Wszedłem do środka szybkim krokiem. Ukucnąłem przed krzesłem i uważnie spojrzałem w te piękne oczy. Są takie podobne do moich.
-Tata.-powiedział wyrzucając chleb i przytulając się do mnie. Wziąłem go na ręce.
-Jesteś cały?-spytałem. Mój syn.
-Tak.-powiedział całując mnie w policzek. Matko jaki on jest śliczny i kochany.
-Dimka!-spojrzałem w stronę Taszy. Podałem Borysa Abe'owi i podszedłem do niej.
-Ty cholerna wywłoko! Nigdy nie wybaczę ci tego co zrobiłaś i robisz aktualnie.-powiedziałem wściekły, a na końcu ją spoliczkowałem. Po raz pierwszy uderzyłem kobietę. Odsunęła się ode mnie.
-Jak śmiesz?!-spytała oburzona.
-Gdzie jest Roza do cholery!-krzyknąłem podnosząc ją za bluzkę.
-Zostaw mnie ty chory popaprańcu!-krzyknęła zalewając się łzami.
-Pytam po razu ostatni: GDZIE ONA JEST!-ryknąłem na całe gardło.
-Tam.-powiedziała pokazując drzwi. Otworzyłem drzwi jednym mocnym kopnięciem. Zobaczyłem wielkiego goryla który tłucze moją żonę kijem bejsbolowym.
-Odejdź od niej!-ryknąłem.
-Raczej nie.-warknął nie spoglądając na mnie. Wyciągnąłem sztylet i ruszyłem na niego. Nawet mnie nie zauważył. Wbiłem mu sztylet prosto w serce. Opadł na podłogę, a ja podbiegłem do Rozy, leżała cała we krwi. Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.
-Wiem, że wiele nie pamiętasz, ale opiekuj się Borysem. Kocham was.-powiedziała dotykając mojego policzka i zamykając oczy.
-Roza nie! Nie zostawiaj mnie! Ja sobie nie dam rady! Wracaj!-krzyknąłem. Wziąłem ją w ramiona i ruszyłem w stronę auta.
-Co z nią?-spytał Abe.
-Nie wiem, powiedziała mi tylko, że mam się zajmować Borysem i że nas kocha.-powiedziałem ze łzami w oczach.
-Jedziemy do domu. Dzwonię po lekarza.
-Walił w nią kijem bejsbolowym, a ty chcesz dzwonić do lekarza?! Przecież ona może mieć jakieś obrażenia wewnętrzne. Może w każdej chwili umrzeć! Jedziemy do szpitala.
-Dymitr...
-Zamknij się! Ja teraz decyduje!-ryknąłem patrząc na niego.
-Dobrze robimy jak chcesz.-powiedział spokojnie. Ruszyliśmy na Dwór tam jest szpital i tam są lekarze którzy jej pomogą. Spojrzałem na Borysa, siedział w foteliku obok mnie i z szerokim uśmiechem pokazywał mi swoją pluszową maskotkę.
-Co tam masz? Żabkę? -spytałem z uśmiechem. Mały szczęśliwy zapiszczał i przytulił pluszaka.
-Ba!-krzyknął rzucając żabę w moim kierunku.
-Ojej.-złapałem żabę i wychyliłem się lekko do Abe'a.-Co znaczy ba?
-Ba to imię żaby.-powiedział z uśmiechem. Spojrzałem na maskotkę, a później na syna.
-Mama.-powiedział pokazując na siedzenia za nami.
-Tak tam jest mama, ale mama ma teraz aua i wieziemy ją do szpitala.
-Aua?-spytał i zmarszczył brewki. Spojrzał na swoje rączki i pokazał mi małe zadrapanie na rączce.-Aua?
-Tak ty też masz aua, ale mamusia ma trochę większe.-powiedziałem spoglądając na syna. SYN. Piękne słowo. Dotknąłem lekko jego policzka.-Fajny jesteś.
-Tata!-powiedział śmiejąc się ze mnie. Również się uśmiechnąłem. Usłyszałem jęk za nami. Odwróciłem się. Roza otwarła oczy i zaczęła kaszleć krwią.
-Oddychaj.-poprosiłem. Spojrzała na mnie i znów straciła przytomność. Boje się o nią.
-Jesteśmy.-powiedział Abe.
-Zajmij się...
-Mały będzie ze mną bezpieczny.-zapewnił. Wziąłem ranną Rozę na ręce i wbiegłem do szpitala. Pielęgniarki pojawiły się nie wiadomo skąd i kazały mi ją zanieść do jednej z sal. Wyprosiły mnie i kazały czekać...
O jejku! Roza oddychaj! Kocham cie!! Dziękuje ze wstawiała dzisiaj rozdział. Cudowny. Uduszę cię jeśli coś stanie się Rosę ale w końcu Dymitr poznał Boryska. Super rozdział i życzę weny. Proszę wstawiaj rozdziały jak najczęściej😍. Dzień bez rozdziału to stracony dzień💔. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO boże.... Cudo💜 życzę weny i czekam na next 😍
OdpowiedzUsuńA dziś będzie rozdział?
UsuńJeśli uda mi się nauczyć na jutrzejsze sprawdziany to tak
UsuńTrzymajcie za mnie kciuki😁😁
Trzymam i sama siedzę nad książkami bo jutro sprawdzian z historii i niemieckiego. Oraz Krzyżacy do przeczytania.
UsuńKrzyżacy? Nie zazdroszczę i życzę powodzenia
UsuńTak na konkurs. Dzięki. * Kiedy przeczytałaś 100 stron a zostało jeszcze 500 i 8 dni😂
Usuń