Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

niedziela, 12 lutego 2017

Rozdział 396

Po odebraniu Borysa od Mii podjechałam jeszcze do sklepu i apteki po najpotrzebniejsze rzeczy, gdy miałam pewność, że mam wszystko ruszyłam do domu. Gdy wjechałam do domu zauważyłam na twarzy Dymitra ulgę.
-Szczęśliwy?-spytałam.
-Nareszcie w domu.-powiedział spoglądając na mnie.
-Pomogę ci wysiąść, a potem wypakuję Borysa i torby.-powiedziałam odpinając pas.
-Pomóc ci w czymś?-spytał spoglądając na mnie.
-Nie spokojnie dam radę.-zapewniłam wychodząc z samochodu. Otworzyłam jego drzwi i pomogłam mu wysiąść i wejść do domu. Następnie wypakowałam synka i wyciągnęłam część zakupów z bagażnika. Weszłam do domu i skierowałam się do kuchni. Gdy byłam w salonie zauważyłam Dymitra leżącego na narożniku.
-Kocie żyjesz?-spytałam kładąc zakupy na podłodze w kuchni.
-Też się nad tym zastanawiam kicia.-powiedział śmiejąc się z mojego pseudonimu.
-Jak chcesz to mogę być twoja kicia.-powiedziałam puszczając mu oczko.
-Gdzie idziesz?-spytał widząc mnie na schodach.
-Zanieść Borysa do łóżeczka bo przysypia.-powiedziałam spoglądając na synka. Jego oczka same się zamykały, a on próbował z tym nieskutecznie walczyć.
-Idź i szybko wracaj.-poprosił.
-Zaraz będę.-powiedziałam. Weszłam do pokoiku synka i włożyłam go do łóżeczka. Spojrzał na mnie, a następnie zasnął. Zeszłam na dół i ruszyłam do garażu. Wzięłam resztę zakupów i próbowałam chwycić jeszcze torbę z rzeczami Dymitra, ale nie udało mi się. Weszłam do kuchni, a Dymitr, który cały czas leżał na narożniku, usiadł.
-Kicia chodź tu!-zawołał. Podeszłam do niego.
-Słucham.-spojrzałam na męża z uśmiechem. Chwycił moje ręce i zaczął nimi machać.
-Boro śpi?-spytał.
-Śpi.-odpowiedziałam.
-Wspaniale.-powiedział ciągnął mnie w dół. Zaskoczona pisnęłam, ale po chwili runęłam na jego klatę. Przerażona spojrzałam na jego żebra, które były ukryte pod koszulkę.
-Oszalałeś? Twoje żebra!-spytałam przerażona.
-Spokojnie słońce, nic mi nie jest, a żebra mają tylko dziwny kolor.-powiedział z uśmiechem.-A teraz możemy się trochę pomiziać.-powiedział całując moją szyję.
-Dymitr jeszcze nie.-jęknęłam kiedy poczułam jego ręce na pośladkach.
-Dlaczego?-szepnął do mojego ucha.
-Nie byłam jeszcze u lekarza.-odpowiedziałam.
-Idź, błagam.-powiedział spoglądając na mnie błagalnie.
-Spokojnie najpierw muszę się umówić.-powiedziałam spoglądając na niego.
-Umawiaj się szybciej. Mam dość czekania.-powiedział patrząc na mnie.
-Dobrze, jutro się umówię na wizytę do lekarza. Szczęśliwy?-spytałam lekko podnosząc się z jego piersi.
-Bardzo, ale gdzie idziesz?-spytał ciekaw.
-Teraz to muszę iść do kuchni rozpakować zakupy bo nam się mrożonki rozmrożą i będzie problem.-powiedziałam wstając.
-Kicia wracaj.-jęknął Dymitr.
-Kici daj spokój.-powiedziałam z uśmiechem.
-Niech ci będzie.-powiedział siadając.-Pomóc ci?-spytał.
-Dzięki dam radę.-powiedziałam wchodząc do kuchni. Dziś zrobiliśmy zakupy na co najmniej  miesiąc. Zaczęłam rozpakowywać zakupy. Po chwili zauważyłam, że jest większy bałagan niż był, a nic nie jest ułożone. Stwierdziłam, że najlepiej będzie wszystko wkładać od razu na miejsce. Tak więc brałam siatki i wkładałam wszystko co trzeba do lodówki lub szafki i tak po chwili miałam wszystko ładnie ułożone. Już chciałam usiąść obok Dymitra kiedy przypomniałam sobie, że została jeszcze jedna torba w bagażniku. Ruszyłam do garażu i wyjęłam torbę z ciuchami Dymitra, gdy wchodziłam do domu o mało nie zderzyłam się z Dymitrem.
-Roza gdzie ty znikasz?-spytał z uroczym uśmiechem.
-Musiałam wziąć jeszcze twoją torbę.-powiedziałam.
-Zapomniałaś o niej?-spytał.
-Tak, za dużo zamieszania.-powiedziałam.
-Rozumiem. Idziemy się myć i spać?-spytał.
-Jestem za, dla nas wszystkich był to długi i męczący dzień.-powiedziałam z uśmiechem.
-Kto pierwszy?-spytał Dymitr.
-Ty, ale z moją pomocą.-powiedziałam  kładąc torbę w pralni.
-Będziesz w czymś czy bez niczego?-spytał ciekaw.
-Jak wolisz.-powiedziałam choć znałam odpowiedź.
-Bez niczego.-stwierdził Dymitr z chytrym uśmiechem idąc za mną.
-Typowy facet.-stwierdziłam kręcąc zrezygnowana głową.

3 komentarze:

  1. Ach ten Dymitr. Gdzie jest jego cierpliwość. Rose tak dobrze zajmuje się domemCzekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  2. Dimitr okazał się jak każdy facet😭😢😞. Czekam i życzę weny której ci nie brakuje i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Dymitr już nie może wytrzymać. Uwielbiam takie rozdziały. Ciekawe, co lekarz powie Rose. Czekam na nn i weny.

    OdpowiedzUsuń