Po pożegnaniu się z Adrianem zaczęłam się szykować do wyjścia do szpitala. Ubrałam Borysa i prawie wyszłam w piżamie zapominając o tym, że nie miałam kiedy się ubrać. Szybko wróciłam do garderoby i ubrałam się w letnią sukienkę. Włożyłam Borysa do wózka i ruszyłam w stronę szpitala. Gdy chciałam już wejść zatrzymała mnie Mia.
-Hej Rose.-przytuliła mnie mocno.-Dopiero wczoraj dowiedziałam się o wypadku Dymitra. Dlaczego nic nie mówiłaś?-spytała patrząc na mnie z troską.
-Hej Mia. Wybacz. Wszystko stało się tak nagle nie miałam kiedy.-powiedziałam patrząc na nią przepraszająco.
-Jak się z tym wszystkim czujesz?-spytała patrząc do wózka.
-Dziwnie, nie wiem co o tym wszystkim myśleć.-powiedziałam wzruszając ramionami.
-Ja bym się załamała.-powiedziała patrząc na mnie.
-A ja staram się być dzielna.-powiedziałam patrząc na synka, który z zainteresowaniem patrzył na Mię.
-Idziesz do niego?-spytała spoglądając na szpital.
-Tak.-powiedziałam uśmiechając się.
-Właśnie widzę. Wystroiłaś się jakbyś na randkę szła.-powiedziała śmiejąc się z mojej miny.
-Wiesz idę odwiedzić męża. Trzeba jakoś wyglądać.-powiedziałam poprawiając się.
-Może mam się zająć Borysem przez ten czas?-spytała spoglądając na mnie z szerokim uśmiechem.
-Przezabawne, a tak naprawdę to daj spokój mojemu synkowi. Nawet nie wiesz jak Dymitr za nim tęskni.-powiedziałam patrząc na Borysa, który zaczynał się niecierpliwić.
-Dymitr jest takim wspaniałym mężem i ojcem.-zachwyciła się Mia.
-A Mason nie jest wspaniałym mężem?-spytałam spoglądając na nią zdziwiona.
-Jest ale na razie nie chce dzieci czym mnie potwornie denerwuje bo ja już chcę.-Mia zaczęła cała się trząść jakby to miało coś dać.
-A może trzeba to Masonowi przyswoić w inny sposób?-spytałam pokazując pięści.
-Przezabawne, ale nie bij go tylko porozmawiaj z nim jeśli możesz.-powiedziała patrząc na mnie z uśmiechem.
-Dobrze pogadam z nim.-powiedziałam z uśmiechem.-A teraz wybacz, ale idę do męża bo mój syn zaczyna się niepokoić.-powiedziałam widząc minkę Borysa.
-Jasne, nie będę cię zatrzymywać. Leć.-powiedziała z uśmiechem.
-Do zobaczenia. A i nie martw się, zanim się obejrzysz będziesz w ciąży.-powiedziałam wchodząc do szpitala. Mia zaśmiała się odchodząc. Od razu skierowałam się do sali męża. Gdy weszłam odkryłam, że śpi. Podeszłam do łóżka i poprawiłam kołdrę tak by go przykrywała. Otworzyłam okno żeby wpadło tu trochę świeżego powietrza. Zebrałam wszystkie śmieci jakie były na stoliku, a następnie usiadłam przy łóżku wyciągając syna z wózka.
-Patrz Boro tatuś jeszcze śpi. Chcesz go obudzić?-spytałam widząc jak Borys wyciąga rączki w stronę Dymitra. Podniosłam się i stanęłam nad Dymitrem, Borys zaczął badać uważnie twarz taty omijając, o dziwo, wszystkie siniaki. Dymitr zmarszczył jedną brew, potem drugą, a następnie otworzył oczu uśmiechając się szeroko.
-Dzień dobry Boro.-powiedział całując syna w rączki.
-Dzień dobry mężu.-powiedziałam wychylając się lekko.
-Witaj żono.-powiedział patrząc na mnie z miłością.
-Co u ciebie?-spytałam siadając.
-Nic, właśnie mnie syn obudził.-powiedział uśmiechając się do mnie.
-A jak się spało?-spytałam.
-Doskonale. Śniło mi się, że ściągają mi gips.-powiedział z uśmiechem.
-O to masz bogatą wyobraźnię.-stwierdziłam.
-Nie, rozmawiałem wczoraj z lekarzem i okazało się, że gips na ręce będę miał jeszcze pięć dni. Tak więc wrócę do domu o kulach, a nie na wózku.-powiedział szczęśliwy. Lekarz w tamtym szpitalu zapowiadał, że Dymitr będzie musiał przez jakiś czas poruszać się na wózku. Teraz jednak sytuacja wyglądała zupełnie inaczej.
-To wspaniale.-powiedziałam uśmiechając się do męża.-Nawet nie wiesz jak się ciesze.-powiedziałam patrzą na niego.
-Ja też się cieszę, a teraz dawaj syna.-powiedział wyciągając ręce. Położyłam Borysa na rękach Dymitra, a Borys szczęśliwy zapiszczał.-Tata też się cieszy, że jesteś u mnie na rękach.-powiedział Dymitr całując małe rączki.
-Chcesz go może nakarmić?-spytałam pokazując butelkę.
-Dlaczego?-spytał zdziwiony Dymitr.
-Szczerze? Nie chce mi się.-powiedziałam śmiejąc się.
-Dobrze wiedzieć, że zajmowanie się synem jest dla ciebie nudne.-powiedział Dymitr z szerokim uśmiechem.
-Oj dobrze wiesz, że to nie tak.-powiedziałam przewracając oczami.
-Wiem, ale lubię się chwilami z ciebie śmiać.-powiedział z szerokim uśmiechem.
-Dobrze wiedzieć.-powiedziałam podając mu butelkę.
-Daj spokój, tylko żartuję.
-Jasne, jasne to że pracujesz dla mojego ojca nie oznacza, że masz więcej praw niż ja.-powiedziałam dumna, a mina Dymitra wyrażała prawdziwe przerażenie.
Mason ojcem! Ciekawe jak by to wyglądało. Weny i czekam
OdpowiedzUsuńMason będzie wspaniałym ojcem (zaraz po Dimce). Rose musi go przekonać. Oj Dimka, bój się. Ale dobrze, że wychodzisz bez gipsu.Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńMia taką zdeterminowana. I to ostatnie zdanie. Na miejscu Dymitra też bym się bała. Rose z pewnością da radę przekonać Masona. Czekam na nowy i życzę weny.
OdpowiedzUsuń