Dymitr cały czas nie może przyzwyczaić do chodzenia o kulach i często jest wściekły, że nie może mi pomóc. Tak naprawdę bardzo pomaga. Kiedy ja pracuję on zajmuje się Borysem, który wprost kocha, gdy tatuś się nim zajmuje. Czasem jest to tak słodki widok, że muszę przerwać pracę i popatrzeć na nich. Dymitr nawet nie zdaje sobie sprawy z tego ile mają razem słodkich zdjęć. Tak robię im zdjęcia z ukrycia, ale to tylko dlatego, że oboje wyglądają wtedy ślicznie. Co ja mogę poradzić, że mój mąż i syn to prawdziwe ciacha.
-Roza jest późno powinnaś już kończyć.-powiedział Dymitr podchodząc do biurka.
-Już kończę zostało mi już tak niewiele do zrobienia.-powiedziałam kończąc kolejne sprawozdanie z misji, które było spisane na kartce.
-Roza rozumiem, że chcesz pomóc, ale bez przesady.-Dymitr stanął za mną i odłożył kule na bok i zaczął masować moje ramiona i całować moją szyję.
-Towarzyszu słyszałeś co mówił lekarz mam się jeszcze wstrzymać kilka dni.-powiedziałam czując, że Dymitr chce się posunąć dalej.
-Przeklęty lekarz, a nie człowiek.-Dymitr odsunął się ode mnie i popatrzył na komputer.-Jutro ja trochę popracuję, a ty sobie odpoczniesz.-powiedział z uśmiechem.
-Dobrze niech ci będzie.-powiedziałam odsuwając się od laptopa.
-A teraz czas iść spać. Boro już od dawna śpi.-powiedział chwytając kule i wychodząc z gabinetu.
-Zmieniłeś mu pieluszkę?-spytałam idąc zaraz za nim.
-Tak.
-A nakarmiłeś go?
-Tak.
-Ale ja go dziś miałam kąpać.-powiedziałam zatrzymując się na schodach.
-To też zrobiłem.
-Nie zmoczyłeś sobie gipsu? Jeśli tak musimy pilnie jechać do szpitala.
-Roza spokojnie wszystko się udało. Boro śpi, a my mamy chwilę dla siebie.-powiedział Dymitr z uśmiechem.
-Jesteś pewien?-spytałam spoglądając na niego.
-Tak kochanie.
-Jesteś głodny?-spytałam spoglądając na niego czujnie. Przez ostatnie kilka tygodni troszeczkę podszkoliłam się w gotowaniu i idzie mi coraz lepiej.
-Roza spokojnie. Mam ręce jeśli będę głodny to zrobię sobie coś do jedzenie i tak przesadzasz. Nie dość, że pracujesz za dwóch to jeszcze robisz śniadania, obiady, kolację w międzyczasie karmiąc Borysa piersią i przewijając go. Naprawdę jesteś przepracowana i chcę cię troszkę odciążyć.-powiedział wchodząc do sypialni.-Idź weź kąpiel w wannie. Ma być długa i odprężająca, a ja ci przyniosę kieliszek szampana.-Dymitr popchnął mnie w stronę łazienki, a ja się zatrzymałam.
-Nie mogę pić alkoholu.-powiedziałam patrząc na niego.-Dymitr karmie piersią.-powiedziałam widząc jego minę.
-Roza dziś się napij. Przyda ci się.-powiedział patrząc na mnie z uśmiechem.
-Szczerze to nawet nie mam ochoty.-powiedziałam patrząc na niego.-Chodź ze mną wykąpiemy się razem pod prysznicem.-poprosiłam.
-Roza miałaś się odprężyć.-przypomniał.
-I się odprężę, tylko że przy tobie.-powiedziała z uśmiechem.
-Kochanie jesteś przemęczona.-powiedział podchodząc do mnie.
-Wydaje ci się, a teraz chodź.-powiedziałam wchodząc do łazienki.
-Kobieta nie do zdarcia.-zaśmiał się Dymitr wchodząc za mną do łazienki. Pomogłam mu się rozebrać i ubrać worek foliowy na gips. Ten pomysł nie był nasz, a lekarza który podsunął nam jak Dymitr może się bezpiecznie myć nie martwiąc się o gips. Gdy Dymitr stał już pod prysznicem ja zaczęłam się rozbierać. Gdy byłam naga weszłam pod prysznic i włączyłam deszczownicę. Dymitr patrzył na mnie z miłością.
-Kocham cię Towarzyszu.-powiedziałam patrząc mu w oczy.
-Też cię kocham Roza.-powiedział nachylając się. Pocałowałam go delikatnie w usta co z chęcią odwzajemnił.
-Muszę ci powiedzieć, że tęskniłam za naszymi chwilami tylko we dwoje.-wyznałam przytulając się do ciepłego torsu.
-Ja też, ale wiedziałem, że musimy przyzwyczaić się do Borysa.-powiedział gładząc moje nagie plecy.
-I jak? Ochłonąłeś już i wierzysz w to, że mamy syna?-spytałam z uśmiechem.
-Tak już w to wszystko wierzę i muszę ci powiedzieć w sekrecie, że ogromnie się cieszę iż mamy syna.
-Dlaczego chciałeś mieć córkę?-spytałam masując jego tors.
-Chciałem córkę ponieważ chciałem mieć w domu twoją małą kserokopię.-wyznał odgarniając mi włosy z twarzy.
-A masz teraz własną kserokopię,-powiedziałam z uśmiechem.
-Nie wiem dlaczego tak mówisz.-powiedział patrząc na mnie z szerokim uśmiechem.
-Może dlatego, że Borys jest bardzo do ciebie podobny? A może dlatego, że zachowujecie się podobnie? Wiesz ciężko mi dokładnie wybrać.-powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-Naprawdę jest aż tak podobny?-spytał Dymitra patrząc na mnie z uśmiechem.
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo. Macie taką samą mimikę twarzy i często robicie w tym samym czasie te same rzeczy. I oboje kochacie moje piersi.-zauważyłam, a Dymitr wybuchnął śmiechem.
-Faktycznie oboje mamy słabość do twoich pięknych, jędrnych piersi.-Dymitr spojrzał na nie z uśmiechem i przez ''przypadek'' ich dotknął.-Tak przede wszystkim jędrnych.
-Głupek. Mam nadzieję, że Borys nie będzie taki jak ty.-powiedziałam wyłączając deszczownicę.
-Spokojnie geny Bielikowów są na tyle silne, że młody będzie zupełnie jak ja.-powiedział Dymitr wychodząc spod prysznica.
-Błagam nie.-jęknęłam z uśmiechem.
-Jesteś niemiła.
-Zdaje ci się. Jestem szczera.-poprawiłam go. Dymitr spojrzał na mnie, a następnie wybuchnął śmiechem.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej wczoraj nie było rozdziału więc jeśli pod postem będą dwa komentarze wstawię jeszcze jeden.
Oj, Rose. Nie możesz się tak przemęczać. A tego twojego lekarza, to chętnie spytam o dyplom. Jak można na tak długo oddalać Romitri. Przecież to dampiry. Musi się jakoś szybciej goić. Dymitr mógł załatwić Lissę i byłoby po kłopocie. Ja chcę, żeby Borys był jak Dimka. Chętnie go przygarnę na męża😂😂😂 Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńDimitr jak kazdy facet. W glowie mu tylko jedno. Czekam
OdpowiedzUsuńCo tam
OdpowiedzUsuń