Chłopacy stali przy grillu, a ja w tym czasie z przyjaciółkami i częścią dzieci ruszyłam do naszego pokoju. Cały domek w środku i na zewnątrz był drewniany. Weszłam do średniej wielkości pokoju. Na środku stało dwuosobowe łóżko, a pod oknem mniejsze łóżko. Uśmiechnęłam się do Borysa i popchnęłam go lekko żeby wszedł do pokoju. Mały rozejrzał się po pokoju i z uśmiechem usiadł na ziemi.
-Może posadzę cię na łóżku? Siedzisz na samym środku.-powiedziałam biorąc go na ręce i sadzając na łóżku. Borys uśmiechnął się do mnie i obalił się przytulając żabę.
-Jaki on uroczy.-stwierdziła Jill siadając obok małego.
-Nie musisz tego mówić on to doskonale wie i ciągle to wykorzystuje.-powiedziałam rozpinając walizkę.
-Mama.-zawołał Borys.
-Słucham.-spojrzałam z zainteresowaniem na synka.
-Am.
-Głodny? Zaraz zejdziemy na dół i dostaniesz jakieś am.-obiecałam. Uśmiechnął się i spojrzał z zainteresowaniem na Declana. Declan z uśmiechem przybliżył się do Borysa. Z zainteresowaniem patrzyłam na to co stanie się dalej, ale Borys jedynie przytulił Declana i obaj się położyli.
-Rose kiedy mogę się ciebie spodziewać na służbie?-spytała Lissa z uśmiechem.
-Bedę w drugim i trzecim tygodniu września.
-A jak potem?-spytała.
-Jeszcze nie wiemy. Będę najprawdopodobniej przychodziła na dwie, trzy godziny bo chcemy przyzwyczaić małego do niańki.
-Niańka?-spytała Sonia.
-No w październiku jest ten bal i wtedy nie ma kto zostać z Borysem dlatego też chcemy żeby Borys przywykł do jednej niańki. Po powrocie zaczniemy jej szukać.
-Nie myślałam jeszcze o tym.-mruknęła Sonia.
-A ja niestety o tym myślę. Jak wyobrażę sobie, że będę musiała zostawić Borysa z jakąś obcą babą...-wzdrygnęłam się.-ale musimy go uczyć samodzielności.
-Rose jaka z ciebie dobra mamusia.-zachwyciła się Mia przytulając śpiącą Izzy.
-Wiem wiem. Staram się jak mogę.-powiedziałam zamykając walizkę.-Możemy iść na dół?-spytałam.
-Jasne.-stwierdziła Lissa wstając . Ruszyłyśmy na dół. Borys patrzył na schody z zainteresowaniem, ponieważ ostatnio w domu zaczął się wspinać po schodach. Jak na razie wchodzi na pięć stopni, a potem płacze bo nie może zejść. Weszliśmy do ogródka akurat w momencie gdy Dymitr kładł na stół sałatkę.
-Chciałem po was iść.-powiedział z uśmiechem.
-Tata!-zawołał Borys wyciągając rączki w stronę taty.
-Tęskniłeś za mną?-spytał całując słodkie policzki.
-Tak.-powiedział uwieszając się na szyi Dymitra.
-A moja żona tęskniła za mną?-spytał wyciągając dłoń w moją stronę złapałam ją i momentalnie zostałam przyciągnięta.
-I to jeszcze jak.-powiedziałam całując go w policzek.
-Tata Mama Nie!-krzyknął Borys odsuwając nas od siebie.
-Ponoć mówiłeś kiedyś że chcesz rodzeństwo, w takim razie tacie nie przeszkadzaj.-powiedział poważnie Dymitr.
-Nie.-powiedział pewnie Borys.
-Widzisz jesteś przegłosowany zostaje ci tylko zielone dziecko.-powiedziałam z uśmiechem. Dymitr zrezygnowany pokręcił głową i spojrzał na żabę.
-Ba chodź do tatusia.-powiedział przytulając żabę do piersi.
-Tata.-Borys spojrzał na ojca i wyciągnął w jego kierunku paluszek jakby mu groził.
-Grozisz mi?-spytał Dymitr.
-Tak.-powiedział Borys.
-A lubisz jak tata cię łaskocze?-spytał.
-Nie.-Borys chciał się we mnie wtulić, ale Dymitr już zaczął go łaskotać. Zaśmiałam się i usiadłam przy stole.
-Dlaczego Dymitr przytulał pluszaka?-spytał Adrian patrząc na mnie z zaskoczeniem.
-Ponieważ to nasze drugie dziecko.-powiedziałam nakładając sobie sałatki.
-Ładny ma kolor.-stwierdził Adrian.
-Po tatusiu.-powiedziałam z uśmiechem, a on się zaśmiał.-Borys Am?-spytałam.
-Tak.-pisnął łapiąc dłoń Dymitra.
-Dobra zjesz teraz, ale potem ci nie odpuszczę.-obiecał Dymitr sadzając Borysa obok mnie. Zaśmiałam się i zabrałam za przygotowaniem Borysowi jedzenia.
Kiedy następny rozdział? ��
OdpowiedzUsuńSuper. Ale to ,, chłopacy" na początku tak raźi w oczy...
OdpowiedzUsuń