Obudziłam się wtulona w Dymitra. Ze zdziwieniem podniosłam głowę i spojrzałam na to co dzieje się wokół mnie. Dymitr śpi, Borys też. Od kiedy urodził się Borys nie budziłam się sama zazwyczaj to mały mnie budził. Zdziwiona usiadłam i przetarłam oczy ręką. Coś jest nie tak. Wyciągnęłam spod łóżka sztylet i cicho zeszłam na dół. Jest ciemno, więc jest jeszcze dość wcześnie. Usłyszałam szelest na dole i zdałam sobie sprawę, że to na pewno nikt z naszych. Ruszyłam na górę.
-Dymitr wstawaj.-szepnęłam mu do ucha.
-Co jest?-spytał.
-Co jest na dole i na pewno to nie jest nikt z naszych przyjaciół.-powiedziałam patrząc mu w oczy. Dymitr momentalnie się poderwał i chwycił swój sztylet. Oboje ruszyliśmy na dół. Dymitr szedł przodem, ale za szłam zaraz za nim. Weszliśmy do salonu i Dymitr zapalił światło. Wychyliłam się zza niego i parsknęłam śmiechem.
-Budziłaś mnie żebym zobaczył szopa?-spytał Dymitr.
-Nie, po prostu bałam się, że to strzyga.-powiedziałam z uśmiechem. I w tej chwili usłyszałam krzyk na górze od razu popędziłam do pokoju Lissy i Christiana. Strzyga chwyciła Christiana. Wściekła wparowałam tam i spojrzałam na strzygę. Kobieta, przed przemianą była człowiekiem, miała około czterdziestu lat gdy została przemieniona. Ruszyłam w jej kierunku. Odepchnęłam Christiana i popchnęłam ją na ścianę.
-Nie martwisz się o swojego bachora?-spytała patrząc na mnie z uśmiechem.
-Nie martwisz się o swoją odkrytą pierś?-spytałam wbijając jej sztylet w pierś. Jęknęła i upadła na ziemię.-Wy się pakujcie, a ja idę sprawdzić czy wszyscy są bezpieczni.-powiedziałam wychodząc z pokoju. Usłyszałam głosy walki dobiegające z naszej sypialni. Wpadłam tam i zamarłam. Trzy strzygi na Dymitra i przestraszonego Borys, który skulił się w łóżeczku. Tak nie może być. Podbiegłam do strzygi która stała najbliżej i wbiłam jej sztylet prosto w serce chciałam wyszarpnąć sztylet, ale utknął. Spróbowałam jeszcze raz i wyciągnęłam sztylet z czarnym sercem. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić druga strzyga chwyciła mnie za krtań i przyciągnęła do siebie dusząc jednocześnie mój jęk.
-Nie radzę go zabijać jeśli chcesz żeby ona i bachor żyli.-powiedziała patrząc na Dymitr.
-Dymitr zabij...-jęknęłam. Dymitr wypuścił z rąk sztylet i podniósł ręce do góry.
-Wypuść ich, a mnie sobie weź...-zaczął, ale ja tego nie będę słuchać. Kopnęłam strzygę w kroczę na tyle mocno, że noga mnie zabolała. Strzyga jęknęła, a ja odwróciłam się do niej i wbiłam sztylet w serce. Spojrzałam na Dymitra strzyga go dusiła.
-Do cholery w tej chwili puszczaj mojego męża.-warknęłam. To co działo się potem pamiętam jak przez mgłę chciałam ją zabić, ale jakiś wściekły głos kazał mi ją najpierw poharatać. Cięłam na oślep. Po wszystkim byłam umazana krwią i nie za bardzo wiedziałam co się stało. Podniosłam powoli głowę. Dymitr siedział z Borysem na łóżku i przytulał go do siebie. Borys wyglądał na przerażonego. Chciałam go przytulić, ale wiedziałam, że nie mogę bo jedynie go wystraszę. Wstałam szybko się umyłam i weszłam do pokoju. Borys siedział na łóżku, a Dymitr pakował nasze ubrania. Spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się do mnie. Ukucnęłam przed Borysem. Siedział ze spuszczoną główką i badał swoje paluszki.
-Hej żabko, wszystko gra?-spytałam dotykając jego nóżki. Spojrzał na moją dłoń, a potem powoli na mnie.
-Mama nie.-powiedział strzepując moją rękę. Spojrzałam na niego bezsilna. Co ja mam zrobić? To moja praca. Spojrzałam na Dymitr.
-Idź sprawdź czy wszyscy są już gotowi, a ja w tym czasie nas spakuje i wszystko poznoszę.-powiedział całując mnie w czoło. Pokiwałam głową i ruszyłam żeby sprawdzić czy wszyscy są gotowi do drogi. Wszyscy byli spakowani i schodzili. Lissa popatrzyła na mnie i uśmiechnęłam się do mnie.
-Dzięki Rose.
-Daj spokój to moja praca.-powiedziałam z uśmiechem. Wsiadłam do auta. Borys spał w foteliku ze smoczkiem w buzi.
-Jedziemy?-spytałam.
-Tak.-powiedział Dymitr. Spojrzałam przez okno. Szkoda, że tylko tyle wypaliło z naszego wyjazdu.
W KOŃCU JAKAŚ AKCJAAAAA <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać aż będzie następny i następny rozdział itd. ;)
OdpowiedzUsuń