Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

poniedziałek, 29 lutego 2016

Rozdział 38

Jechaliśmy rozmawiając i śmiejąc się z naszych wspomnień.Dymitr po mimo tego,że cały czas był skupiony na drodze śmiał się i dodawał co chwilę jakieś kąśliwe komentarze jakieś 5 kilometrów  przed Dworem skręcił w las
-Dymitr gdzie my jedziemy?-spytałam rozglądając się dookoła.Było już ciemno więc niewiele widziałam
-Spokojnie Roza chcę ci coś pokazać-oznajmił spokojnie
-A może powiesz coś więcej?-spytałam kusząco
-Nie -odpowiedział jakby nie usłyszał mojego tonu głosu.Jechaliśmy w milczeniu dobre dwadzieścia minut w końcu Dymitr zatrzymał się na małej polance-Wysiadamy jesteśmy na miejscu.
-Mam iść po trawie w tych obcasach?-spytałam wysiadając z samochodu.Dymitr otworzył bagażnik i coś z niego wyciągnął
-Nie zaniosę cię zapomnij-powiedział zamykając bagażnik
-To ja tu zostaje-powiedziałam stojąc przy samochodzie.Dymitr podszedł do mnie szybkim krokiem chwycił mnie za nadgarstki i popchnął mnie na samochód chwilę później czułam jego usta na swoich.Było mi tak dobrze ale on się odsunął i wziął mnie na ręce
-Zadowolona?-spytał idąc przez zarośla
-Bardzo.Gdzie idziemy?-spytała rozglądając się
-Zobaczysz-powiedział. Szedł tak jeszcze chwilę aż zatrzymał się na kolejnej polance.Na tej polance było jeziorko
-Co będziemy tu robić?-spytałam zdejmując obcasy które stały się niewygodne
-Rozbieraj się.-powiedział-Idziemy się kąpać-patrzyłam na niego zdumiona .Ale on już się rozbierał
-Mamy się kąpać?-spytałam
-Tak nigdy się tak nie bawiłaś?-spytał podchodząc do mnie i rozpinając mi sukienkę
-Bawiłam się tak wieki temu.Ale mamy kąpać się w bieliźnie?-spytałam.W odpowiedzi usłyszałam jego piękny śmiech
-Nie zdejmujemy wszystko.-powiedział ściągając spodnie
-Mówisz poważnie?-spytałam zszokowana tym,że on wpadł na coś takiego
-Tak -powiedział i w tej chwili jego bokserki wylądowały na pozostałych jego ubraniach.Widząc to ja też zaczęłam ściągać z siebie bieliznę.Po chwili weszliśmy do przyjemnie letniej wody .Wieczór był strasznie parny więc ta kąpiel była strasznie przyjemna.
-Kocham cię-powiedziałam podpływając do niego i całując go w policzek
-Ja ciebie też Roza-poweidział i złożył kolejny pocałunek tym razem w usta.Pocałunek był namiętny i głęboki chwyciłam nogami Dymitra w pasie i objęłam go za szyję
-Nie wiem jak mogłam bez ciebie żyć-powiedziałam gdy się od siebie odsunęliśmy dyszeliśmy ciężko.Cały czas trzymałam Dymitra nogami w pasie a on cały czas jeździł rękami po moich plecach było to tak odprężająco,że zapomniałam o całym tym trudnym dniu teraz najważniejszy był Dymitr i chwila w której trwaliśmy
-Ja też nie wyobrażam sobie życia bez ciebie trudno mi przetrwać dzień bez twojej twarzy lub chodź by bez twojego głosu tylko ty jedyna rozumiesz mnie i znasz najlepiej tylko ty jedyna wiesz jaki jestem naprawdę nikt mnie nie zna tak dobrze.Przy tobie czuję się bezbronny.-powiedział to wszystko patrząc mi w oczy po skończonej przemowie pocałował mnie czułam jak łzy szczęścia lecą po moich policzka jak małe strumyki-Roza zostań moją żoną.
-Przecież już mi się oświadczyłeś-powiedziałam po między łzami i pokazałam mu palec z pierścionkiem
-Wiem ale ja cię proszę o to byśmy zaplanowali ślub i byli małżeństwem i by tylko śmierć mogła nas rozdzielić-w tej chwili Dymitr był śmiertelnie poważny a jego brązowe oczy błagały mnie bym się zgodziła
-Zgoda-powiedziałam-Zaplanujemy ślub i zostanę twoją żoną.Ale pod jednym warunkiem.
-Jakim Roza?-spytał Dymitr wiem,że nie powinnam go o to prosić ale musiałam
-Nasz ślub odbędzie się po ślubie Lissy i Christiana.
-Zgoda jak sobie życzysz nasz ślub odbędzie się po ślubie Lissy i Christiana.Ale szczerze mówiąc wątpię byśmy wyrobili się w ciągu 2 miesięcy-miał rację moja przyjaciółka chciała jak najszybciej wyjść za mąż by nikt się nie domyślił,że jest w ciąży zanim sama tego nie ogłosi.Ślub miał się odbyć za dwa miesiące ponieważ tyle zajmą przygotowania .
-To co może maj?-spytałam przysuwając się coraz bliżej Dymitra
-Maj?A może czerwiec będzie już ciepło-powiedział chwytając mnie za pośladki tak bym nie zjechała na dno
-Czerwiec tak Wiktoria będzie przed wakacjami ale będzie już po testach końcowych to jest dobry pomysł powinni jej pozwolić wyjechać na ślub brata.
-Czyli czerwiec?-spytał z uśmiechem który kochałam
-Tak-odparłam-Teraz tylko trzeba zadzwonić do moich rodziców i im to powiedzieć.
- Ty dzwonisz.-powiedział Dymitr uśmiechając się do mnie
-Dobrze ja zadzwonię.Co sądzisz o tym,że moi rodzice się pobrali?-spytałam patrząc na niego z powagą
-Skoro się kochają to dlaczego by nie mieli się pobrać?-spytał
-No wiesz dziwne,że nic mi nie powiedzieli.
-Czy ty może jesteś urażona?
-Ja chyba oszalałeś nie jestem urażona po prostu dziwię się bo nic na to nie wskazywało,że gdy wrócimy z wakacji oni będą małżeństwem.
-Wiem Roza,że to cię dziwi ale tacy są twoi rodzice-powiedział Dymitr
-Wiem.Ale teraz nie chcę się tym zamartwiać.Czas popływać Towarzyszu.-powiedziałam i zanurkowałam.Widziałam zdziwienie na jego twarzy ale momentalnie zrobił to samo co ja.Bawiliśmy się jak małe dzieci
-Roza chyba czas wracać-powiedział Dymitr miał rację na dworze zrobiło się zimniej i woda również zaczęła marznąć
-Tak Towarzyszu zgodzę się z tobą-teraz zdałam sobie z czegoś sprawę-Dymitr w  co my się wytrzemy?
-Jak to co w ręczniki-powiedział.Wychodziliśmy na polane i zauważyłam,że koło rzeczy Dymitra leży plecak do którego mój ukochany podszedł i wyciągnął dwa niebieskie ręczniki jeden dał mi a drugim zaczął sam się wycierać .Po chwili szliśmy w stronę samochodu ubrani i szczęśliwi moje włosy prawie wyschły więc nie martwiłam się,że poplamię samochód który kupiliśmy z Dymitrem.Była to nasza druga wspólna rzecz zaraz po mieszkaniu.Oczywiście samochód był czarny i był SUV-em ponieważ odkupiliśmy go od Dworu.Polubiłam ten samochód chodź by za to,że jest nasz.Dojechaliśmy do bramy Dworu i zobaczyliśmy kolejkę dziwne zważywszy na to,że było rano i nigdy nie było takich tłumów
-Co się dzieje?-spytałam Dymitra który otworzył okno
-Czy dzisiaj coś ważnego się dzieje?-spytał patrząc na mnie
-Chyba nie-odpowiedziałam.Po chwili do naszego samochodu podszedł Trey.Trey miał trzydzieści cztery lata i był wysokim brunetem z pięknymi błękitnymi oczami miał metr osiemdziesiąt pięć.Bardzo go polubiłam i często go widywałam z Dymitrem na wartach.
-Hej co się dzieje?-spytał Dymitr gdy Trey zatrzymał się przy naszym wozie
-Hej.Nic nie wiecie?Przecież to przede wszystkim dotyczy ciebie Rose.-powiedział patrząc na nas ze zdziwieniem-Naprawdę nic nie wiecie?
-Nie-odparliśmy razem
-Natasza Ozeraz została przewieziona na Dwór i królowa będzie ją sądzić za morderstwo królowej Tatiany Iwaszkow oraz za próbę  zabójstwa strażniczki królowej.-Trey jak zwykle mówił strasznie oficjalnie jak zwykle tytułował wszystkich co czasem mnie denerwowało-A no i dziś przyjeżdżają do nas na Dwór Stróżowie a raczej czekają w jednym z samochodów.-powiedział i odszedł
-Wiedziałeś o Taszy?-spytałam Dymitra
-Nie a ty?
-Nie.Dlaczego nam nic nie powiedzieli przecież ona mnie poszczeliła.-powiedziałam zszokowana
-Wiem też mnie to dziwi,że nic nie wiesz ani,że ja nic nie wiem.-odpowiedział Dymitr i każde z nas pogrążyło się w własnych myślach.

niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział 37

Siedziałam naprzeciwko moich rodziców czekając aż wreszcie coś powiedzą.Jestem strasznie nie cierpliwa
-Dobra powiedzcie w końcu co macie powiedzieć-nie wytrzymałam siedzieliśmy przy stoliku od jakiś trzech minut a ja już miałam ochotę wyjść.
-Spokojnie Rose-uspokoił mnie mój ojciec-chcemy wam powiedzieć,że my jesteśmy razem-na dowód swoich słów Abe chwycił moją matkę za rękę a ona spojrzała na niego czule-I podczas waszej nieobecności pobraliśmy się-powiedział to tak spokojnie .
-Moment ja czegoś nie rozumiem podczas gdy ja  i Dymitr byliśmy w Bai wy pojechaliście do kościoła i od tak jesteście małżeństwem?-spytałam zszokowana
-No tak-odparła moja matka
-No ale jak przecież ty jesteś strażniczką lorda Szelskiego on przecież....go niema na Dworze...dlaczego....Dlaczego nic nam nie powiedzieliście?-plotłam trzy po trzy nic nie rozumiejąc jak mogli mi nic nie powiedzieć
-Wiemy Rose,że trochę z tym zwlekaliśmy ale samo wyszło-powiedział Abe patrząc cielęcym wzrokiem na moją matkę
-A ja już nie jestem strażniczką lorda Szelskiego dostałam nowy przydział do twojego ojca-powiedziała moja matka a mi kopara opadła
-Gratulację-Dymitr który do tej pory milczał odezwał się by załagodzić sytuację- Cieszymy się waszym szczęściem
-Dziękujemy to miłe z waszej strony-powiedział mój ojciec
-Dobra mówiliście,że macie dla nas jakąś propozycję-powiedziałam gdy mogłam wreszcie ułożyć sensowne zdanie
-Tak....-mój ojciec nie mógł dokończyć bo podszedł kelner i podał nam karty więc zajęliśmy się zamawianiem dań ja zamówiłam homara.Gdy kelner odszedł podjęłam wątek
-Więc co to za propozycja?-spytałam
-Gdzie chcecie wyprawić ślub?-o mało co nie wylałam wina na sukienkę
-Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy-Dymitr był oazą spokoju za co go podziwiałam bo ja spięłam się gdy tylko usłyszałam słowo"ślub"
-A dlaczego pytacie?-udało mi się odzyskać głos
-Bo mamy propozycję-odparł Abe
-Słuchamy-właśnie w takich chwilach widziałam rodzinne podobieństwo
-Co powiecie na urządzenie ślubu w naszej nowej willi znajduje się tylko trzy godziny od Dworu.
-Kupiłeś kolejną willę ?Która to już?-spytałam zaskoczona
-Mało ważne która ważne,że twoi kochani rodzice chcą ci urządzić ślub-Abe zręcznie wyszedł z tematu nowej willi
-To miłe z waszej strony ale my jeszcze o tym nie rozmawialiśmy  i szczerze mówiąc dzieje się dużo na Dworze więc zapewne ślubu jak na razie nie będzie-powiedziałam na jednym wdechu
-Rose dobrze wiesz,że zawsze coś się dzieje na Dworze więc jeśli będziesz patrzyć na to z tej strony to nigdy nie wyjdziesz za mąż-jak zwykle bezcenna rada Janin właśnie czyje ona ma teraz nazwisko?
-Od kiedy jesteś miłośniczką zakładania rodzin?-spytałam byłam wściekła na nich i trochę przesadziłam.Zapadła niezręczna cisza którą przerwał kelner przynosząc jedzenie.Jedzenie było przepyszne a po kolacji rozmowa zeszła na bezpieczne tory i nikt nie wracał do trudnego tematu.Po kolacji wsiedliśmy z Dymitrem do samochodu
-Twoi rodzice mają racje-powiedział nie odzywał się zbyt często na obiedzie
-W czym?-spytałam nic nie rozumiejąc
-W tym,że powinniśmy porozmawiać o ślubie
-Naprawdę tak uważasz? -spytałam zaskoczona
-Co ci zależy czy będziesz moją narzeczoną czy też żoną?-spytał spoglądając na mnie
-Niby nic ale sam wiesz,że...-zabrakło mi argumentów
-Czy mi się wydaje czy Rose Hathaway się boi?-spytał.No i mnie ma poczułam ja moje policzki zaczynają płonąć rumieńcem-Roza czego się boisz?
-Niczego-kłamałam
-Powiedz mi-nalegał
-Boję się tego,że jak będziemy małżeństwem przestaniesz mnie kochać-wypaliłam.Dymitr zjechał na pobocze i spojrzał na mnie słońce zachodziło co dodawało mu tylko uroku
-Myślisz,że byłbym w stanie przestać kochać kogoś takiego jak ty?-spytał patrząc na mnie
-Nie-odparłam cicho
-Dlaczego ty czasem jesteś taka głupiutka.Roza nigdy nie przestanę cię kochać nic ci nie pomoże żeby się ode mnie uwolnić-powiedział przysuwając się coraz bliżej nagle poczułam jego ciepłe wargi na moich ustach i zatraciłam się w tym pocałunku do reszty czułam,że to właśnie Dymitr potrafi rozwiązać wszystkie przeszkody i problemy jakie staną mi na drodze czułam się przy nim  bezpieczna i tylko na nim mi zależało .-I co dalej uważasz,że po ślubie przestanę cię kochać?
-Nie -odparłam nie mogąc nic innego powiedzieć.Spojrzał na mnie a potem włączył silnik i ruszył na Dwór .
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem,że lubicie takie niespodzianki więc specjalnie dla osób które komentują jeszcze jeden rozdział

Rozdział 36

Jechaliśmy godzinę słońce świeciło tak mocno i tak jasno,że musieliśmy założyć okulary przeciwsłonecznych i szczerze mówiąc Dymitr prezentował się przecudownie w takich okularach
-Dymitr a tak właściwie po co jedziemy na ten obiad?-spytałam po dłuższej chwili milczenia
-No wiesz zostaliśmy zaproszeni na ten obiad przez twojego ojca-odparł nie patrząc na mnie skupił się na drodze tak jakby zaraz miała wyskoczyć zgraja strzyg
-Tak wiem ale czy podał jakiś powód dla którego tam jedziemy?-spytałam
-Nie powiedział tylko,że chce z nami porozmawiać o ważnych sprawach-odpowiedział po dłuższej chwili milczenia
-Czyli znowu coś knuje.Zaczynam się niepokoić-Dymitr nie odpowiedział ale zauważyłam,że jest spięty z resztą ja też jestem strasznie zdenerwowana bo nie wiem co nas tam czeka.Wjechaliśmy do małego miasteczka.Właśnie w takich miasteczka dzieją się dziwne rzeczy.Dymitr jechał tą drogą tak jakby ją znał
-Byłeś to już kiedyś?-spytałam patrząc na niego
-Tylko przejazdem-powiedział cicho.Po chwili zaparkował przed małą restauracją.Szyld głosił "Restauracja Zaćmienie" nazwa nietypowa ale mój ojciec zawsze lubił nietypowe rzeczy
-Idziemy?-spytałam po pięciu minutach siedzenia w ciszy
-Twój ojciec kazał nam poczekać aż on i twoja matka dojadą .-powiedział i spojrzał na drogę poszłam w jego ślady okazało się,że drogo jest całkowicie pusta
-Ciekawe czy się spóźnią-powiedziałam patrząc na zegarek była jedenasta czterdzieści czyli jeszcze dwadzieścia minut-Towarzyszu nie denerwuj się złość piękności szkodzi.-powiedziałam uśmiechając się do niego promiennie
-Nie jestem zdenerwowany-kłamał-Po prostu zastanawiam się co będziemy robić przez ten czas zanim twoi rodzice przyjadą.
-Wiem,że kłamiesz ale możesz ze mną porozmawiać-zaproponowałam
-Wiesz,że nie wpadł bym na ten pomysł-powiedział śmiejąc się.Właśnie rozmawialiśmy o tym jaka byłam gdy się poznaliśmy gdy ktoś zapukał w szybę.
-Witam zakochanych może chcielibyście zjeść z nami obiad?-spytał Abe patrząc na nas
-Oczywiście -powiedział Dymitr wysiadając z samochodu zanim zdążyłam cokolwiek zrobić znalazł się przy moich drzwiach i je otworzył podając mi dłoń ,po chwili zrozumiałam,że chciał pokazać się z jak najlepszej perspektywy.Weszliśmy do środka.Moim oczom ukazałam się ogromna sala wypełniona biznesmenami i innymi ważnymi ludźmi.Dałam sobie kilka punktów za to jak się ubrałam pasowałam do tego miejsca,a raczej spotkania.Dymitr który jak do tej pory rozmawiał z moimi rodzicami teraz podszedł do mnie i chwycił mnie za ręke
-Jak ci się  tu podoba?-spytał stając tuż za mną ojciec i matka stali kawałek za nami i rozmawiali z jakimś kelnerem .
-Tu jest tak bogato.Nie czuję się tu tak świetnie jak w kafejce na Dworze ale wytrzymam-powiedziałam zgodnie z prawdą
-Dzieci możemy iść do naszego stolika.-Abe podszedł do nas i szturchną Dymitra w ramie a ten poszedł za kelnerem który wskazał nam stół przy wielkim oknie .Za oknem było wielkie jezioro cieszę się,że usiedliśmy przy ty stoliku bo poczułam się bezpieczniej
-Dobrze tato mamo dlaczego nas tu ściągnęliście?-spytałam nie chciałam czekać nie wiadomo ile by doczekać się wyjaśnień
-Nie możemy się z wami spotkać tak bez okazji?-spytałam moja matka wydawało mi się czy zadała pytanie w stylu Aba ?
-Dobrze ja zacznę-powiedziałam-chciałam was przeprosić za moje zachowanie podczas naszego ostatniego spotkania byłam zdenerwowana nie chciałam żeby to tak wyszło.
-Miło z twojej strony Rose-powiedziała moja matka.Chwila czy on mnie pochwaliła?Coś tu śmierdzi tylko jeszcze nie wiem co
-Ale Rose masz rację chcemy się z wami czymś podzielić i coś wam zaproponować-Abe jak zwykle nie przyjechał żeby mną porozmawiać miał coś innego w zanadżu

sobota, 27 lutego 2016

Rozdział 35

-Roza.Roza-słodki głos dochodził do mnie z daleka -Roza kochanie czas wstawać-otworzyłam jedno oko by sprawdzić co się dzieje.Zobaczyłam twarz ukochanego
-Dymitr jeszcze minutka-powiedziałam zakrywając się kołdrą
-Wybacz kochanie ale nie-usłyszałam.Nic się nie działo aż nagle coś dużego i ciężkiego usiadło na moich nogach natychmiast odkryłam się i zobaczyłam Dymitra który leży na moich nogach
-Co ty robisz Towarzyszu?-spytałam próbując uwolnić nogi
-Nic tylko cię budzę-powiedział słodkim głosem
-Która godzina?-spytałam patrząc na niego miał na sobie tylko spodnie od dresu.Jego nagi tors był piękny jak zwykle
-Ósma-powiedział przyglądając mi się-Dlaczego tak na mnie patrzysz?-spytał a ja zorientowałam się,że cały czas patrzę na jego tors
-No wiesz podziwiam-powiedziałam uśmiechając się promiennie
-Co takiego podziwiasz?Jesteśmy tu tylko my.-powiedział przysuwając się do mnie
-Idealne ciało mojego narzeczonego-powiedziałam a potem zatraciłam się w pocałunku tak słodkim,że nie potrzebowałam czekolady,ciastek ani cukierków.Gdy Dymitr  się odsunął mrukną
-Wieczorem cię nie puszcze ale teraz muszę bo się spóźnimy.-powiedział a po chwili dodał-śniadanie leży na stoliku-wyszedł a ja spojrzałam na stolik nocny obok łóżka faktycznie mały stosik naleśników z bitą śmietaną i truskawkami oraz sok pomarańczowy który ostatnio pochłaniałam w ogromnych ilościach.Gdy zjadłam poszłam do łazienki wzięłam prysznic i umyłam włosy.Wyszłam spod prysznica szybko się wytarłam i założyłam szlafrok,wysuszyłam włosy i zrobiłam sobie delikatny makijaż .Wychodząc z łazienki zobaczyłam,że Dymitr pościelił łóżko i wyniósł brudne naczynia.Uwielbiam Dymitra nie tylko dlatego,że mnie kocha i o mnie dba ale też dlatego,że jest perfekcjonistą i dba o to by w domu był porządek którego ja bym raczej nie utrzymała.Poszłam do naszej garderoby.Dymitr akurat stał w samych bokserkach i wpatrywał się w swoją część garderoby
-Towarzyszu czy możesz chodzić częściej w samych bokserkach?-zapytałam z nadzieją
-Roza tak nie wypada-powiedział i dopiero na mnie spojrzał-Ale ty możesz przy mnie chodzić bez szlafroka-powiedział po czym podszedł do mnie i mnie pocałował po chwili nie miałam na sobie szlafroka który najwidoczniej mu strasznie przeszkadzał-Tak lepiej-dodał po chwili.Szybko podeszłam na swoją część garderoby i ubrałam się w koronkową bieliznę którą podarował mi kiedyś Dymitr twierdząc,że to tak bez okazji.Widziałam ,że patrzy na mnie ale udawałam,że tego nie widzę .Gdy byłam ubrana w bieliznę odwróciłam się do niego
-Co ubierasz?-spytałam podeszłam do niego ryzykowałam kolejnym napadem pocałunków ale chciałam zaryzykować
-To-pokazał mi jeansy i turkusową koszulę-Podoba ci się?   
-Będziesz wyglądać ślicznie jak zwykle z resztą-powiedziałam dając mu buziaka w policzek przytulił mnie do siebie czasem mu się zdarzały chwile w których musiał się do mnie przytulić wiem,że to wywodzi się z tego,że był strzygą i pragnie być blisko żywych ludzi więc pozwalałam mu się przytulić szczerze ja też tego potrzebowałam czułam,że należy tylko do mnie.Po jakiś pięciu minutach mnie puścił
-Roza ubieraj się-powiedział uśmiechając się do mnie a ja poznałam,że ten uśmiech to dokładnie ten który jest zarezerwowany tylko i wyłącznie dla mnie.Podeszłam do swojej części i wyciągnęłam z niej burgundową sukienkę do połowy uda(sukienka pod rozdziałem) do tego założyłam szare szpilki .Wychodząc z garderoby zorientowałam się,że ubierałam się dłużej niż przypuszczałam weszłam jeszcze szybko do sypialni i ubrałam pierścionek zaręczynowy i wzięłam torebkę do której włożyłam portfel, telefon i kilka kosmetyków.Zeszłam do salonu gdzie Dymitr czytał książkę którą kilka dni temu przysłała mu Olena
-Mogę tak jechać?-spytałam podchodząc do kanapy
-Obróć się-powiedział Dymitr.Zrobiłam co kazał i po chwili poczułam ciepłe ręce na moich biodrach-wyglądasz ślicznie nie wiem czy wytrzymam do wieczora-mrukną mi do ucha
-Jedźmy bo się spóźnimy kotku-mruknęłam gdy Dymitr całował mnie po szyi
-Masz rację-odsunął się ode mnie i wziął kluczyki.Wyszliśmy z mieszkania słońce którego nie widziałam od tygodnia powitało nas ciepłymi promieniami szliśmy do garaży w milczeniu.Dymitr co chwilę mnie podtrzymywał bo moje obcasy osuwały się na żwirowej drodze gdy wsiedliśmy do samochodu Dymitr zapytał
-Jedziemy?
-Jedziemy-powiedziałam i ruszyliśmy







piątek, 26 lutego 2016

Rozdział 34

W klinice spędziliśmy połowę dnia bo jakaś morojka dramatyzowała,że jej synek musi być przyjęty jako pierwszy.Mój ukochany oczywiście odparł ze spokojem,że może ją przepuścić.A ja zastanawiałam się jak on może być tak spokojny ja bym najchętniej nawrzeszczała na tą babę  ale cicho siedziałam koło mojego ukochanego.Gdy w końcu weszliśmy okazało się,że Dymitr musi mieć założone cztery szwy jeszcze nie jest źle ale ja i tak byłam zdenerwowana do puki lekarz nie powiedział,że Dymitr wyszedł z tego starcia całkiem dobrze.Wyszliśmy z kliniki o trzeciej w nocy więc środek dnia dla morojów.Właśnie wracaliśmy do domu kiedy ktoś nas zaczepił.
-O widzę,że para młoda wraca z romantycznego spaceru do domu.-w naszą stronę szedł Adrian Iwaszkow mój dawny chłopak którego zdradziłam z Dymitrem.Nie chciałam go zranić ale samo wyszło chciałam byśmy byli przyjaciółmi ale wyśmiał mnie za ten pomysł
-Adrian miło cię widzieć.Co u ciebie słychać?-spytałam puszczając jego uwagę w niepamięć nie chciałam się z nim teraz kłócić.
-Co słychać?!Wiesz dziewczyna którą kocham wybrała jakiegoś rosyjskiego boga i myśli,że będą żyć długo i szczęśliwie-powiedział to w taki sposób,że aż mnie to zabolało
-Adrian proszę cię mówiłeś,że będziesz dla mnie miły-odparłam automatycznie tyle razy próbowałam się z nim to przedyskutować ale za każdym razem wychodziłam wściekła.Teraz poczułam coś jeszcze-Czy ty piłeś?
-Mała dampirzyco piję od kilku tygodni.Ale ciebie to nie powinno obchodzić-powiedział i poszedł chwiejnym krokiem dalej
-Martwię się o niego.Może nie jesteśmy razem ale nadal traktuję go jak przyjaciela-wyznałam gdy wchodziliśmy do mieszkania
-Wiem Roza,że chcesz wszystkich uszczęśliwiać ale przecież wiesz,że to ci się nigdy nie uda-powiedział całując mnie w czoło.Usiadł na kanapie a ja się do niego przytuliłam
-Uwielbiam taki chwile wytchnienia gdy możemy tak sobie posiedzieć w ciszy i w spokoju-powiedziałam rozmarzonym głosem
-Tak też uwielbiam te chwilę ale wolę inne-powiedział spojrzałam na niego i w tej samej chwili jego usta dotknęły moich w pocałunku pełnym namiętności  i pożądania.Jego ręka zagłębiła się w moich włosach moje ręce w tym czasie nie wiem co robiły  chyba ściągałam jego koszulkę
-Dymitr-mówiłam między pocałunkami-Dymitr telefon
-Co?-teraz on chyba też to usłyszał podniósł się na tyle by spojrzeć na ekran telefonu dopiero teraz zdałam sobie sprawę,że leżę w samej bieliźnie Dymitr też miał na sobie bokserki
-Tak słucham?-Dymitr przybrał oficjalny ton głosu-Tak z chęcią przyjdziemy-spojrzał na mnie znacząco-Oczywiście do zobaczenia-rozłączył się i spojrzał na mnie głodnym wzrokiem-Rose jesteśmy zaproszeni na kolację.
-Jak to?Kiedy?Gdzie?Jak?-zaczęłam zadawać pytania
-Spokojnie.Jesteśmy zaproszeni dzisiaj do restauracji na dwunastą tak naprawdę jedziemy na obiad.-dla ludzi to było południe
-Ale kto nas zaprasza?-spytałam
-Twoi rodzice.-powiedział Dymitr 
-Czego chcą?
-Roza nie wiem może chcą po prostu porozmawiać -Dymitr patrzył na mnie cały czas aż zrobiło mi się gorąco
-Dobrze to co zaraz idziemy spać?-spytałam patrząc w jego piękne oczy
-A jak myślisz?-spytał
-Idziesz ze mną czy mam się sama wykąpać?-spytałam niewinnie
-Oj takiej przyjemności to ja sobie nie odpuszczę-powiedział ciągnąc mnie na górę
-Dymitr czekaj musisz uważać na swoją rękę-powiedziałam widząc,że już się rozbiera i chce wejść pod prysznic
-Nic mi nie będzie potem zmienię opatrunek-powiedział odkręcając wodę.Skoro tak twierdzi.Szybko pozbyłam się swoich ciuchów i dołączyłam do ukochanego.Prysznic był wystarczająco duży dla jednej osoby więc ja z Dymitrem cały czas się o siebie ocieraliśmy było to przyjemne zważywszy na to,że uwielbiam dotyk jego nagiej skóry.Po kąpieli która była przyjemna ale i długa nasmarowałam się moim ulubionym balsamem o zapachu limonki i cytryny i zaczęłam suszyć włosy,Dymitr w tym czasie zajął się zmianą opatrunku i potem dołączył do mnie przy umywalce i golił się.Często razem byliśmy w łazience to chyba  przez to,że przez tak długi czas nie mogliśmy być razem teraz chcieliśmy każdą chwilę spędzać razem i we dwoje.Gdy skończyliśmy poszliśmy do sypialni i zasnęliśmy przytulając się do siebie.

czwartek, 25 lutego 2016

Rozdział 33

Obudziłam się nie wiedząc gdzie jestem po chwili przypomniałam sobie co się wczoraj zdarzyło.Wstałam i się przeciągnęłam,stwierdziłam,że zrobię Dymitrowi śniadanie otwierając lodówkę stwierdziłam,że zrobię mu kanapki ponieważ ostatnio zrobiłam cztery omlety i wyszły tylko dwa .Wzięłam sałatę,pomidora,ogórka i zaczęłam robić śniadanie znając Dymitra niedługo się obudzi więc szybko zaparzyłam jego ukochaną kawę.Gdy wszystko było gotowe poszłam do sypialni.Dymitr musiał się obudzić dosłownie przed kilkoma minutami bo miał jeszcze zaspane oczy
-Witaj Towarzyszu jak się czujesz?-spytałam wchodząc do sypialni
-Kiedy wstałaś nic nie słyszałem i miejsce obok mnie jest już zimnie?-spytał patrząc na to co przygotowałam
-Jedz.-podsunęłam tackę bliżej mojego ukochanego-Nie spałam dzisiaj obok ciebie
-Dlaczego?-spytał z pełną buzią
-Wczoraj nie miałam serca cię budzić więc stwierdziłam,że kanapa mnie przyjmie i miałam rację
-Mogłaś mnie obudzić.-sprzeciwił się
-Kochanie nie budzi się człowieka po ataku strzyg-powiedziałam patrząc jak je
-Właśnie co się właściwie stało nie pamiętam za wiele-powiedział patrząc na mnie-czy tak czuje się osoba po ukąszeniu?
-Tak ja też miewałam zaniki pamięci ale spokojnie wszystko ci opowiem później teraz jedz,ubieraj się i idziemy do szpitala muszą ci założyć szwy.-powiedziałam tonem nie znoszącym sprzeciwu
-Tak jest-odparł uśmiechając się promiennie ale nagle jego twarz stała się pochmurna-Po wczorajszej rozmowie z twoimi rodzicami nie powinienem się do ciebie zbliżać
-Oj!-wykrzyknęłam-Tak właściwie to wczoraj dość rzeczowo rozmawiałam ze swoimi rodzicami i oni odwołali zakaz zbliżania się.-powiedziałam nieśmiało przypominając sobie jak wczoraj na nich nawrzeszczałam
-Coś ty im zrobiła?-spytał Dymitr z powagą-Czy już szukają ich ciał?
-Co?Nie no nie zabiła bym własnych rodziców opanuj się trochę jak cię przywieźli to zaczęliście ściemniać,że napadły was dziki ale ja się wściekłam i trochę na nich nawrzeszczałam.
-I ja to wszystko przespałem?-spytał załamany Dymitr z uśmiechem na twarzy
-Nie śmiej się.Nie wszystko przespałeś przez chwilę próbowałeś mnie uspokoić ale ja odesłałam cię do pokoju-powiedziałam patrząc jaką ma radochę z tego,że mi jest głupio
-Wiesz co Roza była byś wspaniałą matką-powiedział krztusząc się śmiechem
-O nie!!Już szkoda mi tego dziecka-powiedziałam i zrobiło mi się smutno,że nie będę mogła dać Dymitrowi tego dziecka o którym tak marzy.
-Roza co się stało?-spytał patrząc na mnie był zmartwiony.Musiałam mu popsuć humor
-Nic się nie dzieje towarzyszu naprawdę-kłamałam  i wiedziałam,że on się tego domyśla
-Powiedz mi wiesz,że mi możesz powiedzieć wszystko
-Wiem zrobiło mi się smutno bo nie będę mogła nigdy dać ci dziecka o którym tak marzysz.-powiedziałam i spuściłam głowę
-Różyczko moim marzeniem byłaś jesteś i będziesz TY a wszystkich marzeń niemożna spełnić bo ten kto nie ma marzeń nie żyje.A ja chcę żyć i to bardzo
-Różyczko?Nigdy tak do mnie nie mówiłeś.Ale Dymitr ja chciałabym spełnić każde twe marzenie tylko po to byś zaraz mógł wymyślić nowe.
-Roza jesteś dla mnie najważniejsza i nic na świecie tego nie zmieni nawet gdybyśmy mogli mieć dzieci chciałbym się najpierw tylko tobą nacieszyć i nikim więcej-powiedział i pocałował mnie od razu zapomniałam o smutku i zatopiłam się w jego ustach,ale od razu oprzytomniałam gdy zaczął ściągać ze mnie koszulkę
-Zapomnij-sapnęłam-Najpierw wizyta w klinice potem przyjemności jeśli lekarz ci pozwoli.
-Od kiedy stałaś się taka odpowiedzialna?
-Od kiedy muszę zajmować się Lissą i jeszcze czasem muszę niańczyć ciebie-powiedziałam uśmiechając się
-Niańczysz mnie ?Od kiedy?
-Od zawsze.
-Dostaniesz za ten tekst jak tylko wrócę do zdrowia-powiedział i wstał po chwili szliśmy do kliniki.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Widzę,że tu powstają jakieś spiski przeciwko mnie i chcecie coraz to więcej rozdziałów.Ale zgoda poznajcie moje dobre serce.   

