Dymitr:
Sierpień leciał szybko i to na tyle, że teraz szykujemy się na wyjazd nad jezioro razem z naszymi przyjaciółmi. Roza kończy nas pakować, a ja chodzę za Borysem i pilnuje żeby niczego nie zrzucił. Aktualnie najlepszą zabawą dla Borysa jest zrzucanie i ściąganie wszystkiego co się da.
-Borys zostaw firanę.-poprosiłem podchodząc do niego.
-Nie!-powiedział ciągnąc firanę. Chwyciłem jego rączkę i odciągnąłem go lekko.-Tata!-krzyknął oburzony.
-Nie wściekamy się.-powiedziałem biorąc go na ręce.-Chcesz może chrupeczkę?-spytałem.
-Daj!-krzyknął. To jego nowe ulubione słowo, tak samo jak ''nie''. W tym miesiącu Borys zaczął poznawać więcej słów i coraz łatwiej się z nim porozumieć. Wszedłem nim do kuchni i wyciągnąłem chrupki z szafki. Podałem jedną Borysowi i sam wziąłem jedną.
-Idziemy do mamy?-spytałem.
-Tak.-zawołał z pełną buzią. Wziąłem chrupki i ruszyłem na górę. Roza siedziała na podłodze w garderobie i rozmawiała z kimś przez telefon.
-Dobrze, że mówisz.....nie wiedziałam.....skąd miałam wiedzieć? Matką jestem dopiero od roku.......Czepiasz się...-zaśmiałem się i spojrzałem na Borysa.
-Mama.-powiedział wyciągając rączki. Postawiłem go na ziemi. Od kiedy zaczął chodzić stał się jakiś taki weselszy. Teraz już prawie się nie potyka i coraz częściej dużej wytrzymuje na nóżkach. Oboje z Rozą pękamy z dumy gdy widzimy jak chodzi.
-Mama.-Borys przytulił się do szyi Rozy i pocałował ją w policzek.
-Liss pogadamy jutro bo teraz jakiś mały, uroczy chłopiec mnie napadł.-powiedziała z uśmiechem. Odłożyła telefon i przytuliła mocno do siebie Borysa.-Przyszliście do mnie?-spytała z uśmiechem.
-Tak.-powiedział Borys siadając jej na kolanach. Pocałowała go w czoło.
-Z kim rozmawiałaś?-spytałem siadając obok niej. Przytuliła się do mojego ramienia.
-Z Lissą. Muszę jeszcze jechać do apteki.-powiedziała.
-Dlaczego?-spytałem wyciągając koleją chrupkę. Borys spojrzał na mnie i wyciągnął rączkę.
-Daj.-powiedział. Podałem mu chrupkę i spojrzałem na żonę.
-Bo Lissa mówi, że nad jeziorem komary tak gryzą, że dzieciaki nie mają z nimi szans. Dlatego muszę jechać do apteki po jakiś płyn na komary dla Borysa.-powiedziała patrząc na małego który teraz z uśmiechem jadł chrupki.
-Jak chcesz to pojadę.-powiedziałem z uśmiechem.
-Spokojnie i tak muszę kupić jeszcze kilka rzeczy, więc jest mi po drodze.
-Mamy jechać z tobą?-spytałem z uśmiechem.
-Jak chcecie. Ale Borys ma chyba pełną pieluchę.-stwierdziła.
-Tak upa.-powiedział Borys patrząc na mnie.
-Kupa?-spytałem załamany. Wziąłem Borysa na ręce i ruszyłem z nim do jego pokoju. Przebrałem mu pieluchę i trochę przebrałem jego ciuszki.-Gotowy do drogi?-spytałem.
-Tak.-powiedział siadając na przewijaku. Pomogłem mu zejść z przewijaka, a on od razu ruszył do schodów.-Tata!-krzyknął.
-Zaraz cię zniosę i wtedy otworzę bramkę.-powiedziałem. Mały szarpnął bramkę, ale ta nawet drgnęła.
-Mama!-krzyknął Borys. Roza wyszła z naszej sypialni pakując coś do torebki.
-Co się dzieje synku?-spytała spoglądając na niego. Mały pokazał jej bramkę.
-Tata zaraz weźmie cię na ręce.-powiedziała z uśmiechem. Mały pisnął wściekły i pobiegł do swojego pokoju.-Idziesz po niego?-spytała Roza z uśmiechem.
-Zaraz wróci.-powiedziałem. Po chwili Borys przyszedł z Ba pod ręką.
-No witamy panie obrażalski.-powiedziała Roza z uśmiechem. Wziąłem Borysa na ręce i otworzyłem bramkę. Mały spojrzał na mnie z wyrzutem.
-Poproszę o ładny uśmiech.-powiedziałem śmiejąc się z miny syna. Roza zaśmiała się pod nosem i ruszyła za nami.
ok
OdpowiedzUsuńNo z tego Boryska coraz większy awanturnik. Po mamusi. Na bank. Och Dimka, co ty z nimi masz. Lecę czytać dalej 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń