Strony

czwartek, 7 września 2017

Rozdział 566

Po obiedzie Dymitr wziął Borysa i z nim zniknął. Wszyscy popatrzyliśmy zaskoczeni, ale nie odezwaliśmy się słowem. Zaniepokoiło mnie dopiero to gdy Dymitr wszedł do salonu z ubranym w sweterek Borysem.
-Gdzie ty się wybierasz?-spytałam.
-Idę z Borysem do ogrodu się pobawić, a wy w tym czasie posprzątajcie po obiedzie.-powiedział i wyszedł. Zaskoczona spojrzałam na Wiktorię i Iwana.
-Wy to słyszeliście? Mój prywatny pantoflarz mi rozkazuje.-by dodać dramatyzmu zrobiłam strasznie zdziwioną minę. Oboje nie wytrzymali i parsknęli śmiechem.
-Próbuje pokazać, że on też jest ważny.-powiedział Iwan wycierając łzy-A teraz wybacz, ale chodź idziemy sprzątać.-powiedział wstając.
Dymitr:
Wyszedłem z Borysem na ciepły dwór. Z dnia na dzień robi się cieplej i coraz bardziej czuć lato. Borys oparł główkę na moim ramieniu. Pocałowałem go w czółko i spojrzałem na synka.
-Tata wpadł na fajny pomysł i jeśli mama się zgodzi to będziesz miał tu swój prywatny plac zabaw. Cieszysz się?-spytałem spoglądając na syna. Borys uśmiechnął się szeroko i zaczął bić brawo. Już chciałem kontynuować rozmowę z synem, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Wyciągnąłem go z kieszeni płaszcza. Zdziwiony zauważyłem, że mama chce prowadzić ze mną wideo konwersację. Zaskoczony odebrałem.
-Cześć synku.-na ekranie pojawiła się twarz mamy. Uśmiechnąłem się widząc jej radosną twarz.
-Witaj mamo. Borys powiedz babci cześć.-powiedziałem całując synka w czoło.
-Ba!-krzyknął zdumiony i dotknął ekranu.
-Hej Borysku, ale urosłeś i włoski ci się zaczęły kręcić. Po Rosę prawda?-spytała patrząc na mnie.
-Tak mamo, włosy małego kręcą się w urocze sprężynki i to dzięki Rozie.-powiedziałem z uśmiechem.
-Co u was synku? Ostatnio bardzo mało dostaje od was wiadomości.
-Wybacz mamo, mamy gości i trochę przy tym wszystkim jest zamieszania.-wyznałem ze skruchą. Nie chcę jej okłamywać, ale muszę. Gdy na urodzinach Borysa zobaczy Wiki i Iwana będzie taka szczęśliwa, ale na razie muszę udawać.
-O goście? A jacy?-spytała.
-Nasi znajomi. Jakiś czas temu wyprowadzili się z Dworu i teraz przyjechali do nas w odwiedziny.-powiedziałem spokojnie.
-Wspaniale. Olek właśnie mnie nauczył jak obsługiwać telefon i teraz chciałam wypróbować czy faktycznie tak to działa.-powiedziała z uśmiechem, a ja mimowolnie uśmiechnąłem się. Potrafi rozwiązać najtrudniejsze zadania domowe, gotuje skomplikowane potrawy, naprawia wszystko co umie i umie wychować dzieci na wspaniałych ludzi, a przy obsłudze telefonu trzeba jej pomóc.
-Na razie idzie ci wspaniale. Powiedz lepiej jak między tobą, a Olkiem? Już mam go zabić czy jeszcze mam się wstrzymać?-spytałem uśmiechając się do mamy.
-Dimka. Nie wolno tak mówić o chłopakach mamy.-skarciła mnie.
-Oj mamuś wiesz doskonale, że żartuję.-powiedziałem z uśmiechem.-Patrz Borys też to wie.-powiedziałem pokazując Borysa, który z szerokim uśmiechem patrzył na ekran. Mama się uśmiechnęła. Borys widząc uśmiech babci również się uśmiechnął i zmarszczył nosek zupełnie jak Roza.-Boro pochwal się babci czego ostatnio się nauczyłeś.
-Czego?-spytała mama ciekawa.
-Borys teraz tak na poważnie potrafi gryźć.-powiedziałem dumny.
-Ojejku wnuczku brawo.-mama uśmiechnęła się szeroko i zaklaskała w ręce. Borys uśmiechnął się do babci i położył paluszek na ekranie mojego telefonu.
-I uczymy się teraz chodzić, a to ani nam się nie podoba, ani nam nie wychodzi.-powiedziałem patrząc na Borysa, który skupił się n guziczkach swojego sweterka.
-Nie lubi chodzić?-spytała patrząc na mnie zaskoczonym wzrokiem.
-Jak mu coś nie wychodzi nie lubi próbować. To jedna z niewielu cech która go różni od Rozy. Ona dąży zawsze do tego by jej wyszło.
-Faktycznie to teraz by się przydało Borysowi.-powiedziała z uśmiechem. Lecz po chwili zrzedł, gdy usłyszeliśmy krzyk Zoji.
-Babcia! Katia zdjęła sobie pieluchę i tu jest kupa!-mała darła się wniebogłosy perfekcyjnym rosyjskim. Nie wyrzynałem i parsknąłem śmiechem.
-Matko Katia! Nie wolno. Wyciągnij paluszki z buzi. Zoja w tej chwili idź myć ręce. Pawka wyrzuć tą pieluchę.-rozkazała mama przechodząc na rosyjski.
-Babciu, ale pielucha jest pusta. Katia ściągnęła pieluszkę uśmiechnęła się do nas po czym poszła pod półkę z książkami i zrobiła kupę na dywan.
-Pawka wcześniej mogłeś mnie zawołać.-jęknęła mama.
-Ale rozmawiasz z wujkiem i nie chciałem przeszkadzać.
-Ach a teraz tyle sprzątania. -mruknęła przecierając twarz.-Synku jak słyszysz muszę kończy bo mam kupę w domu.-powiedziała z uśmiechem.
-Babcia kupa nie chce zejść z lącek!-krzyknęła Zoja załamana.
-Pa mamo.-powiedziałem rozłączając się.-Spróbuj ściągnąć sobie pieluchę i zrobić gdzieś kupę na podłogę, a inaczej pogadamy chłopie.-powiedziałem patrząc z powagą na syna. Borys włożył rączkę do buzi i roześmiał się głośno.-My tu gadu, gadu, a ty masz się uczyć chodzić.-powiedziałem stawiając go na ziemi. Borys jęknął i podał mi ładnie rączki.

3 komentarze:

  1. Super rozdział. Czyżby Dymitr chciał udowodnić że nie jest pantoflarzem. Coś raczej kiepsko mu poszło. Mówi się trudno o niestety. Czekam na następny
    G&G
    Ps. Wiesz o nowym blogu Karingi i jej koleżanki prawda ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem o nim niestety nie mam czasu czytać

      Usuń
  2. Ta, jasne Dymitr. Na pewno ci się uda. Kto raz jest pantoflarz, zostaje nim na zawsze. A zwłaszcza przy takiej kobiecie jak Rose😂😂😂
    Fajnie, że Borysek będzie miał plac zabaw. A Zoja kak zawsze najlepsza 😂😂😂😂😂😂😂😂 Katia wdała się w kuzynkę. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń