Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

czwartek, 10 maja 2018

Rozdział 658

Dymitr:
Po kilku dniach wreszcie dostałem wypis. Nic mi nie jest oprócz tego, że nie pamiętam kompletnie ostatnich trzech lat życia. Za wszelką cenę próbuje sobie przypomnieć Borysa, ale kompletnie go nie pamiętam. Widzę go na zdjęciach, ale ten dzieciaczek nic mi nie mówi. Nie wiem kim jest, nie wiem jak się zachowuje. To takie denerwujące, przecież ten mały człowiek który teraz jest w rękach wroga to moje dziecko. Mój syn. Chcę go poznać. Chcę go przytulić. Chcę wiedzieć, że go kocham. Na razie kocham Rozę. To się nie zmieniło ani trochę. Kocham ją całym sercem i moje czyny przed utratą pamięci wskazują na to, że nadal jestem w niej naprawdę zakochany. Jesteśmy teraz w willi. Ojciec Rose nas przywitał i kazał gdzieś iść Rozie. Nie wiem o czym z nim rozmawiać.
-Chcesz może zobaczyć sypialnię waszego syna? Wiem, że to nie to samo co jego pokój w waszym domu czy sam Borysa, ale to jedyne co ci mogę aktualnie zaproponować.-spytał Abe patrząc na mnie z uśmiechem. To miłe, że próbuje ze mną rozmawiać jakby nigdy nic.
-Z chęcią.-powiedziałem wstając.Zaprowadził mnie na pierwsze piętro. Weszliśmy do średniej wielkości pokoju i od razu zaskoczyła mnie ilość zabawek. Pod oknem stało wielkie łóżeczko. Podszedłem do niego. Tu śpi mój syn.-Co czujesz gdy go nie ma?-spytałem patrząc na niego. Wydaje się miły.
-Teraz gdy wy tu jesteście, a jego nie ma....to takie dziwne. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że będę dobrym dziadkiem, ale teraz kiedy pojawił się Borys  kocham go. Jest takim cudownym dzieckiem. Uwierz, że martwię się o niego tak samo jak wy. Sam mam dzieci w jego wieku. Dziwie się wam, że jesteście tak spokojnie.
-Nie pamiętam go. To takie okropne.
-Dasz radę...jeszcze wszystko sobie przypomnisz. Wierze w to.
-Dzięki to miłe słowa...Opowiedz coś o bliźniakach.-poprosiłem. Roza opowiadała mi o swoim rodzeństwie.
-Chodź poznasz ich. Dziesięć minut temu wstali z drzemki.-powiedział kierując się  do drzwi.  Ruszyłem za nim. Po chwili znaleźliśmy się w ogromnym pokoju dziecięcym. Na dywanie siedziały dwa słodkie maluchy.-Adam Mia chodźcie do taty.-zawołał Abe. Maluchy spojrzały na ojca i wstały z szerokim uśmiechem. Wtuliły się w ciało ojca lecz po chwili mała odsunęła się od ojca i podeszła do mnie.
-Hej.-powiedziała uroczym głosikiem.
-Hej.-odpowiedziałem niepewnie. Mała uśmiechnęła się i wtuliła się we mnie.-Co mam zrobić?-spytałem spoglądając na Abe'a.
-Przytul ją, a najlepiej ją podnieść.-poradził. Wziąłem ją na ręce i przytuliłem mocno do siebie. Zaśmiała się i pocałowała mnie w policzek.
-O tu jesteście.-usłyszałem za plecami głos Rozy. Spojrzałem na nią.
-Tak, chciałem poznać twoje rodzeństwo.
-Są warci poznania.-przyznała kucając. Patrzyłem na nią nic nie rozumiejąc dopiero po chwili, gdy podbiegł do niej Adam zrozumiałem o co chodzi. Przytuliła go mocno i podniosła.
-Los tam!-krzyknął pokazując coś paluszkiem.
-Już idziemy do zabawek.-powiedziała i idą w skazanym przez Adama kierunku.  Spojrzałem na uroczą dziewczynkę która była na moich rękach. Patrzyła na mnie tymi ogromnymi oczami z szerokim uśmiechem.
-Kośam cię.-powiedziała wtulając się we mnie.
-Mówi, że cie kocha.-powiedziała Roza z szerokim uśmiechem podając  Adamowi zabawkę.
-Ja ciebie też kocham.-zapewniłem.-Nasz syn też jest taki fajny?-spytałem. Chciałem żeby wyszło lekko, ale dopiero po chwili dotarło do mnie jak to brzmi.-Przepraszam.
-Nie przepraszaj, tak, jest taki fajny.-powiedziała całując brata w czoło.
-Los nie.-powiedział zasłaniając się.
-Borys też nie lubi jak go całuję, dopóki ty mnie nie całujesz.-powiedziała spoglądając na mnie smutnymi oczami.
-Nie chciałem żebyś była smutna.
-Spokojnie, cały czas tęsknię za Borysem i dopóki go nie znajdę nie będę w pełni szczęśliwa.-powiedziała odstawiając Adama na podłogę.
-Strażniczko Hathaway-Bielikow!-strażnik wbiegł do pokoju.
-Co się dzieje?-spytał podchodząc.
-Mamy to.-powiedział z uśmiechem.
-Kiedy?
-Nawet dziś.
-Jedźmy.
-Gdzie?-wtrąciłem się spoglądając na nich.
-Szukać Borysa.-powiedziała spokojnie.
-Jadę z wami.
-Przykro mi, ale twój lekarz nie wyraził na to zgody. Jadę sama z strażnikami.
-Ale...
-Twoje zdrowie jest dla mnie równie ważne co Borys, nie chcę żeby coś ci się stało.-powiedziała patrząc mi w oczy.
-Wróć do mnie z nim.-poprosiłem podchodząc do niej.
-Wrócimy.-obiecała. Dostałem szybkiego całusa, a ona wybiegła z pokoju.

2 komentarze:

  1. Cudowne❤️ Nie mogę się doczekać kolejnego. Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny. Mam nadzieję że Borys się odnajdzie życzę weny. Czekam na next 😍

    OdpowiedzUsuń