Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

piątek, 4 maja 2018

Rozdział 653

Cały przejazd do domu Abe'a pamiętam jak przez mgłę. Płakałam i to dużo. W samochodzie nastąpiło moje załamanie, nie mogłam się uspokoić. Dymitr starał się mnie pocieszyć, ale skończyło się tym, że sam miał łzy w oczach. Gdy dojechaliśmy do willi Abe'a płakałam dalej w końcu dostałam szklankę wody po której odleciałam. Obudziłam się rano z tak obolałą głową, że czułam każdy najmniejszy ruch.
-Jak się czujesz?-usłyszałam głos Dymitra za plecami i mimowolnie się skrzywiłam głowa mi pękała.
-Głowa mnie boli.-mruknęłam przymykając oczy. Poczułam, że siada obok mnie.
-Proszę.-powiedział podając mi szklankę i tabletkę.-Musieliśmy ci wczoraj podać środki nasenne, byłaś w bardzo złym stanie.
-Wiem, naprawdę chciałam się uspokoić, ale nie mogłam. Cały wczorajszy wieczór czułam dziwny niepokój już teraz wiem dlaczego.-stwierdziłam siadając. Dymitr usiadł obok mnie i przytulił mnie mocno do siebie.
-Znajdzie się, przyrzekam, że się znajdzie. Będę szukał go tak długo jak to tylko możliwe.
-A ja ci pomogę.-powiedziałam prostując się. -Nie puszczę cie samego. Pod żadnym pozorem nie pójdziesz beze mnie.
-Roza to może być niebezpieczne.
-I co mnie to obchodzi? Chce uratować dziecko. NASZE DZIECKO! To o które się tyle staraliśmy, to które przez dziewięć miesięcy nosiłam w sobie by potem wydać je na świat. W dupie mam czy ta akcja jest bezpieczna czy też nie idę z tobą i pomagam ci ratować Borysa. Nawet jeśli ma być to ostatnia rzecz jaką zrobię w życiu chce tam być!
-Roza proszę.
-Nie proś, nie posłucham, doskonale o tym wiesz to tak samo jak teraz to ja bym cię prosiła, żebyś nie szedł go ratować. Zrobimy to razem albo wcale, decyduj.-powiedziałam patrząc mu w oczy.
-Roza wiesz doskonale, że nie możesz tego ode mnie wymagać. To jest strasznie niesprawiedliwe.
-Mogę i będę. Nie chodzi o twoje, ale o nasze dziecko.
-Dymitr nie przegadasz jej podjęła już decyzję.-usłyszałam za plecami głos Abe'a.-Nieźle wyglądasz Rose, jak na osobę która wczoraj była w rozpaczy.
-Dzięki.-mruknęłam uśmiechając się.
-Moi detektywi szukają  jakichkolwiek punktów których mogą się zaczepić, ale to była dobrze przemyślana akcja. Nawet bardzo. Cały czas czekam na informacje. Niedługo zaczniemy zacieśniać obszar na którym mogą się ukrywać. Teraz trzeba czekać.
-Mam czekać?-spytałam.
-Nic innego nas na razie nie zostaje.-powiedział Abe patrząc na mnie.
-Dymitr nie masz ochoty trochę powalczyć?-spytałam z nadzieją.
-Z chęcią.-powiedział wstając. Cieszę się, że chociaż on mnie rozumie.
Borys:
Obudziłem się w dziwnym miejscu to nie jest moje łóżeczko i  nie mój domek. Nie widzę mamusi i tatusia, ale Ba mówi, że zaraz przyjdą. Przecież zawsze przychodzą.
-Obudziłeś się?-usłyszałem głos Natalie.
-Nata!-zawołałem szczęśliwy.
-Jak podoba ci się nowy domek Samuelu?-spytała. Co to Samuel? Może moja Ba ma wie. Spojrzałem na Ba, ale nie odpowiedziała. Dziwne, zawsze ze mną rozmawia. Przytuliłem ją mocno do siebie. Chce do domu.
-Mama? Tata?-krzyknąłem żeby wiedzieli, że chce do nich na rączki. Tam jest najbezpieczniej.
-Mamy i taty nie ma.-powiedziała Natalie z uśmiechem. Dlaczego nie ma? Zawsze są. Mamusia zawsze mówi, że jest blisko mnie nawet gdy jej nie widzę. Boje się. Natalie nie chce mnie zanieść do mamy i taty, a ja chce być z nimi.-Ej nie płacz, mam nowych rodziców dla ciebie.
Nowi rodzice? Ale ja chce mamusie i tatusia. Rozpłakałem się jeszcze bardziej. Nie podoba mi się tu.  Chce do domku.

2 komentarze:

  1. Ooooo smutny to musi się skończyć Happy endem.
    Czekam na następny i życzę weny

    OdpowiedzUsuń