Rozdział 32

Gdy tylko ich zobaczyłam puściłam się biegiem w ich stronę.
-Co mu się stało?!Miał wrócić cały i zdrowy!-byłam tak zdenerwowana obiecali mi,że wrócą szybko i nikomu nie stanie się krzywda.
-Roza spokojnie wejdźmy do domu i porozmawiamy na spokojnie-Dymitr jak zwykle był spokojny i opanowany podziwiałam go przecież to musiało boleć.Weszliśmy do mieszkania i usiedliśmy na kanapie.Już się trochę uspokoiłam ale ciągle dygotałam.
-Dobrze jesteśmy w domu czy ktoś mi powie co się stało?-spytałam najspokojniejszym głosem na jaki było mnie stać
-Nie zaproponujesz nam nic do picia?-spytał z przepięknym uśmiechem na twarzy mój ojciec jakby nic się nie
stało
-Czy ty sobie żartujesz?-spytałam.Coraz trudniej było mi utrzymać spokój
-Nie wydawało mi się,że jako pani tego domu powinnaś zadbać o gości.-powiedział Abe był taki wesoły miałam ochotę dać mu z liści
-Cholera jasna!Jaka pani domu?Wracacie Dymitr jest cały poturbowany a ty mi się pytasz czy zaproponuję wam coś do picia?!Jaja sobie teraz robisz!
-Rose wyrażaj się.Przypominam ci,że mówisz do swojego ojca-oczywiście moja matka musiała się wtrącić
-Jasne nie ma jak bezcenne rady Janin Hathaway.-wysyczałam wściekła
-Roza spokojnie nic mi nie jest.-powiedział patrząc na mnie tymi swoimi pięknymi oczami które tak bardzo kochałam
-Możesz mi powiedzieć co stało się na polowaniu skoro masz bandaż na ręce?-spytałam słabym głosem myślałam,że się rozpłaczę
-Spokojnie Roza już ci wszystko dokładnie tłumaczę-powiedział Dymitr patrząc na mnie ale cały czas mnie nie dotykał tak jakby bał się mnie dotknąć-Już kończyliśmy polowanie i wszystko było dobrze ale nagle wyłonił się za drzew dzik i trochę mnie poturbował.
-I co myślisz,że w to uwierzę?-spytałam czy on myślał,że wciśnie mi taki kit i ja nic nie zauważę.Spojrzałam znów w jego oczy i zobaczyłam coś czego się nie spodziewałam był jakby rozmarzony...nie już kilka razy widywałam takie spojrzenie-Dymitr pokarz mi oczy.
-Co!?Po co!?-już wiedziałam co się stało przez to,że sam zaczął się gubić w zeznaniach
-Napadły was strzygi?-spytałam
-Tak-odpowiedzieli hurem
-Dlaczego chcieliście to przede mną zataić?-spytałam bolało mnie to,że nie mówili mi prawdy
-Nie chcieliśmy cię martwić.-powiedziała moja matka spokojnie tak jakby bała się coś do mnie powiedzieć,może troszkę przesadziłam z tym krzykiem ale naprawdę się zdenerwowałam
-Ile ich było?
-Tylko 3-odpowiedział Dymitr
-Dymitr wszystkie bardzo szybko pokonał-dodał Abe też jakoś strachliwie
-Ale jednak cię zaatakowały?-spytałam po co ten bandaż i skąd to rozmarzone spojrzenie
-Tak ja dobijałem drugą to trzecia chwyciła mnie za rękę i-w tej chwili odwiązał bandaż i ukazały się ślady po ukąszeniu ale były to tak nie ładne ślady wyglądały tak jakby strzyga jeździła po ręce Dymitra swoimi ostrymi kłami-jak widzisz nie jest aż tak źle
-Powinien cię zobaczyć lekarz .-powiedziałam z przerażeniem
-Nie dziś.Jestem zmęczony-powiedział Dymitr,a ja przypomniałam sobie jak to jest po tym jak poziom endorfin we krwi spada,faktycznie człowiek czuł się potwornie zmęczony
-Dobrze idź do sypialni a ja przyniosę ci coś do jedzenia i coś do picia tylko na razie nie zasypiaj.Proszę-powiedziałam i poszłam do kuchni a Bielikow pożegnał się z moimi rodzicami i poczłapał niezdarnie na górę-Poczekajcie chcę z wami jeszcze pogadać-powiedziałam i poszłam do Dymitra do sypialni gdy weszłam zobaczyłam bardzo rzadki widok.Dymitr siedział na łóżku i wpatrywał się w pustą ścianę nigdy go nie widziałam tak bardzo skupionego wyglądał tak jakby na ścianie było coś tak bardzo interesującego i wciągającego,że wciągnęło go do reszty
-Przyniosłam ci tosty i kawę i sok pomarańczowy powinno trochę pomóc-powiedziałam stawiając tackę na stoliku nocnym.
-Dziękuje-powiedział biorąc tosta-czy ty też się tak czułaś po ukąszeniach
-Tak wiem,że teraz jest dziwnie ale jutr  o powinno być lepiej-powiedziałam i chciałam go pocałować w czoło ale on gwałtownie się odsunął
-Nie-krzknął
-Dlaczego?-spytałam zdziwiona jego nagłą reakcją.Ale nagle wszystko stało się jasne-Zjedz,wypij i idź spać.-powiedziałam wychodząc z pokoju
-Coś ty z nim zrobił?!-spytałam schodząc na dół
-O co ci chodzi Rose?-spytał Abe
-Nie pozwala mi się dotknąć sam też mnie nie dotyka nie wiem co mu powiedziałeś ale masz to odwołać.
-Powiedziałem tylko,że jeśli cię skrzywdzi to pożałuje i tyle.-Abe wydawał się niewzruszony
-Masz iść w tej chwili do niego na górę i powiedzieć mu,że to nie znaczy,że ma mnie nie dotykać i żeby mnie nie odtrącał-powiedziała byłam na nich tak wściekła chciałam żeby jak najszybciej wyszli ale najpierw niech naprawią to co popsuli
-Ale....-nie dokończył
-Gówno mnie obchodzą twoje tłumaczenia masz do niego iść i mu wszystko wytłumaczyć!!!-powiedziałam a bardziej wykrzyknęłam
-Dobrze-powiedział wystraszony i poszedł na górę.Zostałam sama z moją matką
-Rose ja już pójdę porozmawiamy jak się uspokoisz
-Jestem bardzo spokojna-powiedziałam
-Wiem masz rację ale ja naprawdę muszę iść-powiedziała i wyszła.Po chwili Abe przyszedł do salonu
-Już mu wszystko wytłumaczyłem
-Cieszę się-powiedziałam i chciałam iść do kuchni ale Abe mnie zatrzymał
-Rose my naprawdę nie chcieliśmy żeby coś mu się stało to wyszło tak przez przypadek-powiedział i wyszedł.A ja poszłam do sypialni to co zobaczyłam cieszyło moje oczy Dymitr zasnął głębokim twardym snem.Ale położył się tak,że zajmował całe łóżko
-Czyli,że śpię na kanapie-powiedziałam sama do siebie i poszłam się umyć i przebrać .Zrobiłam sobie posłanie na kanapie i zasnęłam wykończona tym ciężkim dniem.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za przekleństwa ale chciałam podkreślić powagę sytuacji.

środa, 24 lutego 2016

Rozdział 31

Po tym jak zostałam sama w domu stwierdziłam,że trzeba się ubrać w ciuchy w których mogę się pokazać w poplamionych dresach i spranej koszulce.Ubrałam się w czarne szorty i szarą bluzkę z rękawem 3/4 wyszłam z domu i poszłam wyjaśnić rzecz która była dla bardzo ważna
-Rose jak miło cię widzieć.Ale co tu robisz?-spytała Lissa ale i tak mnie uściskała
-Wiesz muszę z tobą porozmawiać-powiedziałam bez ogródek
-Czyli ty też w nocy byłaś w tym chorym śnie który jak się okazało sama przez przypadek stworzyłam?-spytała Lissa patrząc na mnie
-Tak byłam.Jak to przez przypadek?
-Rose ja nie wiem do końca jak to się stało ale to było tak nagle ja sama się tego nie spodziewałam dopiero kiedy Christian nie mógł mnie wybudzić i poszedł do Adriana który pomógł mi się wyrwać ale mam pytanie co robiłaś po tym jak wyszłaś ze swojego pokoju?-Lissa wydała się zaintrygowana
-Dlaczego pytasz?-spytałam udając niewiniątko
-Bo odczuwałam bardzo intensywne emocje.
-Wiesz dawno nie widział Dymitra na sali i tak trochę się rozpłynęłam podczas treningu.-kłamałam ale nie chciałam by ktoś wiedział co robiłam w śnie z Dymitrem
-Nie to nie te emocje coś dość intensywnego-urwała-Rose czy ty z tym Dymitrem w śnie?-popatrzyła na mnie
-Liss to nie tak naprawdę my tylko...nic nie zaszło bo mój Dymitr mnie obudził
-Jak daleko się posunęliście skoro nic z tego nie wyszło?-spytała Lissa z chytrym uśmiechem
-No wiesz było nam dość gorąco...
-Rose mów
-Było bardzo blisko ale Dymitr mnie w porę obudził i nic się nie stało
-Czemu zawsze tobie się zdarzają takie fajne rzecz?-spytała z głupkowatym uśmiechem.Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę ale potem Lissa musiała iść na naradę cały czas walczy o  to by król lub królowa nie musiał mieć rodziny by zasiąść na tronie ale ciężko jej to idzie bo morojowie są przywiązani do swoich tradycji.Teraz jestem w parku i szukam osoby z którą muszę porozmawiać i muszę jej wszystko wytłumaczyć ale teraz nigdzie jej nie ma.Już chciałam się poddać
właśnie wychodziłam z parku gdy go zobaczyłam
-Mason!!!Musimy pogadać proszę
-Ale  o czym o tym,że żenisz się z nim?Czy o tym,że obiecałaś,że będę o wszystkim wiedział?
-Mason dramatyzujesz myślisz, dlaczego cię zaprosiłam?O naszych zaręczynach wiedziała jak na razie rodzina Dymitra bo to podczas pobytu tam Dymitr mi się oświadczył a teraz powiedziałam to osobą które są dla mnie najważniejsze.Mason zrozum,że ja ciebie kocham ale jako przyjaciela i nikogo więcej naprawdę nie chciałam cię skrzywdzić wybacz.
-Rose nie chodzi o to,że mnie skrzywdziłaś ja cię rozumiem ale dla mnie jeszcze kilka dni temu byłaś moją dziewczyną a teraz jesteś narzeczoną jakiegoś gościa a do tego strażnika i to starszego od ciebie-mimowolnie się uśmiechnęłam-nie gniewam się ale musisz mi dać czas na to by się z tym pogodzić więc nie dziw się,że od czasu do czasu będzie mi odbijać bo nadal jestem zazdrosny.
-Dzięki Mason to dla mnie wiele znaczy nawet nie wiesz jakie to dla mnie ważne
-Luz Hathaway.Mogę zadać ci pytanie?-spytał niepewnie
-Jasne pytaj śmiało
-Czy to prawda,że byłaś z Iwaszkowem?
-Tak byłam z mim kilka miesięcy.
-Ale dokładnie kiedy?-dopytywał
-Po tym jak wróciłam z Rosji czyli gdzieś pod koniec kwietnia.
-Po co byłaś w Rosji?-zapytał zdumiony
-Chciałam odnaleźć Dymitra
-Po co?Wyjechał?
-Nie do końca Dymitr przez jakiś czas był strzygą.
-Jak to przez jakiś czas?-spytał był wściekły i zdziwiony jednocześnie
-Bo potem Lissa go odmieniła
-Ale skąd masz pewność,że nie zostało w nim nic z strzygi
-Wiem to.Proszę skończmy to nie chcę się z tobą zmów kłócić.
-Zgoda-odparł odchodząc.Ruszył w stronę apartamentów dla gości a ja spokojnie poszłam w głąb parku.Dymitr mówił,że nie mam za nim czekać ale mi się nie spieszyło szłam powoli z nogi na nogę nagle zdałam sobie sprawę,że muszę naprawdę długo spacerować bo zaczęło wschodzić słońce lecz nigdzie mi się nie spieszyło szłam pomału w stronę mieszkania gdy byłam już wystarczająco blisko zobaczyłam mojego ojca,moją matkę i Dymitra który miał na ręce bandaż.Nagle odechciało mi się spacerować i ruszyłam biegiem w ich stronę.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś mam dużo weny więc macie drugi

Rozdział 30

Obudził mnie przyjemne coś co było za moim uchem, nie chciałam otwierać oczu ale to coś było strasznie natarczywe i nie dawało się wyspać.Otworzyłam oczy
-Dzień dobry pięknej pani-odezwał się piękny aksamitny głos za moimi plecami-Jak się spało?
-Witam cię piękny Towarzyszu.Dobrze ale coś mnie obudziło nie wiesz co to mogło być?-spytałam odwracając się do niego jego uśmiech był tak piękny,aż naraz zrobiło mi się słodko i gorąco.Już wiedziałam,że doskonale wie co mnie obudziło
-Cóż nudziło mi się-powiedział niewinnie
-Szczerze mówiąc to było najprzyjemniejsze budzenie na świecie
-Jak chcesz mogę robić to częściej-powiedział to tak dwuznacznie,że obydwoje wybuchliśmy śmiechem
-Tak zgadzam się możesz mnie tak budzić.
-Co ci się śniło?-spytał patrząc na mnie poważnie-Martwiłem się czy to było coś złego?-jak on słodko wygląda gdy się o mnie martwi
-Nie to był piękny sen naprawdę możesz mi wierzyć.Śniło mi się,że jesteśmy w Akademii i nie było ataku strzyg ani wartowni.Lissa przyszła do mnie i mnie obudziła okazało się,że spóźniłam się na zajęcia 10 minut i kiedy kazałeś mi biegać ja wykonałam polecenie a ty byłeś zdziwiony potem...no cóż zaprowadziłeś mnie do składziku.
-I co tam się stało?-spytał był tak zdumiony moim snem,że miałam ochotę się roześmiać
-No i byłeś tam bardzo kompetentny.-powiedziałam wspominając sen
-Co masz na myśli mówiąc,że byłem "bardzo kompetentny"?
-No wiesz zrobiliśmy sobie mały trening...takie no wiesz...-myślałam,że się domyśli
-O co ci...-nagle coś mu zaświtało-o czyli my...-potwierdziłam ruchem głowy-no faktycznie byłem bardzo kompetentny-powiedział patrząc na mnie z dziwnym błyskiem w oku
-Tak możesz mi wierzyć,że sen był bardzo realistyczny-gdy skończyłam to mówić coś wpadło mi do głowy
-Co się stało?-spytał Dymitr chyba zauważył,że na coś wpadłam
-Nic nie przejmuj się muszę pogadać z Lissą ale to dopiero później teraz jesteś tylko ty-powiedziałam przysuwając się do niego coraz bardziej
-Dobrze zapomnę.Ale faktycznie teraz możesz się mną zająć-powiedział całując mnie w szyję-może przypomnisz sobie coś jeszcze ze snu?
-No wiesz jakby ktoś mnie wtedy nie obudził  nie było by problemu bym sobie o tym przypomniała-powiedziałam wiedząc,że ten poranek będzie strasznie długi i miły.Czułam,że Dymitr chce się ze mną pożegnać przed wyjazdem z moimi rodzicami na polowanie.Gdy czułam,że jestem w niebie mój niebiański spokój przerwał głos telefonu.Dymitrowi też się to nie spodobało więc stwierdziliśmy,że będziemy ignorować dzwonek i prawie nam się udało ale za siódmym razem Dymitr miał już chyba dość
-Roza- szepnął- odbierz to chyba coś ważnego-był nade mą więc nie miałam jak się ruszyć
-Podasz mi telefon?-spytałam
-Oczywiście,że tak-podniósł się delikatnie ale cały czas jego nagie ciało było blisko mojego.Gdy dostałam telefon do ręki Dymitr zaczął zajmować się moim podbrzuszem.Było to strasznie przyjemne.Spojrzałam na wyświetlacz i się przestraszyłam
-Hej tato co się stało?-spytałam jak najsłodszym głosem.Dymitr słysząc kto do mnie dzwoni przerwał na chwilę pieszczoty ale ja pokazałam mu żeby robił to co przed chwilą
-Rose dzwonię już od jakiegoś czasu!!!Rozumiem,że jesteście młodzi i zakochani ale odbierajcie telefony.-powiedział to w taki sposób jakby stał u nas w sypialni i na nas patrzył
-Wiesz byłam w łazience,a Dymitr jest w kuchni więc nie słyszeliśmy telefonu-kłamałam racja ale nie miałam ochoty opowiadać ojcu o tym co dzieje się między mną a moim narzeczonym .
-Tak Rose i ja mam ci uwierzyć?Dobrze mało ważne podaj telefon swojemu ukochanemu-spięłam się momentalnie co nie uszło uwadze Dymitra podniósł głowę i spojrzał mi w oczy.Ja tylko podałam mu telefon.Jego mina sugerowała mi,że też się spiął ale wziął telefon i podniósł się ze mnie wstał i zaczął chodzić po pokoju,po chwili rozłączył się i oddał mi telefon
-Coś się stało?-spytałam widząc,że na pewno coś się stało bo Dymitrowi przeszła ochota na amory
-Twój ojciec stwierdził,że lepiej jechać teraz na polowanie i będzie tu z twoją matką za pół godziny.-od razu zaczęłam się ubierać i ruszyłam do łazienki ale coś sobie przypomniałam
-Skoro jedziecie teraz to kiedy wracacie?
-Wrócimy dziś wieczorem ale Roza nie czekaj na mnie idź spać.
-Wiesz co Towarzyszu,idź się umyj i ubierz a ja zrobię śniadanie-powiedziałam wychodząc z pokoju.
-Moja Roza w kuchni-usłyszałam jeszcze zanim zeszłam na dół.Otworzyłam lodówkę i okazało się,że jest dużo jedzenia więc stwierdziłam,że zrobię omlety z warzywami i mięsem.Właśnie kończyłam smażyć drugiego omleta gdy do salonu wszedł Dymitr
-Nalej sobie kawy i możemy jeść-powiedziałam kładąc omleta na talerzu
-Nigdy nie spodziewałem się,że widok ciebie w kuchni będzie aż tak piękny
-Jeszcze wiele o mnie nie wiesz Towarzyszu-powiedziałam zabierając talerze do salonu
-Roza soku?-krzyknął Dymitr
-Tak.Kochany jesteś.-powiedziałam gdy stawiał szklankę przy moim talerzu
-Dla ciebie wszystko
-Uważaj tylko tam na siebie dobrze?
-Oczywiście
-Dymitr ja mówię naprawdę nie chcę żeby coś ci się stało
-Roza przecież ja to wiem .Obiecuję,że będę bardzo ostrożny.
-Dobrze wierzę ci-potem jedliśmy w milczeniu po śniadaniu Dymitr poszedł się do końca spakować a ja stwierdziłam,że posprzątam ze stołu właśnie zamykałam zmywarkę gdy ktoś wszedł do domu
-Miło widzieć,że dbasz o porządek-zaczął złośliwie Abe
-Dzięki,że dziś rano nas obudziłeś.-powiedziałam uśmiechając się
-Oboje wiemy,że od dawna nie spaliście
-Witaj Rose-naszą wymianę zdań zakończyła moja matka
-Hej mamo.Co słychać?
-Nic nie zmieniło się od wczoraj-miło wiedzieć,pomyślałam czy ona choć raz nie mogła być dla mnie miła?
-Roza widziałaś może...-urwał Dymitr widząc moich rodziców-Miło państwa widzieć
-Bielkiow jak ja cię lubię-mój ojciec jak zwykle miał radochę w takich sytuacjach-Rose muszę cię pochwalić wybrałaś bardzo dobrze wychowanego chłopaka-no no czy ja usłyszałam komplement?
-Witaj Dymitrze-moja matka nie lubiła nigdy gdy ktoś zaczynał wychwalać kogoś innego niż ona
-Jedziemy?-zapytał mój ojciec
-Jestem za-odpowiedziała moja matka
-Dobrze-powiedział Dymitr choć wiedziałam,że się strasznie denerwujesz
-Poczekajcie!!!-musiałam jeszcze na chwilę to przerwać-Dymitr czegoś szukałeś?
-Spokojnie to może poczekać-uśmiechnął się do mnie.
-Uważaj tam na siebie-powiedziałam przytulając się do niego- w razie co dzwoń do mnie to cię uratuję-powiedziałam patrząc na niego
-Oczywiście.Rozumiem ,że chcesz zostać moim rycerzem?-spytał oddając mi uścisk którego tak teraz potrzebowałam
-Tak i nim zastanę.A wy spróbujcie mu coś zrobić a pożałujecie-tą uwagę skierowałam do moich rodziców którzy przyglądali się nam z zainteresowaniem byłam ciekawa czy w tej chwili przypominają sobie jak to było gdy oni byli zakochani czy też czekali jak skończymy i będą mogli wyjechać
-Rose nie powinnaś nas tak nisko oceniać-powiedziała moja matka i wyszła za nią wyszedł Abe
-Uważaj proszę.-powiedziałam i dałam Dymitrowi buziaka w policzek
-Zawsze Roza-powiedział i wyszedł,a ja zostałam sama ze swoimi myślami ale wiedziałam,że nie będę się nudzić mam dziś za dużo do zrobienia.

wtorek, 23 lutego 2016

Rozdział 29

Spałam sobie spokojnie kiedy ktoś zaczął mną potrząsać.Wściekła,że mój ukochany nie daje mi się wyspać chciałam się zakryć kołdrą ale nie było jej na miejscu.Otworzyłam oczy
-Dymitr daj się wsypać!!!-krzyknęłam i prawie zderzyłam się z Lissą głowami
-Mam na imię Lissa i jestem twoją przyjaciółką a nie twoim trenerem-odpowiedziała śmiejąc się podniosłam się i okazało się,że jestem w pokoju w Akademii.A przy moim łóżku stoi Lissa
-Gdzie jest Dymitr?-spytałam zdezorientowana .Nie wiedziałam co się dzieje ale jeśli to żart to jest nieśmieszny
-Zapewne czeka na ciebie na sali od jakiś 5 minut dlaczego tak cię to dziwi?-spytała Lissa
-To jakiś żart?-spytałam zaczęłam się bać
-Rose pośpiesz się jeśli się spóźnisz Dymitr ci nie odpuści gdy widziałam go chwilę temu był wściekły,że nie jesteś na sali
-Dobra już wstaje-powiedziałam i zaczęłam się ubierać.Czyli co te zaręczyny mój wyjazd do Rosji to wszystko było tylko snem ,już nic nie rozumiem.-Liss ile ja mam lat?-spytałam zdezorientowana wiem,że uzna mnie za wariatkę ale trudno
-Czy dobrze się czujesz Rose?Masz 17 lat ale za tydzień 18.Właśnie co powiesz na imprezę w szkolnej świetlicy?
-Pogadamy później ok?-spytałam Lissę może Dymitr mi to wszystko wyjaśni
-Dobra-usłyszałam ruszyłam biegiem na sale nic się tu nie zmieniło wszystko wyglądało tak jak przed napaścią strzyg na szkołę.Wpadłam do sali jak burza.Dymitr stał oparty o ścianę
-Cieszę się,że raczyłaś się jednak pojawić-powiedział na powitanie
-Oj Towarzyszu potrafię ci to wynagrodzić-powiedziałam patrząc na niego niewinnym wzrokiem
-Tak a ciekawe jak,10 minut opóźnienia,jak chcesz to nadrobić?-spytał patrząc na mnie jak mentor.No tak przecież on nie wie co mam do zaproponowania a szkoda bo dla niego mam wiele-na rozgrzewkę 10 kółek-powiedział siadając pod ścianą znów zachowywał się jak dawny Dymitr.Czy to był tylko sen i nie mam zostać jego żoną?Czyli to wszystko było jednym wielkim marzeniem?Czy moja wyobraźnia naprawdę stworzyła aż tak realistyczne obrazy?-Nic mi nie powiesz?-spytał Dymitr patrząc na mnie
-A co mam powiedzieć?Kazałeś zrobić mi 10 kółek jestem na 5 robię to co mi kazałeś.-powiedziałam patrząc na niego ze zdziwieniem
-A od kiedy wykonujesz moje polecenia?Zazwyczaj mówisz coś w stylu "czy ja naprawdę muszę" lub "pobiegasz ze mną" a dziś od razu zabrałaś się do roboty-no tak racja przecież w szkole zawsze tak mówiłam coś w tym stylu zatrzymałam się przy nim i spojrzałam w jego oczy.Jak ja je kocham
-Wydawało mi się,że przed chwilą powiedziałeś,że straciliśmy 10 minut lekcji więc zabrałam się do roboty-powiedziałam było to kłamstwo ale wątpię by zauważył
-Dobra siadaj co cię trapi?-spytał siadając na matę usiadłam obok niego-Rose co się dzieje?-zazwyczaj zwracał się do mnie"Roza" ale to był sen
-Nic miałam realistyczny sen-powiedziałam nie patrząc na niego
-Co ci się śniło?-spytał a ja mimowolnie na niego spojrzałam.Patrzył na mnie a jego spojrzenie mówiło "mi możesz śmiało powiedzieć nic nikomu nie powiem"
-Śniło mi się,że...byliśmy ze sobą i,że ty mi się oświadczyłeś ale to nie był zwykły sen ten był strasznie realistyczny tak jakby działo się to naprawdę-urwałam-nie powinnam ci tego mówić.Zapomnij o tym-chciałam wstać ale chwycił mnie za nadgarstek
-Nie żałuj Roza też chciałbym żeby to była prawda ale wiesz,że nie możemy być razem
-Wiem Dymitr ale to było takie piękne- powiedziałam a on chwycił moją twarz w dłonie i mnie pocałował.Długo, namiętnie, wkładając w to całą miłość nawet nie wiem kiedy ale znalazłam się w jego ramionach .Poczułam jak zbiera materiał mojej bluzki pod swoje palce i zanim się zorientowałam moja koszulka leżałam na macie
-Nie tu Roza-wysapał podniósł się już myślałam że koniec tematu ale on wziął mnie na ręce i zaniósł do składziku .Zdałam sobie sprawę,że nie byłam z nim w wartowni ani Jessi nie znęcał się nad Lissą.Nagle poczułam usta Dymitra na mojej szyi
-Dymitr -krzyknęłam to było takie przyjemne .Zorientowałam się,że ściągnęłam mu podkoszulkę a teraz zajęłam się jego spodniami,on też był zajęty moimi dresami  gdy już byliśmy w samej bieliźnie i już mieliśmy pozbyć się naszej garderoby usłyszałam głos który dochodził z ni kąt "Roza" kolejny pocałunek "Roza".Nagle wszystko zniknęło a ja byłam w bardzo dobrze znanym mi miejscu byłam w sypialni a Dymitr patrzył na mnie przerażony
-Roza co ci się śniło?-spytał patrząc na mnie z uśmiechem ale w oczach miał strach .
-Możesz mnie uszczypnąć ?-spytałam
-Roza dobrze się czujesz?-spytał uśmiechając się ale mnie uszczypnął
-Czyli to nie sen.-opadłam z powrotem na łóżko.
-To powiesz co ci się śniło?-spytał przyulając mnie
-A skąd wiesz,że śniłam?-spytałam podnosząc głowę by spojrzeć na jego twarz wyrażała rozbawienie
-Wydawałaś dość dziwne dźwięki-powiedział powstrzymując śmiech
-O nie naprawdę nie chciałam cię obudzić przepraszam-powiedziałam przypominając sobie o czym śniłam
-Spokojnie tobie wybaczę wszystko-powiedział całując mnie w czoło, ale ja pocałowałam go w usta
-Idziemy spać musisz być wypoczęty-powiedziałam gasząc lampkę nocną
-Dobranoc Roza-powiedział Dymitr kładąc się na swojej części łóżka
-Dobranoc Towarzyszu-odpowiedziałam modląc się by reszta nocy była spokojna.

poniedziałek, 22 lutego 2016

Rozdział 28

Po tym jak Dymitr się zgodził jechać z moimi rodzicami na polowanie wybuchło ogromne zamieszanie.Mówiąc zamieszanie mam na myśli to,że zaczęłam na nich wrzeszczeć,że oszaleli jeśli myślą,że się zgodę by pojechali beze mnie ale Dymitr i mój ojciec po kilkunastu minutach przekonali mnie,że Dymitr wróci cały i zdrowy.Umówili się,że wyjadą jutro wieczorem i wrócą na następny wieczór nie podobało mi się to ale ja nie miałam nic do gadania.W końcu zaczęliśmy jeść deser i muszę przyznać,że lepszego nie jadłam ciasto było kruche ale jednocześnie twarde wszyscy zachwycali się smakiem.Po deserze rozmawialiśmy i śmialiśmy się przy winie.No oprócz Lissy i mojej matki która jak twierdzi zawsze musi być gotowa na atak.
-Bielikow coś sobie przypomniałem!!-wykrzyknął mój ojciec tak nagle,że podskoczyłam.Abe wstał od stołu i poszedł do przedpokoju po chwili wrócił z paczką-Wczoraj wróciłem z Bai i twoja babka kazała ci to przekazać
-Dziękuje panie Mazur-Dymitr wstał i podszedł do mojego ojca zabierając tajemniczy pakunek
-Twoja babka kazała ci przekazać żebyś dokładnie ją przeczytał  i wziął wszystko na poważnie-mój ojciec spojrzał na nas z uśmiechem.Dymitr zaczął rozpakowywać pakunek jak się okazało była to książka stara,okurzona,napisana cyrylicą
-Dziękuję na pewno przeczytam-Dymitr patrzył na tą książkę tak jakby ją znał.Chwilę później wszyscy zaczęli się zbierać.Ja i Dymitr zaczęliśmy sprzątać gdy wszyscy poszli.
-Dymitr ty znasz tą książkę prawda?-spytałam wkładając naczynia do zmywarki
-Tak znam jak byłem mały babka sadzała mnie na kolanach i czytała zawsze myślałem,że to bajki ale teraz zaczynam rozumieć,że to byli prawdziwi ludzie którzy robili te niesamowite rzeczy-powiedział podchodząc do mnie
-Może dokończymy wino?-spytałam z niewinnym uśmieszkiem
-Z panią z przyjemnością-odparł biorąc mnie na ręce.Zniósł mnie na kanapę i delikatnie mnie tam położył potem poszedł po kieliszki i wino które otwarliśmy przy gościach ale go nie dopiliśmy.
-Za co pijemy Towarzyszu?-spytałam biorąc kieliszek
-Za nas Roza -powiedział to tak słodko,że musiałam go pocałować
-Uważaj na siebie na tym polowaniu-powiedziałam gdy już się od niego odsunęłam
-Nic mi nie będzie spokojnie Roza- powiedział to tak spokojnie jakby nic się nie działo
-Wiesz,że będę się martwić dopóki nie wrócisz cały i zdrowy?-spytałam próbując ukryć uśmiech
-Tak wiem ale możesz być spokojna nic mi się nie stanie
-Bo będzie tam moja matka-powiedziałam
-Nie po prostu potrafię o siebie zadbać-powiedział śmiejąc się i zbliżając swoje usta do moich.Gdy był już tak blisko,że czułam jego oddech na twarzy nie wytrzymałam i wpiłam się w jego usta.To był długi namiętny pocałunek z którego żadne z nas nie chciało przerywać.Dymitr wziął mnie na ręce i poszedł w stronę schodów.
-A ponoć to ja nie potrafię się kontrolować.-powiedziałam przerywając pocałunek
-Nie przy takiej kobiecie jak ty Roza -powiedział wchodząc na ostatni schodek już po chwili byliśmy w sypialni i Dymitr walczył z zamkiem od sukienki który się zaciął.Ja kończyłam rozpinać jego spodnie więc byłam dumna,że tym razem to ja go szybciej rozebrałam a nie on mnie.
-Pomóc ci?-spytałam ciężko dysząc
-Nie dziękuje-i w tej właśnie chwili moja sukienka wylądowała , nie wiem gdzie bo skupiłam się na Dymitrze.Jego ręce,usta to było najważniejsze nic innego nie miało sensu tylko on był mi potrzebny do życia to on był moim tlenem moim życiem.Leżałam przytulona do najwspanialszego torsu który kochałam ponad wszystko
-Tylko z tobą jestem szczęśliwa-powiedziałam całując go w tors
-Nie to ja jestem z tobą szczęśliwy-powiedział całując mnie w czubek głowy
-Wiesz,że jeszcze rok temu się nie znaliśmy?-spytałam podciągając się by na niego spojrzeć
-Wiem i zastanawiam się jak mogłem bez ciebie żyć-powiedział patrząc na mnie tymi pięknymi brązowymi oczami w których tonęłam za każdym razem gdy tylko w nie spojrzałam
-To co zdarzyło się rzez przez ostatni rok bardzo mnie zmieniło-powiedziałam rozmyślając o tym co się stało powrót do Akademii,poznanie Dymitra,śmierć Masona,stróżówka,atak strzyg,przemiana Dymitra,wyjazd do Rosji,powrót do Akademii,uwolnienie Wiktora z więzienia,uratowanie Dymitra,oskarżenie o zabójstwo Tatiany,ucieczka z więzienia,Dymitr który mówi mi,że od zawsze mnie kocha,postrzał,oświadczyny to wszystko wydarzyło się w ciągu tego roku
-Tak bardzo się zmieniłaś ale ja kocham cię nadal tak samo mocno jak w dniu w którym cię poznałem.Te wszystkie doświadczenia spowodowały,że jesteś osobą którą kocham najbardziej na świecie
-Miło wiedzieć,że jest osoba która kocha mnie tak mocno-powiedziałam całując Dymitra w ustach
-Zawsze do usług-powiedział uśmiechając się .Ale to nie był zwykły uśmiech ten uśmiech widziałam tylko i wyłącznie ja był najszczerszy i najpiękniejszy-Ale teraz czas spać Roza- powiedział układając się tak bym mogła położyć głowę na jego torsie
-Dobranoc Dymitr- powiedziałam sennie
-Dobranoc Roza -odpowiedział Dymitr a ja odpłynęłam do krainy snu.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy kolejny rozdzialik dziś dużo wcześniej niż wczoraj.Czy ktoś tak jak ja ma teraz rekolekcję?

niedziela, 21 lutego 2016

Rozdział 27

Okazało się,że Dymitr jest najlepszym gospodarzem z jakim miałam styczność nie wiem jak to robił ale zawsze zauważył gdy komuś skończyło się wino czy też sok.Był niesamowity zabawiał gości i uważnie ich słuchał myślałam,że przez jego zamkniętą naturę będzie sztywny i,że nie odezwie się przez cały wieczór ale właściwie to on był duszą tego wieczoru w porównaniu z nim to ja byłam sztywna.Dymitr właśnie kończył historię o tym jak ratował psa który prawie utonął i w jaki to sposób go uratował słuchałam ale cały czas zastanawiałam się jak powiedzieć wszystkim tu zebranym,że niedługo zostanę żoną Dymitra.Zaczęłam się denerwować.
-Rose wszystko w porządku?-z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej matki
-Tak dzięki zastanawiałam się co by było z tym biednym psem gdyby nie Dymitr-na cóż kłamałam ale tylko takim łgarstwem mogłam odsunąć podejrzenia
-Rose pomożesz mi w kuchni-Dymitr spojrzał na mnie znacząco
-Oczywiście z wielką chęcią-odpowiedziałam i wstałam od stołu.Weszliśmy do kuchni Dymitr zajął się kurczakiem w piekarniku.Lecz i tak zadał mi pytanie
-Czym się tak denerwujesz jesteś spięta widzę to może oni nie ale ja tak-powiedział odwracając się do mnie z kurczakiem.Teraz nie mogłam mu skłamać
-Denerwuje się tym o czym mamy im powiedzieć przy deserze-powiedziałam nie wiedząc ile słychać w salonie
-Nie denerwuj się wszytko będzie dobrze będą się cieszyć i nam gratulować-powiedział i pocałował mnie w czoło
-Bielikow! Nie posuwasz się za daleko?-usłyszeliśmy głos mojego ojca z salonu może i nas nie słyszał ale widzieć widział wszystko.
-Przepraszam panie Mazur-Dymitr podał mi miseczkę z żurawiną i szepnął do ucha-choć bo to ja zaczynam się bać o siebie-zaśmiałam się i ruszyłam za nim do salonu
-Rose ile ten biedny Dymitr to wszystko gotował?-zapytał Christian
-Trzy godziny z moją pomocą-odpowiedziałam
-Dymitr a teraz szczerze ile ci pomogła?-Christian nie dawał  za wygraną
-Rose zrobiłam1/2 tej kolacji siedziała ze mną cały czas w kuchni i pomagała mi naprawdę
-Tak Dymitr mówi prawdę-potwierdziłam jego słowa
-Rose czy ty zamieniasz się w kurę domową?-jak zwykle Janin Hathaway miała świetne pytani
-Nie mamo to,że pomogłam Dymitrowi w przygotowaniu kolacji nie oznacza,że rezygnuję ze służby-wszyscy mogli się śmiać i żartować ale moja matka nie.Umilkła i przy stole zrobiła się napięta sytuacja którą rozładował Dymitr
-Śmiało nakładajcie puki gorące bo nie chce mi się tego podgrzewać -wszyscy jak na zawołanie zaczęli się częstować i zachwalać jakie to smaczne moja matka się nie odezwała jak zwykle nie pochwali tylko zgani.Gdy wszyscy zjedli przyszedł czas by podać deser i znów się spięłam.Razem z Dymitrem zebraliśmy talerze i włożyliśmy je do zmywarki,dziękuję osobie która ją wymyśliła bo nie wyobrażam sobie myć tej sterty naczyń.Dymitr zaczął kroić ciasto i układać na talerz ja w tym czasie wstawiłam wodę na kawy i herbaty.Gdy już wszystko było gotowe Dymitr zapytał
-Gotowa?
-Jeśli ty jesteś gotowy*-weszliśmy do salonu z ostatnimi kubkami i usiedliśmy przy stole
-Jak wiecie nie zaprosiliśmy was tu tak po prostu-zaczął Dymitr
-No nareszcie interesy-klasnął w dłonie Abe cały uradowany.Jestem ciekawa czy gdy się dowie dlaej będzie taki szczęśliwy
-Podczas naszej wizyty w Bai Rose i ja podjęliśmy pewną decyzję którą chcieli byśmy się z wami podzielić
-Co się stało?-spytała moja matka
-Oświadczyłem się Rose i prosimy was o to byście to zaakceptowali-powiedział Dymitr a w pokoju zapadła krępująca cisza
-Gratulację!!!-krzyknęła Lissa  podbiegła i nas uściskała
-Dymitr coś ty zrobił?-Christian spojrzał na Dymitra-jak chcesz to pomogę ci uciec
-To nie będzie konieczne kocham Rose i nie chcę od niej uciekać-Dymitr powiedział to tak jakby od tej informacji zależały losy świata.I w tej właśnie chwili Mason wstał od stołu i wyszedł wiedziałam,że jeszcze nie jest na to gotowy ale wolałam by dowiedział się od nas niż od jakiejś obcej osoby.
-Chyba po moim trupie -głos mojej matki zabrzmiał ostro jak brzytwa-Czyli jednak chcesz zostać dziwką?-zabolało i to bardzo ale przyjęłam to na klate
-To,że zostanę żoną Dymitra nie oznacza,że porzucę służbę-powiedziałam spoglądając zaskoczona na Abe cały czas się uśmiechał
-Och kochani jak ja się cieszę waszym szczęściem-coś mi tu śmierdzi-Co powiesz Bielikow na to polowanie na które się umawialiśmy przed koronacją?-już wiem co mi tak śmierdzi
-Jadę z wami-głos mojej matki nie był już tak ostry jak wcześnie
-Ja też-odezwałam się
-Nie ma mowy-moi rodzice są ze sobą zgodni w takich sprawach
-Ale dlaczego nie mogę?
-Bo chcemy porozmawiać z Dymitrem w cztery oczy a ty byś przeszkadzała-no to już mi zamknęli usta
-Ale będziecie tam ty mama i Dymitr czyli rozmowa nie w cztery oczy.
-Roza nie kłuć się.Zgoda podajcie tylko czas-zdziwiłam się,że Dymitr tak po prostu się zgodził.Po chwili zrozumiałam,że chciał pokazać moim rodzicom,że zależy mu na mnie
-Pojutrze o siedemnastej-powiedział mój ojciec
-Zgoda-odezwał się Dymitr choć mi się to zupełnie nie podobało.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*cytat z ,,Trylogii czasu"(polecam jeśli lubicie książki o podróżach w czasie)
Przepraszam,że tak późno ale nie było mnie w domu cały dzień i nie miałam jak dodać .

sobota, 20 lutego 2016

Rozdział 26

Okazało się,że gotowanie z Dymitrem jest naprawdę fajne.Dymitr jest świetnym kucharzem, wszystko dokładnie mi tłumaczył jak mam pokroić,wymieszać był bardzo cierpliwy i tłumaczył mi kilkakrotnie jak mam coś pokroić czy też wsypać.Po 3 godzinach mieliśmy zrobioną większą potraw która wieczorem miała się pojawić na stole.Dymitr i ja przygotowaliśmy krem z dyni,sałatkę grecką i z tuńczykiem,kurczaka z curry.I wiele przekąsek które wymieniała bym przez cały dzień.
-Dymitr co ty jeszcze chcesz zrobić?Przecież już tyle zrobiliśmy.-spytałam patrząc jak wyciąga coś z szuflady koło zlewu
-Lubisz jeść deser po obiedzie?-spytał odwracając się do mnie z 4 czekoladami w ręku
-Tak lubię.Czyli teraz jemy czekoladę,a co podamy na deser ?-spytałam patrząc na niego nic nie rozumiejąc
-Roza nie będziemy teraz jeść czekolady tylko ją rozpuścimy i polejemy ciasto -powiedział uśmiechając się do mnie promiennie
-Czyli kupiłeś jakieś ciasto?-zanim zaczęliśmy gotować Dymitr wyjechał na półtorej godziny do miasta na zakupy liczyłam,że kupił już coś na deser ale teraz nic nie rozumiałam
-Nie Roza pomyśl troszkę sami upieczemy ciasto-powiedział a ja zastanawiałam się czy żartuje.Jeszcze więcej gotowania?
-Czyli jeszcze gotujemy?-spytałam wkładając naczynia do zmywarki
-Tak jeszcze upieczemy ciasto i już koniec na dziś.-powiedział całując mnie w czoło.Po trzydziestu minutach Dymitr wkładając ciasto do piekarnika.
-Idę się umyć zaraz wracam.-powiedział Dymitr całując mnie w policzek
-Dobrze pójdę po tobie-powiedziałam myjąc ręce w zlewie.Po trzydziestu minutach Dymitr wyszedł z łazienki w samym ręczniku piękny widok ale nie podziwiałam długo bo czułam się tak brudna jakbym siedziała cały dzień w błocie.Kąpiel zrobiła mi bardzo dobrze czułam się tak jakbym na nowo się urodziła.Ubrałam się w dresy i koszulkę i wysuszyłam sobie włosy oraz zrobiłam sobie makijaż używają szarych cieni do powiek,tuszu do rzęs oraz krwisto czerwonej pomadki.Gdy skończyłam robić makijaż wyszłam z łazienki i poszłam do garderoby gdzie akurat mój ukochany ubierał czerwono-czarną koszulę w kratkę miał już na sobie czarne jeansy wyglądał zachwycająco jak zwykle,już przyzwyczaiłam się do tego,że ma krótkie włosy i szczerze mówiąc strasznie mi się taki podobał.Podeszłam do swojej części garderoby i wzięłam granatową sukienkę do połowy uda(zdjęcie pod rozdziałem).
-Dymitr czy był byś tak miły i mógł mnie zapiąć?-spytałam go gdy tylko ubrałam się w sukienkę niestety nie sięgałam zamka
-Oczywiście-powiedział podchodząc do mnie i całując po szyi-Ale wolał bym cię rozpinać a nie zapinać-powiedział uśmiechając się zalotnie
-To po kolacji kochanie-powiedziałam oboje zaczęliśmy się śmiać
-Dobrze teraz czas nakryć do stołu-powiedział wychodząc z garderoby i schodząc na dół.Gdy skończyliśmy nakrywać była 16:30 więc Dymitr stwierdził,że powinniśmy już wszystko podgrzewać.Po jakiś dziesięciu minutach ktoś zadzwonił do drzwi
-Pójdę otworzyć-powiedziałam zakładając szpilki.Ruszyłam do drzwi okazało się,że moja mama przyszła jako pierwsz
-Hej mamo-powiedziałam otwierając drzwi
-Witaj Rose wyglądasz...inaczej-powiedziała patrząc na mnie.Poczułam się zażenowana dlaczego ona choć raz nie mogła mnie po prostu pochwalić albo zganić
-Tak stwierdziłam,że na kolację ubiorę się w coś innego-ona sama miała na sobie czarne eleganckie spodnie i koszulową bluzkę.
-Witaj Janin-naszą niezręczną rozmowę przerwał Dymitr
-Witaj Dymitr.-moja matka także otaksowała Dymitra ale nie skomentowała tego co jej się nie podobało
-Chcesz zobaczyć nasze mieszkanie?-spytałam przerywając niezręczną ciszę
-Tak chętnie-odparła stwierdziłam,że zaczniemy od salonu.Tak jak myślałam obejrzała salon tak jakby szukała zagrożenia z resztą pomieszczeń było tak samo gdy schodziłyśmy na dół spytała
-Sami wszystko zrobiliście?
-Tak.Wszystko zrobiliśmy sami mieszkanie było w kiepskim stanie gdy je dostaliśmy.
-Tak jest tu bardzo ładnie.-nie mogłam uwierzyć,że pochwaliła coś co po części sama zrobiłam
-Dziękuję-bąknęłam  nie wiedząc co powiedzieć.Zeszłyśmy już na dół i mama usiadła przy stole ja również chciałam usiąść ale wtedy ktoś zadzwonił do drzwi więc poszłam otworzyć okazało się,że to mój ojciec
-Jak miło cię widzieć córeczko-powiedział Abe wchodząc do mieszkania ostatnio bardzo często do nas przychodził więc zaczęłam się przyzwyczajać,że to właśnie on jest moim ojcem i szczerze mówiąc zaczęłam go też traktować jak ojca
-Ciebie również miło widzieć staruszku-uściskał mnie
-A gdzie twój wspaniały chłopak?
-Miło pana widzieć panie Mazur-Dymitr akurat wyszedł z kuchni sprawdzić kto przyszedł
-O Dymitr jak miło cię widzieć-powiedział mój ojciec i uścisnął dłoń mojego narzeczonego.Wszedł do salonu i podszedł do mojej mamy spodziewała się,że się przytulą ale oni pocałowali się w policzki co w sumie zastanawiało mnie czy coś między nimi jest czy też tylko się przyjaźnią.Abe usiadł koło mojej matki już miałam usiąść i zacząć rozmowę z nimi al znowu ktoś zadzwonił do drzwi.Podeszłam i otworzyłam w drzwiach stała Lissa z Christianem i Mason
-Hej miło was widzieć-powiedziałam wpuszczając ich do mieszkania
-Hej Rose wyglądasz ślicznie-powiedziała Lissa przytulając mnie sama miała na sobie zieloną sukienkę do kolan na grubych ramiączkach.Christian jak zawsze miał na sobie czarne spodnie i czarną koszulę,a Mason miał na sobie niebieskie spodnie oraz ciemnofioletową koszulę
-No Rose wyglądasz zachwycająco-powiedział Christian na co ja parsknęłam śmiechem-O co chodzi?
-Wiesz nigdy mnie nie chwalisz,a tak i zapomniała bym obok ciebie stoi twoja dziewczyna
-Lissa wie,że tylko ją kocham-odparł różowiąc się
-Hej Rose-odparł w końcu Mason
-Wejdźcie już do salonu-powiedziałam.Gdy wszyscy już się przywitali zasiedliśmy do kolacji.

