Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

niedziela, 26 lutego 2017

Rozdział 407

Lot trwał niby trzynaście godzin, ale Borys cały czas był niespokojny i płakał. Byłam wykończona zabawianiem syna i nie miałam już pomysłu co zrobić. Spojrzałam na Dymitra, który czytał książkę.
-Dymitr co mu jest?-spytałam ze łzami w oczach.
-Roza spokojnie. Może nie podoba mu się to, że leci. Czytałem ostatnio, że małe dzieci boją się latać.-powiedział kucając obok mnie i przytulając mnie mocno. Wtuliłam się w ramię męża i spojrzałam na Borysa, który patrzył na samolot zaniepokojony.
-O nie.-wyrwało mi się gdy zdałam sobie sprawę dlaczego Borys może być aż tak zaniepokojony.
-Co się dzieje Roza?-spytał Dymitr spoglądając na mnie zaniepokojony.
-A co jeśli Borys jest niespokojny ponieważ widzi duchy?-spytałam.
-Roza nieee....to....nie nasz syn.-Dymitr patrzył na mnie zaniepokojony. Tak samo jak ja nie chciał żeby to spotkało nasze dziecko.
-Dymitr mały zaczął się niepokoić, gdy tylko wznieśliśmy się ponad willę ojca czyli tak gdzie kończą się tarcze ochronne. Ja na początku też nic nie czułam, dopiero potem jak lecieliśmy samolotem. Boję się.-powiedziałam patrząc na Borysa, który patrzył zaniepokojony na samolot.
-Może Oksana będzie coś więcej wiedzieć.-powiedział przytulając mnie i całując w głowę. Oboje byliśmy teraz zaniepokojeni i oboje nie wiedzieliśmy co mówić. Dymitr usiadł obok nosidełka Borysa i uśmiechnął się do niego szeroko.-Boro patrz to jest Rosja. To właśnie tu tatuś się urodził i to właśnie tu tata nauczył się tych wszystkich super bajek przy których zasypiasz. Zobaczysz jaką babcia Olena ma biblioteczkę i wybierzesz sobie z której tatuś będzie miał ci czytać na dobranoc. Zobaczysz w Bai będzie super. Sam się przekonasz w jak ładnym miasteczku tatuś się urodził.-Dymitr skupił całą uwagę Borysa na sobie i chyba odciągnął od małego to co go męczyło. Uśmiechnęłam się widząc ich razem.-Zojka na pewno będzie chciała pomagać w opiec nad tobą. Poznamy tego tajemniczego Iwana o którym nic nie wiemy, a w którym ciocia Karolina jest zakochana po uszy.-powiedział poważniejąc, ale po chwili znów się uśmiechnął.-I na pewno babcia Olena będzie cię rozpieszczać.-Dymitr się zaśmiał, a ja mu zawtórowałam. Borys spojrzał na mnie zdziwiony jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że tu jestem i uśmiechnął się do mnie szeroko.
-Myszko lepiej?-spytałam patrząc na synka z szerokim uśmiechem. Borys zmarszczył brewki, ale zaraz potem głośno się roześmiał. Popatrzyłam na synka z szerokim uśmiechem. Jak ja uwielbiam jak on jest taki szczęśliwy. Po dziesięciu minutach Borys spał, a my kołowaliśmy. Gdy wysiedliśmy na płytę lotniska zauważyłam, że czeka na nas SUV z Borysem w nosidełku podeszłam do samochodu i zapakowałam synka do auta.
-Roza dajesz radę?-spytał Dymitr stając obok.
-Tak, już kończę.-powiedziałam lekko się wychylając i patrząc na męża.-Możesz już wsiadać zapakuję bagaże i jedziemy.-powiedziałam z uśmiechem.
-Roza ja chętnie je zapakuję za ciebie.-powiedział patrząc na mnie  błagalnie.
-Dymitr lekarz powiedział, że masz się oszczędzać.-powiedziałam patrząc na niego z powątpiewaniem.
-Będę uważał obiecuję.-powiedział.
-Ale.....
-Roza nie mam serca patrzeć jak walczysz z tymi wielkimi walizami.-powiedział dotykając mojego policzka.
-Dobrze, ale poczekaj pomogę ci.-powiedziałam. Pomysł mi się nie podobał, ale gdy tak na mnie patrzył nie mogłam mu odmówić. Po chwili patrzyłam uważnie czy Dymitr nie robi sobie krzywdy pakując te przeklęte walizki, ale nic mu się nie stało. Cały i zdrowy wsiadł na tylne siedzenie. Wsiadłam za kierownicę i ruszyłam w dobrze mi znanym kierunku. Jechaliśmy już trzy godziny kiedy rozdzwonił się mój telefon. Nie szukając go włączyłam zestaw głośnomówiący.
-Tak słucham.-powiedziałam skupiając się na drodze.
-Witaj Rose nie przeszkadzam?-spytała Olena.
-Witaj Oleno oczywiście, że nie przeszkadzasz.-odpowiedziałam z szerokim uśmiechem.
-Chciałam tylko zapytać i zadzwonić czy już jedziecie?-spytała.
-Tak jesteśmy już w drodze za jakieś dziewięć godzin powinniśmy być.
W Rosji był poranek, więc jak dojedziemy do Bai będzie późne popołudnie. 
-Wspaniale, a jak czuje się Dimka?-spytała z troską w głosie.
-Mamo czuję się doskonale.-odpowiedział Dymitr z szerokim uśmiechem.
-Witaj synku, rozumiem, że jestem na głośnomówiącym?-spytała Olena śmiejąc się cicho.
-Dokładnie nawet Borys cię słucha.-powiedział Dymitr patrząc na synka.
-Wspaniale. Nie mogę się doczekać aż dojedziecie.-przyznała.
-My też nie możemy się doczekać, aż dojedziemy,-powiedziałam.
-Jak tylko będziecie w pobliżu to dzwońcie ugotuję coś i jak przyjedziecie będziecie mieć ciepłe jedzenie na stole.-powiedziała pewnie. Dymitr spojrzał na mnie, a ja pokiwałam twierdząco głową.
-Oleno nie martw się o nas zjemy coś po drodze. Jak dojedziemy to chcemy z wami porozmawiać, a nie jeść.-powiedziałam z uśmiechem.
-Ale to żaden problem.-zapewniła.
-Mamo, ale dla nas jest to problem.-powiedział Dymitr.-Nie chcemy żebyś się przemęczała. Jak dojedziemy to nie chcemy widzieć na stole żadnego jedzenia.-zastrzegł Dymitr.
-Ale Dimka ja nie mogę was tak bez jedzenia zostawić.-oburzyła się Olena.
-Mamo spokojnie. Nie będziemy nie jeść przez cały dzień. Po drodze wpadniemy do jakiejś knajpki i coś zjemy spokojnie, Rose nie da rady jechać bez jedzenia.-powiedział Dymitr za co szybko oberwał.
-Jesteście pewni?-spytała Olena z powątpiewaniem.
-Oczywiście.-odpowiedzieliśmy wspólnie.
-Dobrze niech wam będzie.-powiedziała wzdychając ciężko i się rozłączając.

3 komentarze:

  1. Borysek się nie pokoi. Martwię się o niego. Ale Dimka umie mu poprawić humor. Wspaniały rozdział. Olena jak zawsze troskliwa.Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę szkoda mi tego dzieciaka. Dymitr troskliwy tatuś. Kto by pomyślał,że strarznik Bielikov posiada jakieś uczucia :D
    Żartuję. Kocham Olenę. Z niecierpliwością czekam na Romitri.
    ~G&G~

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny rozdział ????
    ~G&G~

    OdpowiedzUsuń