Obudził mnie cichy głos. Na początku go ignorowałam i dopiero po chwili
zrozumiałam słowa. To był Dymitr najprawdopodobniej mówił coś do Borysa.
-Patrz, a tu mamusia ma oczko ty też masz oczko o tutaj, a po drugiej
stronie masz drugie.-usłyszałam cichy głos Dymitra, a po chwili poczułam zimnom
łapkę na oku.-Boro nie, mama ma spać.-powiedział szybko Dymitr. Otworzyłam
szybko oczy i spojrzałam na męża i syna.
-Witajcie chłopcy.-powiedziałam podciągając się wyżej.
-Wybacz nie chciałem cię budzić, ale Boro miał inny plan.-powiedział Dymitr
z przepraszającą miną.
-Nic się nie stało i tak już od chwili nie spałam.-powiedziałam całując
synka po policzkach. Borys śmiał się głośno.
-Jak się spało?-spytał Dymitr całując moje czoło.
-Doskonale. Borys długo nie śpi?-spytałam siadając.
-Od jakiś piętnastu minut.-powiedział Dymitr przecierając oczy.
-Czyli jest głodny.-powiedziałam podciągając koszulkę.
-Roza lubię gdy jesteś taka otwarta.-Dymitr przybliżył się do mnie, a ja się
zaśmiałam.
-Z tego co pamiętam karmienie Borysa przy tobie nigdy nie było problemem,
coś się teraz zmieniło?-spytałam spoglądając na niego.
-Nie no oczywiście, że wszystko jest jak było, ale podoba mi się to, że już
nie wstydzisz się własnego ciała.-powiedział patrząc na mnie z szerokim
uśmiechem.
-Mam figurę którą chciałam mieć po ciąży, więc dlaczego nie miałabym ci się
pokazywać?-spojrzałam na niego, a następnie spojrzałam na Borysa, który
łapczywie pił mleko.-A tobie synku przeszkadza to, że mama się przy tobie
rozbiera?-spytałam patrząc na słodkie rączki, które znajdowały się na mojej
piersi.
-Nie, on się nie wstydzi. -Dymitr uśmiechnął się do mnie i spojrzał na
Borysa.
-Czy tylko mnie uspokaja patrzenie na Borysa, gdy śpi albo pije?-spytałam
spoglądając na Dymitra.
-Nie mnie też to uspokaja.-powiedział Dymitra głaszcząc Borysa po główce.
Gdy Borys się napił zarządziłam, że wstajemy. Najpierw zajęłam się ubraniem
Borysa, Dymitr w tym czasie poszedł do łazienki. Po chwili się
zamieniliśmy. Szybko się wykąpałam myjąc głowę i jeszcze szybciej skończyłam
poranną toaletę. Weszłam do pokoju w chwili w której Dymitr sadzał Borysa. Mały
siedział bardzo niepewnie i po chwili się przewrócił śmiejąc się głośno.
-Dobrze ci idzie.-powiedziałam mrugając do Borysa. Mały uśmiechnął się do
mnie przyjaźnie.
-Idziemy na śniadanie?-spytał Dymitr biorąc na ręce Borysa. Mały wtulił się
w bok taty i zaśmiał się cichutko.
-Możemy iść.-powiedziałam całując Borysa w policzek, a Dymitra w usta.
-Mmm za co to?-spytał Dymitr z uśmiechem, wychodząc za mną z pokoju.
-Za to, że was kocham.-powiedziałam idąc przodem. Weszliśmy do kuchni, gdy
wszyscy zasiadali do stołu.
-Chciałam po was iść.-powiedziała Sonia z uśmiechem.
-Już jesteśmy.-powiedziałam biorąc Borysa od Dymitra bo mały zaczął się
niepokoić.
-Tak właściwie to gdzie jest Karolina?-spytał Dymitr siadając obok Soni.
-Jak to gdzie? Jej jeszcze chłopak zabrał ją na ten tydzień do siebie.
Biedna niczego się nie domyśla.-Sonia zaśmiała się i spojrzała na Katię.-Chodź
kochanie.-pokazała swoje kolana, a dziewczynka podeszła chwiejnie do Soni.
-Boro co masz?-spytałam patrząc na synka, który próbował chwycić drewnianą
łyżkę. Nie szło mu więc zaczął wściekle piszczeć.
-Ojeju, a kto tu jest taki zdenerwowany?-spytała Olena podchodząc do nas z
uśmiechem.
-Nie jest cierpliwy. Po mamusi.-dodałam po chwili, a Olena się zaśmiała.
-Boro nie jesteś cierpliwy?-spytała głaszcząc małego po policzku. Borys
spojrzał jej w oczy i zapiszczał radośnie.-Babcie też się cieszy, że cie
widzi.-Olena pocałowała małego w czółko.-Chodź jeść Rose.-powiedziała siadając
do stołu. Usiadłam z Borysem na rękach obok męża.
-Kochanie nałożysz mi śniadanka?-spytałam z uśmiechem.
-A sama sobie nie nałożysz?-spytał.
-Mam nasze dziecko na rękach. Troszkę ciężko.-powiedziałam spoglądając na
synka. Skupił się na braniu do buzi swojej ukochanej żaby.
-Dobrze kochanie.-Dymitr uśmiechnął się od mnie i wziął mój talerz. Po
chwili stał przede mną talerz pełen jajecznicy.
-Kochany jesteś.-powiedziałam zabierając się za śniadanie.
-Wiem.-powiedział Dymitr z uśmiechem.
-I do tego taki skromy.-zauważyła Sonia.
-Dokładnie.-zaśmiałam się. Borys spojrzał na to co dzieje się wokół niego i
spojrzał na mój talerz zainteresowany.-Boro jajeczniczka ci się
spodobała?-spytałam z uśmiechem. Borys wyciągnął rączkę jakby chciał coś wziąć,
ale po chwili ją opuścił i zaczął rzuć łapkę żaby.
-Jaki on jest uroczy.-zachwyciła się Olena.
-Bardzo.-zgodziła się Sonia.
-I wyrośnie z niego świetny strażnik.-Jewa weszła do kuchni i usiadła obok
Oleny.-Gdzie Wiktoria?-spytała patrząc na puste miejsca przy stole.
-Wyszła z Kolą.-odpowiedziała Sonia.
-Zrobiłaby coś pożytecznego, a nie wiecznie łaziła za tym chłopakiem. Na
mężczyznach świat się nie kończy.
Jewa ma chyba dziś zły humor. Spojrzałam na Dymitra. Próbował nie wybuchnąć
śmiechem, przeniosłam wzrok na synka. Siedział zaciekawiony i patrzył na
prababcię.
-Mamo daj spokój.-poprosiła Olena spoglądając na Jewę.
-Nie dam jej spokoju. Powinna zajmować się domem, a nie kręcić się za jakimś
chłopakiem z którym sypia.-i właśnie w tej chwili Dymitr zakrztusił się
jajecznicą.
-Sypiają ze sobą?-spytał zaskoczony.
-Nie słyszeliście wczoraj?-spytała Jewa zaskoczona.
-Nie, byliśmy na tyle wykończeni, że zasnęliśmy od razu.-powiedziałam
podciągając synka bo trochę zjechał z moich kolan. Borys popatrzył na mnie z
wdzięcznością, a ja ucałowałam jego słodkie policzki.
-Darła się przez pół nocy: ''KOLA! O MATKO! TAAAK!''-Jewa zademonstrowała co
działo się w nocy, a ja mimowolnie się zaśmiałam.-Śpię pod nią, nie dało się
tego wytrzymać. Najgorsze jest to, że ten chłopak wiecznie tu przychodzi.
-Dlatego powinnaś się do tego przyzwyczaić.-zauważyła Olena. Widać było, że
jest wściekła na Jewę.
-Do tego moja droga nie da się przyzwyczaić. Ty z Randallem zachowywaliście
się zadziwiająco cicho co bardzo mnie cieszyło. Karolina, Soni i Dimka jakoś
też potrafią trzymać buzię na kłódkę, a nasza kochana Wiktoria niestety
nie.-powiedziała Olena nakładając sobie tak dużo jedzenia, że byłam zdziwiona,
że ona to wszystko zje. Spojrzałam na Dymitra i odkryłam, że się skrzywił.
-Babciu jakbyś mogła nie opowiadać przy stole tego jak kto krzyczy w łóżku
byłbym wdzięczny.-Dymitr uśmiechnął się do babci nieśmiało.
-Wnusiu daj spokój, ja wszystko rozumiem i wiem. Choć dziwię się, że
ty jesteś najcichszy z całej rodziny, tym bardziej, że jako niemowlak
najgłośniej płakałeś.-Dymitr spalił buraka, a ja w geście pocieszenie
położyłam mu dłoń na udzie.
-Spokojnie.-szepnęłam.
-Aaaa.-Borys podał mi żabę z radosnym okrzykiem.
-Dziękuję, żabka się znudziła?-spytałam podnosząc się z krzesła. Chciałam
dokończyć śniadanie, ale wiedziałam, że Borys potrzebuje teraz rozrywki.
-Roza jak chcesz to dokończ jeść, a ja zajmę się małym.-Dymitr również wstał
i wyciągnął ręce.
-A jak noga?-spytałam niepewnie, zdarzają się dni kiedy jeszcze go boli i
wtedy wolę gdy Dymitr nie chodzi za dużo.
-Spokojnie nie boli. Daj Borysa, a sama dokończ śniadanie.-powiedział
zabierają mi małego. Usiadłam przy stole i zajęłam się śniadaniem.
Cudowny rozdział. Boro słodziak. Hahahaha Wiki nie tak głośno bo Jawka i Dimcia się denerwują. Czekam i weny
OdpowiedzUsuńJewa mnie powalila. Wiki czyżby Kola był w tym taki dobry? A ty Dymitr co się dziwisz przypomnij sobie co ty tutaj robiłeś z Rose? Rozdział przezabawny czekam z utęsknieniem na nowy i Romitri.
OdpowiedzUsuń~G&G~
Witam, nadrobiłam rozdziały, ponieważ dawno mnie nie było za co bardzo przepraszam. Od dzisiaj pod każdym rozdziałem będzie jeden taki nijaki komentarz ode mnie ;D rozdział świetny...wreszcie są w Bai. Pozdrawiam ;3
OdpowiedzUsuńJewa genialna! Dimka, nie czepiaj się siostry, tylko sam zabierz Rose do sypialni. Przypominam, że wy nie byliście lepsi. Boro słodziaczek. Taki ciekawy świata i ogólnie😍😍😍😍😍 Kocham go. Cudowny rozdział. Lecę czytać dalej. 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń