Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

poniedziałek, 13 lutego 2017

Rozdział 397

Obudził mnie płacz Borysa. Niechętnie wstałam i nie otwierając oczu skierowałam się do pokoju syna. Patrzył na mnie z zbolałą minką.
-Pieluszka?-spytałam podnosząc synka. Popatrzył na mnie i znów zaczął płakać. Położyłam go na przewijaku i zaczęłam zmieniać pieluszkę. Po chwili miał czystą pupę, ale nadal płakał.-Głodny?-spytałam siadając na fotelu, ale Borys odwrócił główkę w drugą stronę.-Myszko co ci jest?-spytałam patrząc na niego. Patrzył na mnie marszcząc brewki.-Tylko nie mów, że chcesz z nami spać.-spojrzałam na niego i wiedziałam, że trafiłam w sedno. Wstałam z fotela i skierowałam się do naszej sypialni. Dymitr spojrzał na mnie gdy weszłam do pokoju.
-Jak mówisz Boro się zmieści?-spytałam siadając na łóżku.
-Chce z nami spać?-spytał zdziwiony Dymitr.
-Nie chce u siebie spać, więc raczej tak.-powiedziałam spoglądając na męża.
-Daj go w środek.-powiedział przesuwając się i syknął.
-Czyżby żeberka dały o sobie znać?-spytałam.
-Daj mi spokój.-powiedział szybko.
Położyłam Borysa obok taty i sama się położyłam włączając wcześniej lampkę nocną żeby Boro widział co się dzieje. Mały patrzył chwilę zagubiony, ale po chwili niepewnie przewrócił się na jeden bok i wtulił się w Dymitra. Dymitr patrzył na niego zaskoczony, ale po chwili mocno go przytulił.
-Kiedy on się nauczył przewracać?-spytał szeptem Dymitr.
-Cóż chyba w ciągu ostatnich dwóch dni.-powiedziałam wzruszając ramionami.
-Teraz to mogę spać.-powiedział Dymitr kładąc sobie Borysa na klacie.
-Dymitr, a jak przez przypadek dostaniesz w żebra?-spytałam patrząc na nich zaniepokojona.
-Daj spokój, to moje dziecko jeśli mnie kopnie to będzie to kopniak miłości.-powiedział z uśmiechem.-Gaś światło.-poprosił zamykając oczy.
-Jakby coś się działo to mnie budź.-poprosiłam gasząc lampkę. Nie podobał mi się ten pomysł i Dymitr o tym wiedział. Po chwili usłyszałam cichy śmiech Borysa i zaśmiałam się w duszy. Mały musi mieć naprawdę śmieszne sny skoro cały czas się śmieje. Przymknęłam oczy i  usłyszałam równy oddech Dymitra co oznaczało, że śpi. Ja też chciałam zasnąć, ale nie mogłam. Kręciłam się po swojej połowie łóżka, aż w końcu nie wytrzymałam i wstałam. Zeszłam do kuchni żeby napić się wody. Gdy zeszłam na dół odkryłam, że słońce świeci. Weszłam do kuchni, nalałam sobie szklankę wody i wyszłam na taras. Potrzebowałam świeżego powietrza. Gdy poczułam promienie słońca na twarzy uśmiechnęłam się leniwie. Tak bardzo za nim tęsknię. Nienawidzę żyć w mroku, ale niestety muszę się przystosować. Usiadłam na jednym z krzeseł ogrodowych i wsłuchałam się w śpiew ptaków. Nagle usłyszałam, że ktoś idzie i szybko wstałam. Teraz to ja chroniłam moją rodzinę i Dymitr mi nie pomoże. Spojrzałam w kierunku  z którego dochodził dźwięk i skierowałam się tam. W ostatniej chwili zdążyłam cofnąć  pięść.
-Oszalałeś!-krzyknęłam patrząc na Masona.
-Hej, nie dzięki czuję się fantastycznie.-powiedział z uśmiechem.
-Co ty tu robisz w środku nocy?!-spytałam.
-Chciałaś ze mną pogadać, a nie wiedziałem jak się kładziecie spać więc postanowiłem spróbować.-powiedział wzruszając ramionami.
-I dlatego się zakradałeś?-spytałam.
