Po tygodniu Dymitr szykował się na wypis. Dla mnie zaskakująco szybko tym bardziej, że dopiero od trzech dni nie ma gipsu na ręce i ma od wczoraj zaczął poruszać się o kuli. Dziś jadę go odebrać ze szpitala. Borys jest na służbie u Mii, która nie posiadała się z radości, gdy usłyszała, że potrzebuję pomocy. Właśnie zaparkowałam auto pod szpitalem. Spojrzałam w lusterko sprawdzając czy dobrze wyglądam i wyszłam z samochodu. Od razu skierowałam się do pokoju męża. Weszłam po cichu. Dymitr stał obrócony do mnie plecami. Wpatrzony czujnie w okno i oparty na kulach. Wiedziałam, że jego oko nie jest już spuchnięte tylko został paskudny niebieski siniec. Jego piękna twarz ani trochę nie ucierpiała. Gdy wszystko się zagoi jak zwykle będzie zabójczo przystojny. Podeszłam do niego i objęłam męża delikatnie w pasie.
-Dzień dobry kochanie.-powiedziałam przykładając twarz do pleców Dymitra.
-Witaj najpiękniejsza. Gdzie nasz syn?-spytał odwracając się powoli do mnie.
-U cioci Mii, która zapewne zachwyca się jaki to on jest uroczy.-powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-Jedziemy do domu?-spytał Dymitr przytulając się mnie.
-Zabiorę cię do domu.-zapewniłam patrząc na pokiereszowaną twarz męża.
-Nawet nie wiesz jaki zmęczony teraz jestem.-powiedział patrząc na mnie.
-Domyślam się, ale będziesz mieć sześć miesięcy na odpoczynek.-powiedziałam pokazując mu zwolnienie.-Zanim zawiozę cię do domu podjedziemy do Hansa i wręczę mu twoje zwolnienie.-powiedziałam głaszcząc jego policzek.
-Dobrze.-powiedział z uśmiechem. Dymitr zaczął się nachylać żeby mnie pocałować, ale przewała nam pielęgniarka.
-Dzień dobry, mam pana wypis i wszystkie wskazówki dotyczące brania leków.-powiedziała z przyjaznym uśmiechem.
-Dzień dobry.-Dymitr uśmiechnął się do niej.
-Dzień dobry, ja to wezmę.-powiedziałam z uśmiechem. Pielęgniarka spojrzała na mnie z uśmiechem.
-Proszę na niego uważać będzie chciał uciekać.-powiedziała śmiejąc się lekko.
-Spokojnie przywiążę go do łóżka.-powiedziałam z uśmiechem.
-Polecam mocne liny.-zaśmiała się cicho.
-Halo! Drogie panie ja tu jestem i chcę wrócić do domu i do dziecka.-powiedział Dymitr podchodząc do nas.
-Jak zawsze popsuł zabawę, ale dobrze masz rację wracajmy do domu.-powiedziałam chowając do jego torby wszystkie papiery. Po pożegnaniu się z pielęgniarką wyszliśmy ze szpitala, a Dymitr stanął w miejscu. Zdenerwowana spojrzałam na niego.
-Jak dobrze wyjść na zewnątrz.-powiedział wdychając świeże powietrze.
-Nie strasz mnie tak.-powiedziałam podchodząc do samochodu i otwierając bagażnik.
-Spokojnie jak mi coś będzie to ci po prostu powiem.-powiedział podchodząc do samochodu. Otworzyłam mu drzwi od strony pasażera, a on ostrożnie usiadł. Spojrzał na kule i po chwili położył je obok siebie. Zamknęłam drzwi i wsiadłam do samochodu po stronie kierowcy.
-Najpierw do Hansa?-spytałam spoglądając na męża.
-Tak, miejmy to z głowy. I nie męczmy Borysa.-dodał po chwili.
-W takim razie do Hansa.-powiedziałam odpalając silnik. Już po chwili byliśmy pod budynkiem straży. Pomogłam wysiąść Dymitrowi z samochodu i skierowaliśmy się na pierwsze piętro gdzie mieściło się biuro Hansa. W duchu cieszyłam się, że jest tu winda i możemy wjechać na pierwsze piętro zamiast wchodzić po schodach. Gdy znaleźliśmy się na pierwszym piętrze Dymitr wyparował z windy tak szybko, że bałam się, że się przewróci. Gdy w końcu go dogoniłam pukał do drzwi Hansa.
-Wejść!-usłyszeliśmy głos Hansa.
-Witam strażniku Croft.-powiedziałam wchodząc z uśmiechem do jego gabinetu. Dymitr tylko cicho się zaśmiał i ruszył za mną.
-Bielikwo wytłumacz mi dlaczego to zrobiłeś?-spytał Hans patrząc na Dymitra błagalnie.
-Wybacz, ale to Tasza Ozera we mnie wjechała.-powiedział Dymitr opadając ciężko na krzesło.
-Bardzo nieuprzejma kobieta.-stwierdził Hans siadając na krzesło i patrząc na nas.
-Też tak uważam.-powiedziałam wściekła.-Wpieprza się w nie swoje sprawy.
-Hathaway spokojnie.-Hans popatrzył na mnie zdziwiony.
-Nie będę spokojna, kiedy była kochanka mojego męża powoduje wypadek samochodowy w którym o mało nie ginie mój mąż.-powiedziałam, a krew w moich żyłach się zagotowała.
-Roza żyje spokojnie.-Dymitr chwycił mnie za rękę i spojrzał mi w oczy. Gdy zobaczył jak bardzo jestem wściekła mocniej ścisnął moją rękę.
-Przyszliśmy dać ci zwolnienie Dymitra.-powiedziałam podając mu dokument. W środku cała drżałam, ale starałam się to ukrywać.
-Rozumiem. Jak się czujesz Dymitr?-spytał Hans.
-Jest dobrze po mimo tego, że nie mogę chodzić jak człowiek.-powiedział śmiejąc się.
-Rozumiem nie jest to przyjemne. I bardzo będzie nam cię brakować przez te sześć miesięcy.-powiedział Hans spoglądając na kartkę.
-Spokojnie będę się tu pojawiał.-powiedział Dymitr z uśmiechem.
-Jak to?-spytał Hans zaskoczony.
-A tak, że chcemy cię prosić o to żebyś dał nam trochę papierkowej roboty.-powiedziałam patrząc na niego z małym uśmieszkiem.
-Nam? Myślałem, że wychowujesz syna Hathaway.-powiedział Hans zaskoczony.
-Tym też będę się zajmować, ale chcę też coś robić żeby być na bieżąco i wiedzieć co się dzieje u was.-powiedziałam uśmiechając się szeroko.
-To wspaniale. Od przyszłego tygodnia coś wam załatwię. W takim razie większość strażników będzie na wartach, a wy zajmiecie się papierkową robotą.-Hans się zaśmiał, a my mu zawtórowaliśmy.
-Super. A teraz wybacz, ale Dymitr chce odpocząć, a musimy jeszcze odebrać syna od Mii.-powiedziałam wstając.
-Jasne rozumiem. W takim razie Bielikow zdrowiej, a twoja żona niech ma jak najwięcej cierpliwości.-Hans spojrzał na mnie.
-Dzięki. Do zobaczenia.-powiedziałam otwierając drzwi Dymitrowi.
-Do zobaczenia państwo Bielikow.-powiedział Hans śmiejąc się.
Extra. Czekam na nn i życzę weny
OdpowiedzUsuńDymitr nareszcie w domu. Jeśli Taszą jeszcze raz coś im zrobić, będzie to jej ostatni raz. Rose taką wściekła, ale w ogóle się jej nie dziwię. Też mam wielką ochotę ukatrupić ich wrogów. Czekam na nn, życzę weny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo no. Dimitri 6 miesięcy w łóżku. Fiu fiu. Będzie zabawa. Czekam
OdpowiedzUsuńBad girls
Jak dobrze, że Dimka już wychodzi. Też nie lubię tej jędzy. Co ja gadam? Nienawidzę. Chce zniszczyć nasze Romitri. No i masz Bielikow. Yeraz oboje jesteście uziemieni w domu. A teraz lecę czytać dalej. 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń