Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

wtorek, 27 marca 2018

Rozdział 639

Weszłam na korytarz trzymając Borysa za rączkę. Oboje uśmiechnęliśmy się widząc Masona, Eddiego i Michaiła lecz mina Dymitra sprowadziła mnie na ziemię.
-Coś się stało?-spytałam podchodząc do nich.
-Rose nie jest za dobrze.-powiedział Michaił patrząc na mnie.
-Co się dzieje?-spytałam. Dymitr uśmiechnął się do Borysa i wziął go na ręce.
-Strzygi próbują przedostać się na Dwór.-powiedział Mason. Spojrzałam na niego zaskoczona.
-Od kiedy?
-Od momentu w którym nam udało się uciec. Wszyscy strażnicy mają stawić się w siedzibie głównej.-powiedział Eddy.
-A co zrobimy z Borysem?-spytałam spoglądając na Dymitra.
-Jill może się nim zająć.-zapewnił Eddy.
-Jesteś pewien ?
-Jasne o niczym innym nie marzy.-powiedział z uśmiechem.
-W takim razie idźcie już do siedziby.
-A ty?-spytał Dymitr całując Borysa w czoło.
-Zaprowadzę Borysa do Jill.-powiedziałam wyciągając ręce w stronę synka. Szybko pożegnałam się z mężem i chłopakami po czym ruszyłam do Jill. Gdy tylko Borys zajął się zabawą z ciocia ruszyłam do siedziby strażników. Było tu tłoczno i miałam problem żeby przedostać się do gabinetu Dymitra, ale gdy mi się to udało okazało się, że nie mogę wejść. Wściekła stałam pod drzwiami i czekałam aż narada się zakończy.
-No proszę kogo ja widzę.-usłyszałam głos Stana po prawej.
-Hej Stan.-powiedziałam uśmiechając się do niego.
-Co ty tu robisz?-spytał.
-Czekam aż będę mogła się czegokolwiek dowiedzieć.-powiedziałam spoglądając na niego.
-Rose Hathaway czegoś nie wie?! Jak to możliwe?-spytał zszokowany.
-Spóźniłam się bo musiałam zaprowadzić syna do Jill. I gdzieś zgubiłeś Bielikow.-powiedziałam z uśmiechem.
-Właśnie co u syna?-spytał.
-Wszystko gra. Zaczął mówić przez co możemy się z nim dogadać i chodzi więc jest wszędzie.
-Ręce pełne roboty?
-O tak. Zaczyna teraz biegać.-powiedziałam z uśmiechem. W tej samej chwili drzwi od gabinetu Dymitra się otwarły. Stanęłam wyprostowana i czekałam. Po kolei wychodzili strażnicy, ale ja nie widziałam tego najważniejszego. Gdy wszyscy wyszli wpadłam do gabinetu. Dymitr siedział przy biurku i miał zamknięte oczy. Zamknęłam drzwi i podeszłam do niego.
-Co się dzieje?-spytałam. Powoli rozchylił powieki i spojrzał na mnie. Wiedziałam od razu, że nie jest dobrze.
-Muszę wyjechać. Ty musisz zostać i chodzić na służbę. Nie dali mi nic powiedzieć.-powiedział patrząc na mnie.
-Ale o co chodzi?-spytałam.
-Cała rada mnie przegłosowała. Wraz z nimi muszę wyjechać na jakieś chore posiedzenia, a ty nie możesz opiekować się Borysem tylko musisz chodzić na służbę.-powiedział patrząc na mnie. Widziałam jak bardzo jest załamany tym, że nie może nic zrobić. Podeszłam do niego i pozwoliłam mu się wtulić w mój brzuch.
-Będzie dobrze.-zapewniłam całując go w czoło.
-Co z Borysem?-spytał.
-Znajdziemy dla niego nianię. Musimy sobie radzić.
-To miało inaczej wyglądać.-mruknął wściekły.
-Wiem, ale wygląda to tak, a nie inaczej i musimy sobie z tym poradzić. Kiedy wyjeżdżasz?
-W poniedziałek.
-Mamy cały tydzień na znalezienie niani to dużo czasu.
-Kocham cię Roza.-stwierdził Dymitr uśmiechając się do mnie.
-Ja ciebie też Towarzyszu.-zapewniłam całując go w usta.

1 komentarz: