Po śniadaniu stwierdziliśmy, że się przejdziemy. Okazało się, że nikt nie chciał z nami iść więc wyszliśmy we trójkę. Dymitr prowadził wózek w którym Borys badał oczy żabki, a ja wtulona w bok męża podziwiałam nasz największy cud. Dymitr pocałował mnie w czoło i objął ramieniem.
-Fajnie było dziś w nocy.-stwierdził spoglądając na mnie.
-Coś takiego. Naprawdę ci się podobało?-spytałam zaskoczona.
-Oczywiście. Lubię cię taką drapieżną.-powiedział z szerokim uśmiechem.
-Ja też cię lubię.-powiedziałam śmiejąc się z niego.
-Powtórzymy to dziś?-spytał.
-Towarzyszu chcę się dziś wyspać.-powiedziałam spoglądając na niego.
-Dobrze w takim razie zrobimy sobie jedną rundkę, a nie cały maraton.-powiedział z uśmiechem.
-A Boro?-spytałam. Oboje jak na zawołanie spojrzeliśmy na synka.
-Może Zoja go zaadoptuje na noc.-spojrzał na mnie wzruszając ramionami.
-Jeśli go zaadoptuje to może się zgodzę, ale jeśli Borys będzie w pokoju to zapomnij.-powiedziałam stanowczo.
-Dlaczego?-spytał marszcząc brwi w ten cudowny sposób za który go uwielbiałam.
-Nie będę mogła się skupić. No i Dymitr nie mogę tego zrobić, gdy wiem, że w łóżeczku obok leży nasze dziecko.-powiedziałam patrząc na niego.
-Oj Roza daj spokój, jak Boro by spał nawet byś nie zauważyła, że jest w łóżeczku.
-Dymitr nie wyobrażam sobie seksić się przy naszym pięciomiesięcznym dziecku.-powiedziałam spoglądając na niego.
-Seksić? Fajne słowo. Ale daj spokój Boro tego nie będzie pamiętał.-zapewnił mnie Dymitr.
-Wolę nie ryzykować.-powiedziałam spoglądając do wózka. Borys patrzył na nas zaciekawiony. Wyciągnęłam synka z wózka i przytuliłam do siebie.-Ale masz myszko zimne policzki.-powiedziałam z uśmiechem.-Mama ci je zaraz ugrzeje.-dodałam całując słodką twarzyczkę Borysa. Mały śmiał się szczęśliwy, a Dymitr przyciągnął mnie bliżej siebie. Po chwili włożyłam Borysa do wózka i uśmiechnęłam się do niego.
-Roza, a jeśli zrobimy to w łazience? Borys będzie w pokoju obok.-powiedział patrząc na mnie.
-Masz ochotę na seks?-spytałam.
-Po tym co stało się w ciągu ostatnich dwunastu godzin nadal czuję niedosyt.-powiedział patrząc na mnie pewnie.
-Jak wspominałam kilkakrotnie jesteś cholernie niewyżyty.-stwierdziłam.
-Roza daj spokój. Przy tobie każdy byłby niewyżyty.-powiedział całując mój policzek.
-Dimka!-gdy usłyszałam za plecami ten głos myślałam, że się odtwórcę i jej przywalę. Tamara stała za nami z szerokim uśmiechem.
-Witaj Tamaro.-Dymitr ją przytulił, a we mnie się zagotowało.
-Co ty tu robisz?-spytała z przesłodzonym uśmiechem.
-Przyjechaliśmy na zaręczyny Karoliny.-powiedział z uśmiechem. Dopiero teraz na mnie spojrzała. Musiałam mieć wściekły wyraz twarzy bo Dymitr skarcił mnie wzrokiem.
-O urodziłaś.-wydusiła. Jej uśmiech zgasł i spojrzała z obrzydzeniem na wózek w którym Borys bił brawo.
-Tak, poznaj syna Dymitra, Borysa.-powiedziałam wyciągając małego z wózka. Boro zapiszczał szczęśliwy. Tamara patrzyła na Borysa szukając jakichkolwiek oznak, że zdradziłam Dymitra, ale nic nie znalazła.
-Jak to możliwe, że on jest do ciebie podobny Dimka?-spytała spoglądając na Dymitra.
-Jest moim synem, więc musi być do mnie podobny.-zauważył Dymitr.
-Zrobiłeś testy na ojcostwo, że jesteś taki pewien?-spytała spoglądając na niego.
-Nie, mały jest po prostu do mnie podobny z wyglądu i charakteru.-powiedział Dymitr podchodząc do mnie i przytulając mnie. Borys zawstydzony całą sytuacją ukrył główkę w moich włosach i bałam się żeby nie zaczął ich brać do buzi. Odgarnęłam lekko włosy i spojrzałam na twarz synka. Miał smutną minkę i zmarszczone brewki, coś bardzo mu się nie podobało.
-Wybacz Tamaro, ale musimy iść.-powiedziałam patrząc na małego.-Borys zaczął się niepokoić.
Odeszliśmy, a Dymitr spojrzał na mnie.
-Co się dzieje?-spytał.
-Nie wiem, ale nie podoba mi się minka Borysa.-powiedziałam pokazując mu małego.
-Myszko uśmiechnij się. Nic się nie stało wszystko gra.-powiedział Dymitr całując Borysa w nosek. Mały uśmiechnął się lekko i ziewną.
-Ocho tata szykuj wózek Boro idzie niu niu.-powiedziałam wkładając synka do wózka. Dymitr przykrył jeszcze Borysa kocykiem i ruszyliśmy powoli w stronę domu.
-A co do seksu to masz rację. Zoja musi się zgodzić i zaadoptować na noc Borysa.-powiedziałam nie spoglądając na niego.
-A co się nagle zmieniło?-spytał Dymitr spoglądając na mnie z uśmiechem.
-Mam za dużo energii i jeśli nie chcesz żebym spożytkowała ją na twarzy Tamary to wiesz.-powiedziałam wzruszając ramionami. Dymitr się zaśmiał i spojrzał na mnie.
-Rozumiem, zapewniam cię, że dla ciebie na pewno da się coś załatwić. A na razie idziemy do domu. Obiad zapewne zaraz będzie, a dopóki Boro śpi my zjemy w spokoju.-Dymitr uśmiechnął się szczęśliwy.
-Niech nauczy się siadać, a będziemy go zostawiać z zabawkami.-powiedziałam z uśmiechem.
-To dobry pomysł.-stwierdził Dymitr.
-Tylko takie pomysły posiadam.-zaśmiałam się szczęśliwa, wiedząc że to wszystko co mam jest spełnieniem marzeń o których nie miałam dotąd pojęcia.
Dymitr, ty niewyrzyty tygrysie. Ani na chwilę nie dasz Rozie spokoju. Tamara! Yghh... Czego ona chce od Dimki. Ale i tak on zawsze wybierze Rose. Super rozdział. Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńUuuuuuuuuuuuuu czyżby ktoś tu był zazdrosny. Znowu ta jędza(Tamara) niech da im w końcu spokój. Dymitr trzymaj tak dalej i nie odpuszczaj Rose tak łatwo. Chociaż może tak by się przenieśli do hotelu + romantyczna kolacja. Jak znam życie to Jewa znowu będzie marudzić.
OdpowiedzUsuńrozdzaił świetny czekam na następny.
~G&G~
Jak każdy facet:'( ździra. Czekam na nn. Extra
OdpowiedzUsuń