnie.-powiedział patrząc na mnie przepraszająco.
-Dzięki staram się jak mogę. Powiedz lepiej gdzie wy znikliście?-spytałam patrząc na niego.
-Wyprowadziliśmy się z Dworu. Mieszkamy w małym miasteczku kilkanaście minut od Dworu i jest nam tam lepiej.
-Ciesze się.-wyznałam.
-Muszę sobie dziś wynająć pokój. Jest na tyle późno, że nie opłaca się wracać.-powiedział patrząc na Declana.
-Mam wolny pokój. Jak chcesz możesz przenocować u mnie, a rano wyjechać.-powiedziałam patrząc na niego.
-To źle by wyglądało.-powiedział marszcząc czoło.
-Nie obchodzi mnie to. Chcę z tobą trochę porozmawiać. Szczerze mówiąc stęskniłam się za tobą.-powiedziałam z uśmiechem.
-Nie będzie to dla ciebie problem? No wiesz rano muszę wyjechać, a przez rano chcę powiedzieć, że gdy słońce wstanie.-powiedział patrząc na mnie.
-Spokojnie, aktualnie jestem wstanie wstać o którejkolwiek godzinie.-powiedziałam spoglądając na Declana. Zasypiał na ramieniu taty.
-Jesteś pewna?
-Tak, Borys nie lubi gdy zapadam w zbyt głęboki sen.-powiedziałam z uśmiechem.
-Jak chcesz to mogę dziś do niego wstać w nocy, a ty się wyśpij. Wyglądasz na wykończoną.
-Jesteś pewien?-spytałam.
-Jasne.
-Wobec tego zrobię ci śniadanie w podzięce.-powiedziałam uśmiechając się do niego.
-Jesteś kochana.-powiedział śmiejąc się ze mnie.
-W takim razie idę do Dymitra i możemy iść.-powiedziałam wchodząc do pokoju. Porozmawiałam z nim jeszcze chwilę i zapewniłam, że jutro się pojawię. Mówiąc mu o tym, że dziś śpi u nas Adrian na początku się spiął, ale po chwili stwierdził, że dobrze robię. Po pożegnaniu się z mężem ruszyłam wraz z Adrianem i Declanem odnaleźć ojca i mojego ślicznego synka.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
3 komentarze= rozdział

3 komentarze:

  1. Zajebisty rozdział. Cieszę się, że Rose i Adrian są w dobrych stosunkach. Początkowo było słodko, gdy Rose zajmowała się Declanem. Uwielbiam tego bloga i czekam na nn. Jak zawsze życzę ogromu weny:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Od razu widać, że Rose ma rękę do dzieci. Adrian w ogóle nie umie zadbać o Declana. Ale trzymam kciuki, żeby jakoś się ogarnął. Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaa! Nerwicy dostanę przez Wiktora. Niech on sie odwali od Dymitra! A Rose skubana... Nie pomyslalabym że ma takie... Podejście do dzieciaków.
    Czekam na kolejny ;-)

    OdpowiedzUsuń