-Tak.-powiedział z uśmiechem.-Czemu nie śpisz?-spytał patrząc na moją satynową koszulkę nocną.
-Nie mogę spać i postanowiłam chwilę posiedzieć w słońcu. Napijesz się czegoś?-spytałam z uśmiechem.
-Nie dzięki. O czym chciałaś rozmawiać?-spytał siadając na jednym z krzeseł.
-Przysyła cię Mia?-spytałam z uśmiechem.
-Tak.
-O dzieciach.-powiedziałam rozsiadając się wygodnie na krześle.
-Twoich czy moich?-spytał z przerażoną miną.
-Twoich znaczy waszych.-odpowiedziałam.
-Naszych? Ale moich i Mii?-spytał.
-Tak o waszych.-powiedziałam.
-Ale o czym dokładnie?
-O tym dlaczego nie chcesz ich mieć po mimo tego, że Mia ich pragnie.-spojrzałam na niego.
-Ale ja nie wiem o czym ty mówisz.-powiedział szybko.
-Doskonale wiesz o czym mówię i próbujesz się wymigać z tej rozmowy. A teraz Mason szczerze jak przyjaciele. Dlaczego nie chcesz mieć dzieci?-spytałam.
-Bo, bo, bo ja się boję.-powiedział patrząc na mnie.
-Czego się boisz?-spytałam.
-Ja sobie nie dam rady. Widzę po tobie i Dymitrze ile z takim dzieckiem roboty i wiem, że nie dam rady.-powiedział ze łzami w oczach.-Wiem, że Mia będzie świetną matką i ja chcę być takim ojcem, ale wiem, że nie będę świetny. Ostatnio jak zostawiłaś u nas Borysa i Mia musiała na chwilę wyjść nie wiedziałem co z nim zrobić, jak go chwycić. Ja po prostu nie wiedziałem. Rose nawet nie wiesz jak chciałbym żeby Mia była szczęśliwa, ale ja się tego boję.-powiedział patrząc na mnie błagalnie.
-Mason ja też się bałam, ale wszystkiego się nauczyłam i teraz daję sobie jakoś radę. Może Borys nie ma u mnie najlepiej na świecie, ale widzę, że jest szczęśliwy. A wiesz które chwile są najpiękniejsze?-spytałam spoglądając na niego.
-Jakie?-spytał.
-Te w których widzę jak Borys się śmieje albo gdy szczęśliwy zaczyna machać nóżkami albo gdy widzę, że zasypia z szerokim uśmiechem na tych słodkich, malutkich usteczkach. Mason nie chodzi o to by dawać dziecku nie wiadomo co, ale chodzi o to by pokazać mu jak bardzo się je kocha i jak bardzo ważne dla nas jest.-powiedziałam patrząc na przyjaciela. Nawet nie wiem w którym momencie zaczęłam płakać, ale szybko otarłam łzy.-I mówię ci to ja, osoba która zarzekała się, że nie będzie mieć dzieci. Teraz nie wyobrażam sobie chwili bez Borysa, który wypełnia moje życie całkowicie.
Mason patrzył na mnie z zaciekawieniem. Byłam ciekawa co mi teraz powie.
-I ty mówisz to tak serio?-spytał spoglądając na mnie.
-Całkowicie.-zapewniłam.
-Dzięki.-powiedział przytulając mnie mocno.
-Nie ma za co, ale za dziewięć miesięcy chcę widzieć dziecko.-powiedziałam z uśmiechem.
-Robi się.-zaśmiał się.
-No zmykaj do żony.-powiedziałam wstając z krzesła.-A ja idę do moich panów.
-Dobranoc.
-Dobranoc.-powiedziałam wchodząc do domu. Po chwili kładłam się do łóżka i zanim się zorientowałam spałam jak zabita.

2 komentarze:

  1. Borisiek i Mitrisiek to musi być boski widok ^^
    No Masę, rusz tyłek i idź robić dzieci!
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Mason, czyżbyś po wspólnych zajęciach z Rose, jeszcze nie wiedział, że z nią się nie zadziera? Eh... faceci. I to jeszcze w biały dzień. No ale co poradzić? A teraz do łóżka z Mią. No już. Robić te małe rudzielce. Borysek taki słodziak. Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń