Po grillu ruszyliśmy się przebrać i poszliśmy nad jezioro. Słońce przyjemnie grzało. Spojrzałam na Borysa i Dymitra którzy siedzieli na brzegu jeziora i bawili się błotem. Dymitr spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.
-Mama chodź się z nami pobawić. Nie leż tam tak samotnie.-powiedział Dymitr uśmiechając się do mnie. Zaśmiałam się i ruszyłam do nich.
-Nie jest wam zimno? Woda jest lodowata.-powiedziałam wchodząc jedną nogą do jeziora.
-Nie jęcz tylko siadaj.-powiedział Dymitr łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w dół. Pisnęłam, ale po chwili siedziałam na kolanach męża.
-Mama.-Borys zaśmiał się i spojrzał mi w oczy.
-Żabko jesteś cały brudny od tego błota.-powiedziałam wyciągając rękę w jego stronę. Dymitr chwycił moją dłoń i pocałował ją.
-Daj mu chwilę pobyć brudnym. To największa frajda w byciu dzieckiem.-poprosił patrząc mi w oczy. Uśmiechnęłam się do niego i kiwnęłam lekko głową.
-Pocałujcie się wreszcie!-krzyknął Christian z uśmiechem opierając się o pień drzewa. Uśmiechnęłam się do Dymitra i lekko przysunęłam. Dymitr zrezygnowany pokręcił głową i przybliżył się do mnie i złączył nasze usta. Po chwili pisnęłam czując coś mokrego i obślizgłego na policzku.
-Borys!-krzyknęłam wycierając policzek. Mały słysząc, że podniosłam głos wyprostował się i spojrzał na mnie nieufnie.-Synku mama bardzo nie lubi błota.-powiedziałam wycierając policzek. Mały spojrzał na mnie i się rozpłakał.
-Ja się nim zajmę.-powiedział Dymitr całując mnie szybko w policzek i wziął Borysa na ręce. Wyszłam z wody i ruszyłam na ręcznik.
-Czyżby wasz syn się na ciebie obraził?-spytał Eddy z uśmiechem.
-Niestety.-powiedziałam kładąc się na ręczniku.
-I nie umierasz przez to z niepokoju?-spytał Mason trzymając Izzy na rękach.
-Nie bo wiem, że mały mnie kocha. A teraz daj tą maleńką księżniczkę.-poprosiłam wstając i podchodząc do niego. Wzięłam Izzy na ręce i przytuliłam do siebie. Mała patrzyła na tatę z uśmiechem.-Jaka ona jest słodka.-zachwyciłam się.
-Oj daj spokój.-powiedział Mason patrząc na córeczkę z miłością.
-Eddy, a kiedy ty?-spytałam spoglądając na przyjaciela który był skupiony na śledzeniu każdego ruchu Jill.
-Co ja?-spytał spoglądając na mnie.
-Kiedy dostaniemy od ciebie taką małą kruszynkę z brązowymi włoskami?
-No chyba najpierw ślub.-powiedział patrząc na mnie zaniepokojony.
-Może i tak, ale chcę już ciebie widzieć w roli tatusia.-powiedziałam całując Izzy w czółko.
-Rose jaką ty masz wspaniałą rękę do dzieci.-zachwycił się Mason.
-Przy Borysie łatwo mi szła nauka.-stwierdziłam.
-To widać.-powiedział nowy głos. Odwróciłam się do Adriana z szerokim uśmiechem.
-Tak?-spytałam.
-Teraz nie jesteś taka przestraszona jak widzisz małe dziecko.-powiedział z uśmiechem.-Declan! Widzę co robisz proszę w tej chwili odłożyć łopatkę.-powiedział patrząc na syna. Zaśmiałam się. Nie tylko ja nauczyłam się wiele przy dziecku.
-Co u ciebie słychać Adrianie? Oboje z Sydney jesteście jacyś tacy tajemniczy.-powiedziałam patrząc na niego.
-Nie wiem o czym mówisz. Oboje jesteśmy tacy jak zawsze.-powiedział patrząc na Izzy.-Urocza dziewczynka.-stwierdził i ruszył w stronę Declana.
-Przeraża mnie chwilami.-stwierdziłam patrząc na Masona.
-Nie tylko ciebie.-powiedział kręcąc głową.
Jest Mega ! Kiedy następny? ;)
OdpowiedzUsuń