Strony

wtorek, 22 maja 2018

Rozdział 668

Sonia i Adrian zdołali unormować stan Rozy na tyle, że mogliśmy spać spokojniej. Prawie całe dnie spędzałem u Roza, ale starałem się nie zapominać o Borysie. Pokochałem go cały sercem i zrozumiałem dlaczego mam tak wiele jego zdjęć i filmów, on jest po prostu cudowny. Wróciłem właśnie od Rozy do domu i poczułem piękny zapach.
-Co tak cudownie pachnie?-spytałem ściągając płaszcz.
-Am!-krzyknął Borys wpadając w moje ramiona.
-A dobre Am?-spytałem całując Borysa w policzek.
-Tak.-stwierdził  z uśmiechem. Wszedłem do salonu i postawiłem małego na ziemi. Borys spojrzał na mnie z uśmiechem i wbiegł do kuchni, ruszyłem za nim. Mama wyciągała z piekarnika świeże ciastka z czekoladą, a następna blacha czekała na włożenie do piekarnika.
-Co tu się dzieje?-spytałem całując  mamę w policzek.
-Piekę. To mnie trochę uspokaja.
-Spokojnie stan Rozy jest stabilny.
-Mówisz tak od dwóch tygodni.-powiedziała patrząc na mnie krytycznym wzrokiem.
-Co ci mam mówić, sama słyszysz jak jest. Jej stan się poprawia.-słyszę to codziennie.
-Baba am juz!-krzyknął Borys. Nowe ulubione słowo Borysa to ''juz'', nie do końca jesteśmy przekonani czy aby na pewno wie co to oznacza.
-Już?-spytałem z szerokim uśmiechem.
-Tak.-powiedział wyciągając rączkę w stronę babci. Mama spojrzała na niego i wzięła jedno ciastko z talerza.
-Proszę, ale to jest ostatnie.-powiedziała z uśmiechem.  Borys uśmiechnął się szeroko i spojrzał na mnie i pokazał mi ciastko.
-Dziekuje.-powiedział powolutku. Dopiero uczy się mówić w całości słowo ''dziękuję'' i czasem mu to jeszcze nie wychodzi.
-Smacznego.-powiedziałem całując go w czoło i biorąc jedno ciastko.
-Ej synku nie rozpędzasz się?-spytała mama.
-Głodny jestem.-powiedziałem z pełnymi ustami.
-Zjedz coś normalnego.-poradziła.
-Ciastka nie są normalne?-spytałem zszokowany.
-Oj synku...-mama się zaśmiała.
-Ciastka są przepyszne.-zapewniłem.
-No.-powiedział Borys cały umazany czekoladą.
-Boro!-krzyknąłem biorąc go na ręce. Wziąłem kawałek ręcznika i zacząłem go czyścić.
-Borys śnieg zaczął padać.-zawołał Olek wchodząc do kuchni.-Dymitr co u Rose?
-Śpi, nadal.-powiedziałem całując czystą buźkę Borysa. Mały się we mnie wtulił i spojrzał na Olka.
-Chcesz iść na śnieg?-spytał Olek.
-Tak.-powiedział patrząc na Olka z uśmiechem. Postawiłem go na ziemi.
-Tylko ubierzcie się ciepło.-poprosiła mama.
-Oczywiście kochanie.-powiedział Olek całując mamę.
-Fuuu.-oboje z Borysem wydaliśmy odgłos obrzydzenia.
-Uważajcie sobie. Przypomnę ci synku, że ty ze swoją żoną wiecznie się całujecie.-powiedziała z uśmiechem, ale widząc moją minę dodała.-Przepraszam!-zakryła usta ręką.
-Spokojnie mamo nic się nie stało.-powiedziałem zakładając Borysowi kombinezon. Nagle mój telefon zadzwonił
-Słucham.
-Strażniku Bielikow, strażniczka Hathaway-Bielikow zaczęła się wybudzać.
-Zaraz będę.-powiedziałem rozłączając się.-Roza się budzi.
-Leć synku! Leć.-nakazała mi mama. Wziąłem płaszcz i pognałem w stronę szpitala.

4 komentarze:

  1. O matko!!! Rose!! Cudowny rozdział. Dziękuje ci ze wstawiłaś.😍 Czekam na next i życzę weny. Mam pytanko. Czy Rose i Dymitr będą jeszcze mieli dzieci?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez stan zdrowia Rose i przez pierwsze poronienie jest to niemożliwe.

      Usuń
  2. Cudo życzę weny i czekam na next 😍 Będzie dziś next?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpię
      Jutro mam 3 ważne sprawdziany
      Nowy rozdział powinien ukazać się w piątek po południu

      Usuń