Obudził mnie przyjemny ciepły wietrzyk. Otwarłam leniwie oczy i odkryłam, że leżę z Borysem przytulonym do moich piersi i Dymitrem, który leżał na moim brzuchu. Spojrzałam na okno, które było otwarte na oścież. Najwidoczniej Dymitr musiał je otworzyć. Pogłaskałam Dymitra po włosach i odkryłam, że u nasady włosów ma kilka drobnych zadrapań, najwidoczniej odłamki przedniej szyby musiały go skaleczyć. Popatrzyłam na jego piękną twarz, teraz tak bardzo spokojną i uświadomiłam sobie jak niewiele brakowało żebym go straciła. Łzy od razu napłynęły do moich oczu, ale szybko je powstrzymałam. Spojrzałam na Borysa. Podczas snu był tak bardzo podobny do Dymitra, że aż ciężko było w to uwierzyć. Jedyne co różniło go od tatusia to kolor włosów. To odziedziczył po mnie no i zapewne charakterek co bardzo mnie niepokoi, ponieważ ja sama ze sobą nie mogę wytrzymać, a co z kimś kto lubi się kłócić tak samo jak ja. Przyjrzałam się im obu i odkryłam, że leżą w takiej samej pozycji i oboje mają kciuk w buzi co dodało im tylko słodkości. Pocałowałam obu w czoła i przyglądałam się im z szerokim uśmiechem. Pierwszy obudził się Dymitr. Na początku wtulił się w mój brzuch, ale po chwili otworzył oczy i spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.
-Hej.-szepnęłam.
-Hej.-odpowiedział zachrypniętym głosem.-Długo nie śpisz?-spytał ciekaw.
-Jakąś chwilkę.-odpowiedziałam spoglądając na Borysa, który zaczął się wiercić na moich piersiach.
-Ten to ma fajną miejscówkę.-zauważył Dymitr siadając i patrząc z zazdrością na Borysa.
-Daj spokój, ty byłeś tam pierwszy.-mruknęłam pokazując swoje piersi.
-W sumie racja.-Dymitr uśmiechnął się dumny i nagle znalazł się nade mną. Spojrzałam na jego nogi i odkryłam, że pod złamaną nogą ma poduszkę.-A gdzie jeszcze byłem pierwszy?-spytał całując moją szyję i obojczyki.
-Sam doskonale wiesz, że w wielu miejscach.-mruknęłam rozkoszując się miękkimi ustami męża.
-Taka odpowiedź mi odpowiada.-powiedział odsłaniając jedną z moich piersi na której nie leżał Borys.
-Cieszę się.-sapnęłam rozkoszując się ciepłem jego dłoni pod koszulką. Dymitr zaśmiał się i zaczął podnosić moją koszulkę co mnie otrzeźwiło.-Opanuj się.-syknęłam. Odsunął się ode mnie niemal natychmiast.
-Wybacz, nie wiem co we mnie wstąpiło. Poniosło mnie co było nieodpowiedzialne.-powiedział kładąc się na swojej części łóżka. Ułożył złamaną nogę na stosie poduszek i przymknął na chwilę oczy. Ostrożnie zdjęłam Borysa z mojej piersi i położyłam go na mojej poduszce. Mały wtulił się w ciepłe miejsce, a ja ostrożnie przysunęłam się do męża. Pocałowałam jego pierś, ale dalej nie otwierał oczu. Pocałowałam go w biedne poobijane żebra, ale nadal nie reagował. Stwierdziłam, że muszę być bardziej brutalna i usiadłam mu na brzuchu uważając na siniaki. Otworzył oczy patrząc na mnie zdziwiony.
-Nie gniewam się jeśli ty się nie gniewasz.-powiedziałam patrząc w jego piękne oczy.
-A dlaczego ja mam się gniewać?-spytał marszcząc brwi.
-Sprowokowałam cię trochę więc to też moja wina.-powiedziałam patrząc na niego.-Jak ręka?-spytałam patrząc na, jeszcze posiniaczoną, rękę.
-Dobrze, naprawdę chyba się zrosła nie masz co się martwić.-zapewnił.
-To najważniejsze.-powiedziałam patrząc na niego z uśmiechem.
-Najgorzej z nogą. Przez nią jestem kaleka.-powiedział patrząc na gips.
-Daj spokój ty moja kaleko. Pomyśl o plusach.-powiedziałam z psotnym uśmiechem.
-Jakich plusach?-spytał marszcząc brwi.
-O takich jak twoja pielęgniarka.-powiedziałam.
-Jaka pielęgniarka?-spytał.
-Ja jestem twoją pielęgniarką, głuptasie.-powiedziałam schylając się.-I to ty decydujesz w jakim stroju mam się tobą opiekować.-szepnęłam mu do ucha. Poczułam, że w jego spodniach od piżamy coś twardnieje i wiedziałam, że poprawiłam mu humor.
-Podoba mi się to, ale idź już do lekarza.-poprosił patrząc na mnie błagalnie.
-Dziś się umówię.-zapewniłam całując jego usta.
-Mam nadzieję.-powiedział pomiędzy pocałunkami.
-Nie miej nadziei tylko powiedz na co masz ochotę na śniadanie.-spojrzałam na niego.
-Żono będziesz robić śniadanie?-spytał zaskoczony.
-Tak, tobie nie wolno za długo stać.-powiedziałam wstając.-To jak?
-Poproszę jajecznicę.-powiedział z uśmiechem.
-Robi się.-powiedziałam wstając. Zeszłam na dół i zaczęłam wszystko szykować. po chwili wbijałam jajka na patelnię na której już skwierczała cebula. Szło mi doskonale aż do momentu w którym cebula zaczęła robić się czarna. Zaniepokojona zaczęłam ją wybierać i wtedy odkryłam, że cała jajecznica jest przypalona. Niezrażona spróbowałam drugi i trzeci raz. Za czwartym wiedziałam już co robię źle i po chwili miałam gotową jajecznicę. Nałożyłam ją na talerze i nalałam kawy, następnie ułożyłam wszystko na tacy i już wychodziłam kiedy przypomniało mi się, że muszę nalać sobie jeszcze soku. Po zrobieniu wszystkiego ruszyłam na górę. Gdy weszłam do pokoju. Boro zapiszczał radośnie.
-Dzień dobry myszko.-powiedziałam z uśmiechem. Położyłam tacę na stoliku nocnym Dymitra i uśmiechnęłam się do niego szeroko.-Smacznego mężu.-powiedziałam biorąc swoją porcję i siadając obok Borysa.-Jak ci się spało Boro?-spytałam zabierając się za jajecznicę. Dymitr również zaczął jeść.
-Roza naprawdę dobra jak na pierwszy raz.-powiedział z uśmiechem.
-To nie był pierwszy raz. Trzy pozostałe są w koszu.-powiedziałam z przepraszającą miną.
-Moja kochana Roza, uwielbiam cię za tą szczerość.-powiedział z szerokim uśmiechem.
-Cieszę się.-powiedziałam jedząc jajecznicę, która wcale nie była taka zła.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
3 komentarze= rozdział
Każdemu się zdarzy spalić jajecznicę. Super rozdział. Oboje już nie wytrzymują tego celibatu. Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńRose i gotowanie. Aż mam uśmiech na twarzy. Niech już idzie do tego lekarza, inaczej Dymitr nie wytrzyma. Czekam na nn
OdpowiedzUsuńOni są tacy słodcy! To urocze jak Rose zajmuje się Dimitrisiem.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!!!
Eee tylko 3, Rose co tak słabo? Ciekawe jakie stroje będzie nosić do opieki nad chorym meżem. Czekam
OdpowiedzUsuń