Po godzinnym poszukiwaniach Abe'a znaleźliśmy ich przy fontannie. Borys patrzył jak zaczarowany na lecącą wodę. Podeszłam do ojca.
-Grzeczny był?-spytałam siadając obok ojca. Adrian i Declan skupili się na wodzie.
-Anioł.-Abe pocałował Borysa w policzek na co mały zapiszczał wesoło. Borys rozejrzał się i zobaczył mnie. Szczęśliwy zapiszczał i wyciągnął roczki w moją stronę. Wzięłam synka na ręce i zaczęłam całować jego słodkie rączki-Opowiedz mi o wszystkim.-poprosił Abe patrząc na mnie uważnie, a ja z Adrianem zaczęliśmy mówić. Gdy skończyliśmy mówić Abe zamyślił się na chwilę, a zaraz potem stwierdził:
-Najważniejsze, że jest zdrowy.
-Tak masz rację.-przyznałam mu rację.-Dobrze idziemy po samochody i jedziemy do domu.-powiedziałam wstając i chwytając wózek w którym spał Borys.
-Rose odpocznij trochę.-poprosił Abe przytulając mnie mocno.
-Spokojnie.-powiedziałam przytulając się do ojca.
-Jutro przyjadę.-zapewnił.
-Dobrze. Od rana będę u Dymitra.-powiedziałam z uśmiechem.
-Do zobaczenia.-powiedział odchodząc. Wróciliśmy z Adrianem pod szpital i wsiedliśmy do samochodów. Adrian jechał zaraz za mą co musiało wyglądać śmiesznie dla przechodniów. Gdy wjechaliśmy do garażu oboje równo wysiedliśmy.
-Declan zasnął.-powiedział wyciągając ostrożnie syna.
-Borys się obudził.-powiedziałam z uśmiechem wyciągając synka z nosidełka.-Możesz od razu zanieść Declana na górę.-powiedziałam zamykając bramę. Weszliśmy do domu i od razu skierowaliśmy się na górę. Adrian poszedł w lewo, a ja w prawo. Gdy miałam pewność, że Borysa zaciekawiła pozytywka wyszłam z jego pokoiku i skierowałam się do garażu po bagaże. Zaczęłam wszystko sortować kiedy usłyszałam, że ktoś jest w salonie, po chwili słuchania domyśliłam się, że to Adrian.
-Rose?-spytał wchodząc do pralni.
-Coś się stało?-spytałam.
-Nie szukałem cię, ale nigdzie nie mogłem cię znaleźć.-powiedział siadając obok mnie na podłodze.
-Ale teraz mnie znalazłeś.-powiedziałam kończąc sortowanie ciuchów Dymitra.
-Jak ty się z tym wszystkim czujesz?-spytał patrząc na mnie zmartwiony.
-Sama nie wiem. Po części cały czas się o niego martwię, ale z drugiej strony jestem spokojna. Chyba po prostu jestem zmęczona.-stwierdziłam przecierając oczy.
-Widać po tobie jedynie zmęczenie.-powiedział patrząc na mnie uważnie.
-Spokojnie, nie obalę ci się tu. Mam więcej energii niż ci się wydaje.-powiedziałam wstając .
-Czyżbyś skończyła?-spytał ciekaw.
-Tak, a teraz najważniejsze pytanie. Jesteś głodny?-spytałam ciekawa.
-Nie dzięki. Chętnie się położę.-powiedział przecierając oczy.
-W takim razie masz ręcznik łazienka jest na dole obok drzwi na taras i powodzenia.-powiedziałam uśmiechając się.
-Nie chcesz mi umyć pleców?-spytał z głupkowatym uśmiechem.
-Spadaj, mam męża, a ty żonę.-przypomniałam.
-Twoja strata.-powiedział śmiejąc się cicho.
-Naskarżę na ciebie Syd.-powiedziałam wchodząc do kuchni po szklankę soku.
-Nawet nie próbuj.-zagroził.
-Jeszcze zobaczymy.-powiedziałam wchodząc po schodach do góry. Spojrzałam do Borysa i odkryłam, że Borys leży na lewym boczku i patrzy uważnie na obrazek z misiem, który wisiał na ścianie. Uśmiechnęłam się szeroko. Lekarka mówiła, że Borys zacznie próbować się obracać i najwidoczniej mu się to teraz udało.-Boro czyżbyś się sam się obrócił?-spytałam podchodząc do łóżeczka. Borys popatrzył na mnie z miłością i wyciągnął rączki w moją stronę.-Co chcesz do mamusi na ręce?-spytałam biorąc go na ręce. Borys wtulił się we mnie mocno.-Ojejku aż tak stęskniłeś się za mamusią?-spytałam całując główkę synka. Borys przyłożył policzek do mojego ramienia i patrzył na swój pokój.-Podoba ci się pokoik?-spytałam całując synka.-Bo mamie bardzo się podoba.-Boro popatrzył na mnie i dotknął mojego policzka zimną rączką. Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam chłodną rączkę.-Boro jesteś z nami dopiero od dwóch miesięcy, a mamusia nie wyobraża sobie bez ciebie życia. Nawet nie wiesz jak mnie to przeraża, że taka jedna mała kruszynka jak ty odmieniła cały mój świat. Kocham cię synku.-powiedziałam przytulając synka. Borys zapiszczał, a ja spojrzałam na niego. Patrzył jak zaczarowany na szafkę. Również na nią spojrzałam i odkryłam, że leżą na niej misie.-Chcesz misia?-spytałam podchodząc do szafki. Borys ze skupieniem patrzył na jednego misia. Miś był cały szary i miał śliczny bladoniebieski nosek. Podniosłam go i podałam go Borysowi. Mały na początku zmarszczył brewki, a następnie chwycił misia w ramiona i mocno go przytulił.-Boro brawo!-patrzyłam na synka ze łzami w oczach.-Moja kochana myszka.-powiedziałam całując go w czółko.-No ślicznie sobie poradziłeś, ale w rączkach też się fajnie trzyma zabawki.-powiedziałam uśmiechając się do synka. Borys patrzył dumny na misia, a następnie się roześmiał.-Tak śmieszku jest super.-powiedziałam przytulając mocno synka.
-Rose z tego co pamiętam miałaś iść odpocząć.-Adrian wszedł do pokoju Borysa z uśmiechem.
-Miałam, ale jakbyś nie zauważył mój syn właśnie nauczył się w sprytny sposób przytulając misia.-powiedziałam pokazując Borysa.
-No brawo mały strażniku. Zgaduję, że taki sprytny jesteś po mamusi.-powiedział śmiejąc się z mojej miny. Boro speszony opuścił główkę i patrzył na misia.
-Oj myszko nie ma co się wstydzić. Wujek cię pochwalił.-powiedziałam całując policzek Borysa.
-Po kim on taki wstydliwy?-spytał Adrian opierając się o framugę drzwi.
-Po tatusiu.-powiedziałam kładąc Borysa na przewijaku. Mały zmarszczył brewki.-A ty nie rób takiej minki. Mama chce ci przebrać pieluchę bo wątpię by dzidzia się tym zajął.-powiedziałam rozpinając body. Gdy rozpięłam pieluszkę miałam pewność, że Abe nawet o tym nie pomyślał. Adrian zaskoczony cofnął się na korytarz.
-On sam robi do tej pieluchy?-spytał.
-Tak.-powiedziałam wycierając brudną pupkę synka.
-Declan tak nie robił.-powiedział marszcząc brwi.
-A moje dziecko robi. Właśnie mówiąc o dzieciach: Kiedy poznam kolejnego małego Iwaszkowa?-spytałam ciekawa. Adrian się zaczerwienił i spuścił głowę.
-Na razie Syd nie chce, ale ja jestem gotowy.-powiedział uśmiechając się do mnie.
-To wspaniale.-uśmiechnęłam się do niego, a następnie pocałowałam czystą pupkę synka.-I co było aż tak strasznie?-spytałam spoglądając na syna.-Mama zdejmie ci teraz body, założy świeżą pieluszkę i możesz spać.-uśmiechnęłam się do synka, a on odpowiedział mi tym samym.
- Strażniczka Rose Hathaway-Bielikow znana również jako mała dampirzyca, jest również świetną matką.-powiedział Adrian patrząc na mnie.
-Staram się.-powiedziałam bujając na rękach Borysa, który powoli usypiał.
Boro to... Jeja jaki on kochany! <3
OdpowiedzUsuńFajnie, że Rose i Adrian tak się dogadują.
Mam nadzieje, że Dymitr spokojnie śpi...
Czekam na kolejny
Borysio...słodziak. Rozdział EXTRA. Zapraszam na mojego bloga wwwRomitri.blogspot.com rozdział pojawi się około 21.30. Czekam i jeszcze raz dziękuje
OdpowiedzUsuńUwielbiam Borysa, jak zawsze był słodki. Kontakt Rose i Adriana całkiem spoko. Oby tak dalej. I niech nam Dymitr zdrowieje. Weny i czekam na nn.
OdpowiedzUsuńBoruś, słodziaku. Kochany brzdąc. Ja chcę małych Iwaszkowów.Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń