Okazało się, że musieliśmy czekać dwa dni, a to tylko dlatego, że kilka osób nie dojechało. Nareszcie jesteśmy w lesie. Podzieliliśmy się na cztery grupy trzyosobowe. Pierwszą prowadzi Abe, drugą Janin, trzecią Dymitra, a ja czwartą. Podzieliliśmy się tak po to by w każdej grupie była jedna osoba która wie jak na żywo wygląda Borys i jego zabawki. Idę pierwsza szukając jakichkolwiek oznak które wskazywałyby na to, że są tu ludzie, a tym bardziej dziecka.
-Szefowo, a tam?-spytał jeden z mężczyzn idących za mną. Nawet nie było czasu się poznać, a to wszystko przez to, że strażnicy przyjechali i od razu wyruszyliśmy.
-Idź tam.-nakazałam. Spojrzałam na lokalizator sygnał nadal jest słaby, ale jest silniejszy niż kilometr temu. Chwyciłam krótkofalówkę.-Halo, halo. Macie coś?-zapytałam rozglądając się.
-Nic.-usłyszałam głos Abe'a.
-Od dwóch kilometrów nic.-Janin wydawała się podłamana.
-Sygnał jest trochę mocniejszy. Idę w tamtym kierunku, a moi ludzie idą kilkanaście metrów dalej.-słysząc głos Dymitra uśmiechnęłam się pod nosem. Może mu się coś uda.
-Dobra, u mnie sygnał robi się trochę silniejszy idę w tamtym kierunku.-powiedziałam spoglądając na moich ludzi. Szli w regularnej odległości uważnie patrząc dookoła.
-Dajcie znać jeśli cokolwiek was zaintryguje.-powiedział Abe.
-To ja mogę powiedzieć, że coś mnie zaintrygowało.-stwierdził Dymitr.
-Co jest?-spytałam zestresowana. Tak szybko udało się znaleźć Borysa?
-Jestem w środku lasu i jest tu domek, dym z komina, idziemy to sprawdzić.-powiedział.
-Mów!-krzyknęłam, gdy cisza się przedłużała w nieskończoność.
-Dobrze, przepraszamy za najście. Fałszywy alarm mieszka tam jakaś starsza pani, która mówiła nam o tym, że słyszała płacz dziecka jakieś trzy kilometry stąd. Idziemy to sprawdzić.
-Myślisz, że to był płacz Borysa?-spytałam.
-Bardzo możliwe, mówiła, że to było wczoraj. Może muszą się przemieszczać, sam nie wiem chcę to jak najszybciej sprawdzić.-powiedział spokojnie.
-Jakby cokolwiek się działo daj znać.-poprosiłam. Spojrzałam na moich ludzi, jeden się schylał.
-Szefowo.-powiedział podchodząc. Spojrzałam na jego rękę. Skarpetka Borysa, jestem tego pewna. Wydziergała je Jewa. Wzięłam ją do ręki i mimowolnie łzy napłynęły mi do oczu.
-Gdzie to znalazłeś?-spytałam.
-Tam.-wskazał ręką.
-Mam skarpetkę Borysa.-powiedziałam do krótkofalówki.
-Idziesz w tamtą stronę?-spytał Abe.
-Tak. Dymitr co u ciebie?
-Pusta piwnica z dwoma zdechłymi szczurami i lekko mocniejszy zasięg.-powiedział.
-Podaj lokalizację dojdę do ciebie.-moja matka wreszcie raczyła się odezwać.
-Nie ma sensu na razie i tak nic tu nie ma.-stwierdził Dymitr.
-Jeśli będziesz potrzebował pomocy tylko mów.-powiedziałam spoglądając na lokalizator. Sygnał wzrósł.-U mnie też jest silniejszy zasięg.
-Może oboje jesteście blisko.-mruknął Abe.
-Mam nadzieje.-mruknęłam. Znaleźliśmy się na polanie. Coś zaświeciło w słońcu. Podbiegłam tam. Telefon. A dokładniej telefon Natalie.-Znalazłam telefon Natalie są strasznie nieuważni, gubią przedmioty. Tam gdzie byli musieli coś zostawić, musieli iść tą ścieżką.-powiedziałam uśmiechając się mimowolnie. Może zaraz zobaczę moje małe szczęście. Nie widziałam go cztery dni. Umieram z niepokoju. Już nie mogę się doczekać jak wezmę go w ramiona i będę tulić tak długo aż będę miała pewność, że jest bezpieczny.
-Znalazłem śliniak.-odezwał się Abe.-Oni spakowali jego wszystkie ubrania?-spytał.
-No właśnie nie, dużą część zostawili porozrzucane w jego pokoju.-powiedziałam myśląc o tym w jakim pośpiechu Natalie musiała pakować siebie i Borysa. Szłam w ciszy, ale usłyszałam trzaski w krótkofalówce. Przyłożyłam do ucha i słuchałam uważnie.
-Idźcie tam, a ja zobaczę tu.....sygnał jest naprawdę mocny.-głos Dymitra był ledwo słyszalny przez te trzaski, oprócz ostatniego co usłyszałam.-Aaaa!
Krzyk Dymitra rozniósł się po lesie.
-Zostańcie tu.-nakazałam ruszając w stronę krzyku.-Dymitr! Słyszysz mnie?-krzyczałam do krótkofalówki biegnąc tak szybko jak tylko się da. Muszę sprawdzić co się dzieje. Poślizgnęłam się i upadłam. Poczułam ból w kostce, ale zignorowałam go i wstałam. Biegłam dobre pół godziny, ale znalazłam go. Leżał nieprzytomny. Padłam na kolana.
-Dymitr! Hej kochanie wstawaj! Nic ci nie jest prawda?-spytałam biorąc jego głowę i kładąc ją na kolanach. Poczułam puls.-Abe!-krzyknęłam załączając krótkofalówkę.
-Co jest?
-Wysyłam ci moją lokalizację, znajdź nas. Dymitr jest nieprzytomny nie mam zielonego pojęcia co się stało. Mówił, że jest tu naprawdę mocny sygnał, ale tu nawet nie ma oznak tego, że oni są w pobliżu.
-Przerywamy akcje i idziemy do ciebie. Nie ruszaj się.-nakazał. Siedziałam na ziemi, pilnując by Dymitrowi się nie pogorszyło. Mam nadzieje, że nic mu się nie stało.
Cudny zycze weny i czekam na next.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego🤩💖Kocham twój blog❤️ Czekam na next.
OdpowiedzUsuń