Strony

wtorek, 30 stycznia 2018

Rozdział 624

Spokojnie otworzyłam oczy wiedząc, że Dymitr mnie przytula. Spojrzałam w górę i uśmiechnęłam się szeroko.
-Spałeś czy tylko się na mnie patrzyłeś?-spytałam podnosząc się lekko.
-Chciałem spać, ale niestety mi się to nie udało i stwierdziłem, że popatrzę sobie na ciebie.-powiedział całując mnie po szyi.
-I jak?-spytałam rozkoszując się pocałunkami.
-Jesteś prześliczna gdy śpisz.-stwierdził nie przestając mnie całować. Uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku.-Co robisz?-spytał marszcząc brwi.
-Idę zobaczyć czy Borys żyje.-powiedziałam spokojnie.
-Z tobą czasem ciężko żyć Roza. Chciałem sprawić, że odetchniemy chwilę od dziecka, ale ty od razu jak się budzisz musisz o nim myśleć.-powiedział Dymitr z naburmuszoną miną.
-Jesteś zazdrosny? O nasze dziecko?-spytałam zaskoczona.
-Nie, po prostu chciałbym chwilę pobyć z tobą sam na sam.
-Przecież na wyspie każdy wieczór spędzaliśmy sam na sam. Byliśmy na tarasie, plaży, graliśmy w bilard. Całe wieczory poświęcaliśmy tylko sobie, a ty mówisz, że nie mamy chwili tylko dla nas.-powiedziałam wychodząc. Rozumiem, że od kiedy jest Borys nasz czas tylko we dwoje skurczył się do minimum, ale gdy mały śpi poświęcam każdą sekundę by spędzić z nim chwile. Zeszłam na dół i spojrzałam na ławkę. Wszyscy dalej tam siedzieli. Poszłam w drugą stronę żeby znaleźć Pawkę i Borysa. Gdy tylko ich zobaczyłam uśmiechnęłam się szeroko. Pawka siedział tuż przy Borysie i trzymał delikatnie jego rączkę tłumacząc mu jak bawi się samochodzikiem. Uśmiechnęłam się widząc tę scenę i stałam tak patrząc. Po chwili usłyszałam jak Pawka mówi do Borysa.
-Patrz to jest wóz strażacki. Możemy go rozpoznać na przykład po syrenach i drabinie. Strażacy ratują ludzi. To tacy dobrzy panowie.-powiedział. Przyjrzałam się Borysowi. Siedział z szeroko otwartymi oczkami zaskoczony tym wszystkim co Pawka mówił. Borys jest nauczony przebywania z dziećmi w swoim wieku lub osobami dorosłymi, taki kuzyn który nie jest za dorosły, ale umie mówić najwidoczniej był jego marzeniem. Borys oparł się o ramie Pawki i delikatnie  dotknął samochodziku.-Śmiało się możesz nim pobawić. Mam ich dużo. Jak popsujesz nie będę płakał ani się złościł.-zapewnił Pawka, a ja uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Jest wspaniały.
-Czemu się tu skrywasz?-spytał szeptem Dymitr. Byłam na niego wściekła, ale to co rozgrywało się na kocu pod drzewem był zbyt urocze.
-Pawka jest świetnym kuzynem.-stwierdziłam.
-Tak? Dlaczego?-spytał patrzą na mnie i łapiąc mnie w talii.
-Bo pozwala Borysowi na wszystko.-powiedziałam strzepując jego ręce. Spojrzał na mnie zdziwiony, a ja usiadłam na trawie i patrzyłam jak Pawka bawi się z Borysem. Nie kłamał, gdy obiecał nam, że gdy będziemy się spotykać on będzie uczył Borysa zabaw dla chłopców. Tłumaczył Borysowi do czego co służy, a Borys słuchał go z zapartym tchem. To była tak urocza scena, że sama słuchałam z zaskoczona. Dymitr cały czas próbował ze mną rozmawiać, ale go ignorowałam. Pół godziny później zauważyłam, że Borys się krzywi. Wiedziałam, że to oznacza coś bardzo złego. Wstałam w chwili gdy zaczął płakać.
-Hej przebiorę mu tylko pieluchę i możecie się dalej bawić.-powiedziałam uśmiechając się do Pawki.
-Dobrze ciociu, nie śpiesz się ja tu przygotuję kolejne zabawki.-powiedział z uśmiechem. Wstałam przytulając Borysa i ruszyłam z nim na górę. Po chwili Borys szedł obok mnie w stronę Pawki.
-Pa!-krzyknął widząc, że Pawka na niego nie patrzy.
-O jesteście już.-powiedział Pawka podchodząc.-Borys teraz pokażę ci moje samoloty. Z wujkiem Iwanem i wujkiem Iwanem  dużo o nich czytaliśmy.-powiedział z uśmiechem.
-Borys zostać z wami?-spytałam patrząc na  synka.
-Nie!-krzyknął śmiejąc się i łapiąc Pawkę za rękę żeby się nie przewrócić.
-Bądź grzeczny.-poprosiłam.
-Tak.-powiedział kiwając śmiesznie główką.
-Ciesze się, że się rozumiemy.-powiedziałam  odchodząc.
-Mama.-zawołał Borys odwróciłam się żeby sprawdzić co się dzieje.-Papa.-powiedział machając rączką. Zaśmiałam się i odeszłam. Ruszyłam w stronę ławki. Podeszłam, a wszyscy spojrzeli na mnie.
-Chłopcy świetnie się bawią, a Borys mnie wygonił.-powiedziałam siadając obok Wiktorii.
-Okropny syn.-stwierdziła Wiktoria wtulona w Mikołaja.
-I tak ci go nie oddam.-powiedziałam patrząc na nią.
-A tak próbowałam.-mruknęła.
-Nie masz szans na to żeby zabrać nam Borysa.-powiedziałam z uśmiechem.
-Kola idziemy.-powiedziała z uśmiechem.
-Gdzie?-spytał zdezorientowany.
-Chce mieć takiego małego Borysa.-powiedziała patrząc na niego wyczekująco.
-Ale teraz?-patrzył na nią zszokowany.-Wiki kocham cię i chcę z tobą mieć dzieci, ale twój brat aktualnie zabija mnie wzrokiem. Boję się go troszeczkę.-powiedział patrząc na nią błagalnie.
-Wy faceci jesteście czasem bezużyteczni.-stwierdziła siadając i łapiąc mnie za rękę.-Nie to co ty Rose. Chodźmy pooglądać twojego syna.
-Ale ja dopiero od niego wróc...
-Nie obchodzi mnie to. Chodź.-powiedziała ciągnąc mnie.

3 komentarze:

  1. No kocham Wiki 😂😂😂😂 Oj Dimka, nie smuć się. Ja Cię mogę przytulić. I coś więcej, jak Ci brakuje miłości 😏😏 Och Borysek, ty słodziaku. Lecę czytać dalej 💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, co jest? Czemu Rose ignoruje Dymitra? Nie ładnie tak!

    OdpowiedzUsuń