Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

niedziela, 25 marca 2018

Rozdział 638

Od razu po powrocie wszyscy skierowali się do swoich domów. Był środek nocy, a my byliśmy wykończeni. Strzygi ścigały nas do autostrady. Potem gnaliśmy tak szybko, że świat za szybą zlewał się w jedną ciemną plamę. Gdy dojechaliśmy do bram Dworu kurzyło się jeszcze długo po tym jak wjechaliśmy. Wszyscy stwierdzili, że spotkamy się jutro i ze spokojem. Z Dymitrem wspólnie stwierdziliśmy, że Borys śpi z nami. Włożyliśmy go między nas i zasnęliśmy od razu.
*
Poczułam małe rączki na twarzy, a po chwili poczułam, że ktoś bije mnie po policzku. Niechętnie rozchyliłam powieki i spojrzałam na synka. Patrzył na mnie z szerokim uśmiechem i grał na moich policzkach.
-Dzień dobry.-powiedziałam siadając i sadzając go sobie na kolanach. Borys z uśmiechem wtulił się w mój brzuch.-Dobrze ci się spało?-spytałam. Podnosząc go lekko.
-Tak.-powiedział z uśmiechem podając mi smoczek.
-To super. Chcesz obudzić tatusia?-spytałam spoglądając na męża.
-Tak.-Borys zaczął ruszać nóżkami więc pozwoliłam mu ruszyć w kierunku Dymitra. Mały usiadł Dymitrowi na brzuchu i zaczął go bić w klatę. Dymitr zdziwiony otworzył szeroko oczy i spojrzał na syna.
-Cześć. Wstałeś?-spytał siadając i całując Borysa w czoło.
-Tak.-powiedział Borys zadowolony.
-A dobrze się spało?
-Tak.
-A żona dostanie całusa od męża?-spytałam.
-Oczywiście. Dzień dobry kochanie.-mruknął Dymitr zbliżając się do mnie. Po chwili czułam jego wspaniałe usta na wargach.
-Blee.-krzyknął Borys. Zaśmiałam się i otworzyłam oczy. Dymitr patrzył na mnie, a w jego oczach było widać wesołe ogniki. Powoli odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na naszą małą idealną antykoncepcję.
-Co ble? Mama i tata ble?-spytał Dymitr podrzucając Borysa do góry. Mały się zaśmiał po czym wtulił się w tatę.
-Idziemy coś zjeść? Jestem głodna.-mruknęłam.
-Możemy iść kochanie.-powiedział Dymitr wstając z Borysem na rękach. Zeszliśmy na dół i Dymitr postawił Borysa. Mały od razy ruszył w stronę okna. Z zainteresowaniem patrzyłam co robi. Stanął i oparł czółko o szybę po czym wyciągnął języczek i zaczął lizać szybę.
-Ej nie wolno. Tata potem będzie musiał to myć.-powiedziałam odsuwając małego od szyby.
-Nie!-krzyknął patrząc na mnie.
-Nie podnoś głosu na mamę.-ostrzegłam. Borys wytknął język i ruszył biegiem w stronę kuchni. Wzięłam głęboki wdech żeby nie wybuchnąć i ruszyłam do kuchni.
-Coś się stało?-spytał Dymitr patrząc na mnie.
-Gdzie jest Borys?-spytałam.
-Siedzi w kącie.-powiedział pokazując mi małego.
-Co to za pokazywanie mamie języka?-spytałam patrząc na niego surowo. Borys zmarszczył brewki i spojrzał na swoje paluszki.
-Lasam.-powiedział spoglądając mi w oczy.
-Och jak tu się na ciebie gniewać.-powiedziałam patrząc na niego.
-No w sumie to nie idzie jak mówi tak uroczo przepraszam.-stwierdził Dymitr podchodząc do nas z omletem.-Zapraszam na śniadanie.-dodał całując mnie w czoło. Zaśmiałam się i ruszyłam do jadalni. Posadziłam Borysa w krzesełku i pokroiłam mu jego omlecik po czym sama zajęłam się własnym.
-To co mężu jeszcze tydzień i znów do pracy?-spytałam.
-Tak, ale ty też niedługo wracasz.
-Racja. Boję się trochę tego powrotu.-stwierdziłam.
-Czemu?
-Lissa mnie nastraszyła, że po porodzie ciężko się wraca do pracy.
-Na pewno jest inaczej, ale wiem, że jesteś dzielna i dasz sobie radę.-zapewnił całując mnie w czoło.
-O kochany jesteś.-stwierdziłam z uśmiechem. Pocałowałam go w usta, ale oczywiście ktoś zadzwonił do drzwi. Dymitr przeklnął po rosyjsku i ruszył do drzwi.

1 komentarz: