Strony

niedziela, 24 września 2017

Rozdział 575

Wystraszona zerwałam się z łóżka. Co się stało? Rozejrzałam się czujnie po pokoju. Dymitr spał po swojej stronie z szerokim uśmiechem. Wszystko wygląda normalnie.Weszłam do pokoju Borysa. Mały siedział w swoim łóżeczku i patrzył na ścianę z ogromnym grymasem na twarzy, a jego żaba leżała na ziemi.
-Dzień dobry jubilacie. Co się stało?-spytałam wyciągając Borysa z łóżeczka. Mały mocno się we mnie wtulił, a ja spojrzałam na ścianę. Wzięłam szybko żabę Borysa i ruszyłam do sypialni.
-Dymitr.-powiedziałam i usiadłam mężowi na brzuchu sadzając Borysa przed sobą. Ręce Dymitra momentalnie spoczęły na moich pośladkach.
-Dzień dobry rodzinko.-Dymitr uśmiechnął się szeroko i otworzył oczy.
-Hej. Jest sprawa.-powiedziałam uśmiechając się do męża.
-Co się stało?-spytał przecierając zaspane oczy.
-U małego jest wielki pająk.-powiedziałam.
-Mam go zabić?-spytał z uśmiechem.
-Bylibyśmy wdzięczni.-uśmiechnęłam się schodząc z jego brzucha.
-Robi się.-Dymitr wstał, a ja spojrzałam na synka.
-Sto lat żabko. Dzisiaj kończysz roczek. Rok temu mama miała ciebie jeszcze w brzuszku.-mówiłam uśmiechając się do synka. Mały uśmiechnął się szeroko klaszcząc w rączki.
-A zapowiadała się zwykła rocznica ślubu.-odezwał się Dymitr wchodząc do sypialni.-Miałeś urodzić się za dwa tygodnie, a ty nam taką niespodziankę zrobiłeś.-Dymitr uśmiechnął się szeroko siadając obok mnie.
-Najlepszego mężusiu.-uśmiechnęłam się gładząc męża po klacie.
-Najlepszego żoneczko.-Dymitr uśmiechnął się i mnie pocałował. Całował na tyle namiętnie, że oberwaliśmy żabą.
-Borysie Bielikow nie zakłócaj.-poprosiłam spoglądając na syna.
-Jak zrobimy mu rodzeństwo to się odczepi.-zaśmiał się Dymitr.
-Zabawne. Zmień Borysowi pieluchę, a ja idę zrobić śniadanie.-powiedziałam wstając.
-A Borys?-spytał Dymitr.
-Dostanie w jadalni.-powiedziałam wychodząc z pokoju. Weszłam do kuchni i zabrałam się za omlety. Śniadania wychodzą mi już prawie idealni gorzej z obiadami. Kończyłam właśnie smażyć omlety, gdy Dymitr z Borysem zszedł na dół. Dymitr wszedł do kuchni.
-Co zabrać?-spytał poprawiając Borysa na rękach.
-Weź omlety, a ja zrobię śniadanko Borysowi.-powiedziałam całując synka w czoło. Dymitr ruszył do jadalni, a ja zaczęłam szykować śniadanko dla Borysa. Gdy wszystko było gotowe weszłam do jadalni i usiadłam obok Borysa. Zaczęłam karmić małego, który jak zwykle jadł bardzo chętnie. Po chwili sama zajęłam się śniadaniem. Borys bawił się swoją żabą, a my zastanawialiśmy się w co się dziś ubrać.
-Kochanie nie przejmuj się tym. Na pewno będziesz wyglądać fenomenalnie.-zapewnił Dymitr z szerokim uśmiechem.
-W sumie to chyba wiem w co się ubiorę.-powiedziałam po chwili namysłu.
-Zdradzisz na?-spytał Dymitr popijając kawę.
-Nie.-powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-Powoli się szykujmy.-powiedział Dymitr odsuwając się od stołu i zbierając naczynia. Wzięłam Borysa na ręce i skierowałam się z nim na górę. Gdy byłam na górze posadziłam Borysa na podłodze, a następnie pomogłam mu się podnieść. Mały stał chwiejnie na nóżkach, ale powili ruszył w stronę sowjego pokoju trzymając mnie za ręce. Kiedy doszliśmy do jego pokoju od razu zmęczony usiadł.
-Co nóżki bolą?-spytałam podnosząc synka. Posadziłam małego na fotelu i otwarłam jego szafę.-W co chcesz się ubrać?-spytałam z uśmiechem. Mały uśmiechnął się . Wyciągnęłam z szafy różową koszulę z krótkim rękawkiem i krótkie, szare spodenki do kolan.-Może być?-spytałam. Mały zaczął bić brawo. Wyciągnęłam jeszcze szelki i stanęłam przed synkiem.-Najpierw idziemy się wykąpać.-powiedziałam z uśmiechem. Weszłam z Borysem do łazienki w momencie w którym Dymitr  ściągał bokserki. Uśmiechnęłam się widząc ten widok.
-Widzisz coś co ci się podoba?-spytał z psotnym uśmiechem.
-Wiele rzeczy.-powiedziałam rozbierając Borysa.
-Cieszę się.-powiedział Dymitr.
-Potrzymasz małego?-spytałam. Dymitr wziął Borysa na ręce, a ja zaczęłam się rozbierać na co Dymitr mruknął z uznaniem. Zaśmiałam się i weszłam do wanny.
-Podać ci małego ewentualnie pomóc ci się wykąpać?-spytał Dymitr z uśmiechem.
-Wystarczy jak podasz syna.-powiedziałam wyciągając ręce w stronę Borysa.
-W nocy zmienisz zdanie.-mruknął Dymitr. Poczułam, że robi mi się gorąco. Spojrzałam karcąco na męża. Posadziłam małego na przeciwko siebie, a Borys ze zdenerwowaniem zaczął się rozglądać. Wzięłam go na ręce i mocno przytuliłam.
-Roza zostań tak.-poprosił Dymitr wybiegając z łazienki. Po chwili wrócił z aparatem.
-Chyba żartujesz?!-wykrzyknęłam.
-Kochanie uspokój się tylko kilka zdjęć. Wyglądacie uroczo.-stwierdził kucając. Po chwili wstał i pokazał mi prześliczne zdjęcia.
-Śliczne.-stwierdziłam całując Borysa w czoło. Mały uśmiechnął się, a ja wsadziłam go do wanny. Po kąpieli porządnie wytarłam tłuściutkie ciałko synka.
-Dymitr.-zawołałam męża, który z uśmiechem wszedł do łazienki.
-Co się stało?-spytał.
-Idź ubierz małego. Ciuszki są na fotelu.-poinstruowałam.
-A ty?-spytał przytulając golutkiego Borysa.
-Muszę się uszykować.-powiedziałam wychodząc z wanny.
-Wiesz, że to urodziny Borysa?-spytał.
-Oczywiście, ale to ja będę wszędzie z nim chodzić.-powiedziałam śmiejąc się z miny Dymitra.
-Dobrze rozumiem.-powiedział wychodząc. Wytarłam się i zaczęłam się szykować. Włosy spięłam w rozpadającego się kucyka. Zrobiłam sobie mocny makijaż podkreślając oczy i usta, Gotowa ruszyłam do garderoby. Ubrałam bieliznę i wyciągnęłam bordowy kombinezon. Spojrzałam na swoje odbicie i stwierdziłam, że wyglądam świetnie. Założyłam czarne proste sandałki na szpilce i ruszyłam do pokoju syna. Dymitr klęczał przed fotelem na którym siedział Borys.
-W czymś pomóc?-spytałam. Dymitr obrócił się w moją stronę i wypuścił szelki z dłoni.
-Roza.-Dymitr znalazł się przy mnie całując namiętnie moją szyję.
-Kotku starczy.-powiedziałam czując dłonie Dymitra na pośladkach.
-Yhym.-mruknął.
-Nie możesz założyć Borysowi szelek?-spytałam.
-Yhym,-mruknął dalej całując moją szyję. Podeszłam do małego z uśmiechem.
-Tata nie wiesz, że koszula musi być w środku?-spytałam rozpinając spodenki Borysa i wkładając w nie koszulę, zapięłam mu szelki.-Tata podaj sandałki.-poprosiłam.
-Mama, Borys cię chyba nie poznaje.-stwierdził Dymitr patrząc na małego.
-Oj bez przesady. Mamusi nie poznaje?-spojrzałam na Borysa uśmiechał się do mnie szeroko.-Widzisz poznaje mamusię.-powiedziałam całując policzek Borysa.
-Czas się chyba zbierać.-stwierdził Dymitr patrząc na zegarek.
-Już tylko muszę cię upiększyć.-powiedziałam podchodząc do męża. Rozpięłam mu trzy guziki koszuli i podwinęłam mu rękawy.
-Czy teraz możemy jechać?-spytał.
-Teraz tak.-powiedziałam biorąc Borysa na ręce.. Zeszliśmy do garażu, zapakowaliśmy wszystko i ruszyliśmy do willi rodziców.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I mamy roczek Borysa, będzie podzielony na trzy lub cztery części jeszcze sama nie jestem pewna.
2 komentarze=rozdział

3 komentarze:

  1. Na taką okazje trzeba się ładnie ubrać

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział idealny. Borys bardzo Nieładnie przeszkadzać żonie i synkowi. Rose ty to się wyszykowałaś. Super strój. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no. Dymitr, to ty nie wiesz, że kobieta wykozysta każdy pretekst, aby się wystroić. A jednak liczyłam na jakąś wspólną kąpiel. W końcu to też ich Rocznica. Już nie mogę się doczekać reakcji Bielikowów na Wiki i Iwana. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń