Obudziłam się i spojrzałam na Borysa. Śpi wtulony w moją pierś. Wczoraj nawet na chwilę nie chciał się ode mnie odkleić i szczerze mu się nie dziwie. Gdy tylko wbiegł tutaj wczoraj chciałam go przytulić. Pocałowałam go w czoło i spojrzałam na swoją rękę. Dalej jestem przypięta, chyba się mnie boją. Właśnie! Wczoraj miałam sprawdzić czy mam coś co pomoże mi się uratować. Zaczęłam przeszukiwać kieszenie. Ale one są głupie! Mam lokalizator! Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Muszę go gdzieś schować i gdy będę mieć pewność, że wszyscy śpią wyślę ojcu moje dane. Spojrzałam pod kaloryfer i stwierdziłam, że znalazłam miejsce idealne. Nie było tam jednej cegiełki. Spróbowałam go tam włożyć, ale nie udało mi się.
-Mama.-Borys usiadł i uśmiechnął się do mnie.
-Hej żabko. Mama ma prośbę.
-Tak?-spytał z uśmiechem. Ach już zapomniałam jak on uwielbia pomagać.
-Patrz mama ma tu taki fajny komputerek i chce go tam położyć pomożesz mamie?
-Tak.-powiedział z uśmiechem. Patrzyłam co robi, ale włożył lokalizator tam gdzie powinien.
-Super, brawo.-powiedziałam z uśmiechem. Przytulił się do mnie, a ja pocałowałam go w czoło.
-Ach Rose jakie to dziwne widzieć ciebie z dzieckiem.-powiedział Wiktor wchodząc do pokoju.
-Dziwne? Dla mnie to norma, ale skoro tak uważasz.
-Samuelu podejdź.-poprosił. Borys spojrzał na niego, a następnie wstał i usiadł na moich kolanach.
-Nie będzie reagował na Samuel. Nie wie co to ani kto to. Za to na imię Borys od razu zareaguje.-powiedziałam. Borys spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.-Ślicznie. O kolejny ząbek urósł?-spytałam. Z Dymitrem notujemy daty kiedy zobaczyliśmy u małego nowy ząbek.
-Nie wierze, że robisz z niego taką ciotę.
-A ja nie wierze, że jesteś tak upierdliwy. Daj ty sobie już spokój.-powiedziałam spoglądając na niego.
-Nigdy nie dam sobie z tym spokoju. Już prawie byłem na szczycie, ale Wasylissa oszalała! Jeszcze będę rządził.
-Szczerze wątpię.
-Tak? Niby dlaczego?
-Jesteś za słaby na bycie władcą.
-A Lissa nie jest za słaba?
-Wygląda na słabą, ale jej potęga to jej mądrość.
-Mówisz jak dyplomata Rose.
-Z wieloma dyplomatami przebywałam.
-Skądś bachor się wziął, prawda?
-Doskonale wiesz kto jest jego ojcem.-powiedziałam patrząc na Borysa. Jakbym widziała Dymitra.
-Może i wiem, ale większość morojów zastanawia się kto jest jego ojcem. Randall bardzo lubi mówić o tamtej nocy.-powiedział z uśmiechem.
-O jakiej nocy?-spytałam prostując się.
-O nic nie wiesz? Randall opowiada o nocy w której z nim spałaś i stąd dzieciak.
-Nie spałam z nim!-krzyknęłam wściekła.
-Mama!-krzyknął Borys uderzając mnie w rękę. Spojrzałam mu w oczy. Patrzył na mnie smutno. Pocałowałam go w czoło.
-On twierdzi inaczej.-powiedział Wiktor.-Hej Borys chcesz śniadanie?-spytał patrząc na małego z uśmiechem.
-Tak.-powiedział wstając.
-Chodź słoneczko.-powiedział sięgając jego rączkę.
-Nie!-krzyknęłam.
-A no tak zapomniałbym o tobie Rose.-powiedział uśmiechając się obrzydliwie.-Dom pokaż strażniczce Hathaway parę nowych sztuczek.
Spojrzałam na drzwi. Do pokoju wszedł ogromny facet z kijem bejsbolowym w ręce. Widząc mnie uśmiechnął się i wyciągnął drugą parę kajdanek.
-Teraz się zabawimy.-powiedział, a ja wiedziałam, że muszę wytrzymać do wieczora....
O boże. Szybko proszę o następny 💜
OdpowiedzUsuńBędzie dziś next?
UsuńNie
UsuńNowy pojawi się jutro 😊
O nie. Szybko wstawiaj next. Życzę weny.
OdpowiedzUsuń