piątek, 19 lutego 2016

Rozdział 25

Obudziłam się nagle tak jakby ktoś wyrwał mnie ze snu by stanąć do walki ze strzygami, już chciałam się zrywać z łóżka ale okazało się,że to co mnie obudziło nie było żadnym zagrożeniem.Dymitr przez sen się do mnie przytulił musiał spać naprawdę głęboko skoro się do mnie przytulił za zwyczaj śpi czujnie gotów zawsze stawić czoło zagrożeniu,tym razem było inaczej wczorajszy dzień musiał być dla niego męczący skoro spał tak głęboko.Postanowiłam,że nie będę go budzić tylko dam mu się wyspać,było mi wygodnie więc było miło czuć,że to on się do mnie przytula,a nie na odwrót.Nie mówię,że nie lubię się do niego przytulać wprost to kocham ale Dymitr rzadko się do mnie przytula.Zaczęłam się zastanawiać co trzeba będzie dzisiaj zrobić i stwierdziłam,że będzie tego naprawdę dużo i za chwilę trzeba będzie wstać.Jak na zawołanie Dymitr zaczął się budzić.Otworzył oczy ocenił sytuację i stwierdził,że jest bezpieczny więc wtulił się we mnie.
-Hej Towarzyszu jak się spało?-spytałam sennie.
-Witaj Roza dobrze,długo nie śpisz?-spytał podnosząc wzrok na mnie
-Jakąś chwilę obudziłam się a ty się do mnie przytuliłeś.
-Trzeba było mnie obudzić.
-Było mi wygodnie i jeszcze nie chciało mi się wstawać-powiedziałam całując go w czoło.Jeszcze kilka miesięcy temu nie pomyślałabym,że będę budzić się przy Dymitrze,wydawało mi się,że mnie nie kocha,a teraz budzę się przy nim,jem z nim śniadania i spędzam z nim każdą wolną chwilę,czułam,że jestem na właściwym miejscu z właściwym mężczyzną.
-Ale i tak uważam,że powinnaś mnie obudzić.-skarżył się-Co ty na śniadanko?-spytał patrząc na mnie z uśmiechem
-A co proponujesz?-spytałam uśmiechając się patrząc w jego piękne oczy które tak kochałam
-Co ty na płatki z jogurtem i świeżymi owocami i sok pomarańczowy?-spytał po chwili zastanowienia
-Zgoda tylko poproś kucharza żeby podał do łóżka.-uśmiechnęłam się słodko
-Jak sobie pani życzy-powiedział Dymitr całując mnie w nos i wstając z łóżka i ubierając bokserki-Czy coś jeszcze podać?
-Nie dziękuje-powiedziałam.Dymitr w zamian posłał mi piękny uśmiech ten który najbardziej uwielbiałam dla takich chwil żyłam.Dymitr wyszedł a ja wzięłam laptopa i go włączyłam by sprawdzić pocztę nie wchodziłam na nią od czasu naszego wyjazdu do Rosji .Było pełno reklam i informacji o przecenach które usunęłam od razu,dostałam też e-mail od Lissy spojrzałam na datę i okazało się,że został wysłany dziś w nocy.Prosiłam żeby za długo nie siedziała ale mnie nie posłucha niestety.Wiadomość była następująca
,,Wiem,że kazałaś mi iść sapać ale musiałam coś jeszcze zrobić.Wiem,że z osady stróżów przyjeżdża tylko dwójka młodych dampirów mają na imię Joshuan i Angelina.Joshua jest w naszym wieku,a Angelina ma 15 lat.Mam nadzieję,że nie sprawią kłopotu bo mam ich zbyt dużo.Sydney będzie sama bez swoich zwierzchników.Tyle na razie wiem ale jak dowiem się czegoś więcej to ty też się o tym dowiesz.Nie gniewaj się.
 Lissa"
Musiałam jej odpisać.Więc stwierdziłam,że zrobię to od razu
,,Tak mówiłam ci,żebyś poszła spać.Dlaczego ty mnie nigdy nie słuchasz?Znam tą dwójkę mieszkałam u nich przez kilka dni.Boję się bo mogą sprawiać problemy ale poradę sobie z nimi.Cieszę się,że będziesz mnie informować na bieżąco.Nie gniewam się.
Rose"
Wysłałam i w tej samej chwili do sypialni wszedł Dymitr.
-A ty od rana w internecie?-spytał sarkastycznie co mnie rozśmieszyło,bo zrobił minę jakby mu coś nie smakowało
-Musiałam pilna sprawa ale już wyłączam-powiedziałam odkładając laptopa na bok.Dymitr postawił przede mną tacę na której były dwie miseczki z jogurtem,płatkami i owocami obok nich stał sok pomarańczowy i kawa.-kucharz się pogniewał,że karze nam robić sobie samy śniadanie?-spytałam udając oburzenie
-Nie stwierdził,że mamy ręce i możemy sami zmieszać kilka składników-powiedział Dymitr biorąc miseczkę z jogurtem i wsypując do niej płatki,wzięłam swoją i zaczęłam wkładać do mojego jogurtu truskawki i maliny,a na końcu płatki.Po skończonym śniadaniu zniosłam naczynia do kuchni i włożyłam je do zmywarki,następnie udałam się na górę i się umyłam i ubrałam.Dymitr w tym czasie umył się i ubrał oraz podlał kwiaty,a raczej róże bo innych kwiatów w domu nie mamy.Gdy byłam gotowa zeszłam do kuchni
-Co mam robić Towarzyszu?-spytałam.Czas zabrać się do pracy.

Rozdział 24

Wróciłam do domu.Weszłam do salonu w nadziei,że zobaczę tam mojego ukochanego niestety nie znalazłam go tam ruszyłam na piętro sprawdziłam sypialnie,garderobę,siłownię,balkon w końcu stwierdziłam,że będzie w swoim gabinecie siedział za mahoniowym biurkiem na skórzanym krześle .
-Co robisz Towarzyszu?-spytałam wchodząc do środka dopiero teraz dostrzegłam,że na biurku leży książka która była już lekko podniszczona ale dopiero gdy podeszłam do  biurka dostrzegłam,że jest napisana cyrylicą-Skąd masz tą książkę?
-Czytam Roza.Dziś mama mi ją przysłała-odpowiedział zaznaczając stronę którą czytał przed chwilą.Po chwili osunął się od biurka.Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach-I co wszyscy będą jutro na kolacji?
-Tak wszyscy.Ciekawe jak to przyjmą.
-A jak mają przyjąć?Będą się cieszyć i nam gratulować
-Nie chodzi mi o wszystkich-powiedział Dymitr
-To o kogo ci chodzi?-spytałam.Zastanawiałam się o co mu może chodzi
-Jak to Roza o kogo?O twoich rodziców.-powiedział a ja nie wytrzymałam i parsknęłam niekontrolowanym śmiechem-O co chodzi?
-Nie boisz się zabijać strzyg,kraść samochodów,uciekać z dziewczyną która została oskarżona o zabójstwo  królowej.A boisz się moich rodziców?-spytałam byłam ty tak strasznie zaskoczona ale Dymitr miał strasznie poważną minę.
-Roza te wszystkie rzeczy to nic w porównaniu z twoimi rodzicami-powiedział to z tak poważną miną,że zaczęłam się denerwować
-Dymitr jak nie chcesz nie musimy im tego mówić
-Roza ja właśnie chcę to wykrzyczeć całemu światu gdybym mógł już teraz bym już wybiegł i krzyczał,że zostaniesz moją żoną
-Miło z twojej strony ale wolę żebyś został tu jest mi wygodnie-powiedziałam całując go w usta
-Tak faktycznie zostanę w domu ale wolę się przenieść w inne miejsce-powiedział gdy skończyliśmy się całować zanim się zorientowałam wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do sypialni położył na łóżku i znów zaczął mnie namiętnie całować ściągając przy tym moją bluzkę .Ja w tym czasie zaczęłam ściągać z niego bluzkę ale mi nie szło tak dobrze jak mu bo zanim ja w końcu pozbyłam się jego bluzki on już kończył ściągać ze mnie spodnie po dłuższej chwili nasze ubrania leżały na podłodze a my zajęliśmy się sobą.Skończyliśmy leżąc wtuleni w siebie gdy nagle nasz spokój przerwał telefon niechętnie wyplątałam się z objęć Dymitra i odebrałam
-Tak?
-Rose ?Czy gdy uciekaliście natrafiliście na grupę stróżów?-spytała Lissa.Faktycznie poznaliśmy stróżów syn przywódcy chciał żebym za niego wyszłam lecz ja odmówiłam niestety jego siostra o tym nie wiedziała i rzuciła  się na mnie.Oczywiście wygrałam ale i tak bałam się co Lissa mi powie.
-Tak poznaliśmy ale dlaczego?
-Ponieważ za kilka dni przyjeżdża grupa stróżów na Dwór.-oznajmiła Lissa o czyli jednak nie będzie tak nudno jak myślałam
-Fajnie cieszę się-Dymitr cały czas głaskał mnie po nodze przez co nie mogłam się skupić co mam mówić
-Ale to jeszcze nie koniec niespodzianek.-co jeszcze?
-Dajesz powiedz teraz bo nie wytrzymasz-powiedziałam wiedząc,że chcę jak najszybciej mi to powiedzieć
-Przyjeżdża również twoja koleżanka alchemiczka
-Sydney?!-nie wiedziałam czy mam się cieszyć czy też bardziej denerwować.Sydney popadła w niełaskę swoich zwierzchników przez to,że pomagała mi w ucieczce i zastanawiałam się co się z nią dzieje więc cieszyłam się,że uda mi się z nią pogadać.
-Tak właśnie ona.Dobrze Rose ja kończę muszę jeszcze trochę popracować więc kończę
-Tylko się nie przemęczaj jesteś w ciąży-powiedziałam.Cały czas nie mogłam uwierzyć,że moja najlepsza przyjaciółka zostanie mamą
-Tak jest kapitanie-powiedziała Lissa
-Dobra kończę pa
-Pa Rose-rozłączyłam się
-Kto dzwonił?-spytał Dymitr wciągając mnie do łóżka
-Lissa-powiedziałam całując go w policzek -za kilka dni przyjeżdża kilka stróżów z osady w której byliśmy i przyjeżdża Sydney
-Już się bałem,że popadła w nełaskę
-Też się o to bałam ale jak widać powierzyli jej nowe zadanie
-To może być test Rose uważaj nie sprzymierzaj się z nią za bardzo bo może mieć przez to kłopoty
-Wiem kochanie -powiedziałam całując go w usta.A potem położyliśmy się spać.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy kolejny rozdział troszkę zapożyczam się z "kronik krwi" czy ktoś to czytał bo ja aktualnie czytam i stwierdzam,że jest tam za mało Romitri.

czwartek, 18 lutego 2016

Rozdział 23

Rozmawiałam z Masonem jeszcze 2 godziny.Było jak za starych dobrych czasów śmialiśmy się i rozmawialiśmy czułam się jakbyśmy buli w szkole.
-Mason muszę już lecieć -powiedziałam spoglądając na zegarek.Dymitr pewnie się wkurzy
-Tak szybko?No tak twój Rosjanin pewnie się niepokoi
-Ej!!!On ma imię-oburzyłam się
-No dobra sorry.Leć już do niego
-Pa Mason-powiedziałam odchodząc ale coś mi się przypomniało-A Mason czy jutro mógł byś wpaść na kolację do mnie i do Dymitra?
-Rose no wiesz...
-Nie będziemy sami będzie jeszcze Lissa i Christian moja mama i poznasz mojego tatę
-No zgoda-po dłuższej chwili się zgodził-Na razie Hathaway .
-Pa Ashford
Weszłam do domu.Tak jak się spodziewałam Dymitr był już w domu i gotował obiad
-Hej Towarzyszu co tam gotujesz?-spytałam wchodząc do kuchni
-Co powiesz na spaghetti ?-spytał odwracając się do mnie i całując mnie w czoło.
-Jestem za -no dobra czas na poważną rozmowę-A co powiesz na to by jutro powiedzieć wszystkim o tym co stało się w Bai?
-Chodzi ci o zaręczyny?-pokiwałam głową-No to zgoda ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?-spytałam o co mu chodziło
-Pomagasz mi gotować-no to mamy problem
-Dymitr ale ja nie umiem gotować.-oznajmiłam naprawdę te kilka potraw które udało mi się zrobić to czysty przypadek
-Ale ja nie mówię o tym byś od razu robiła kurczaka w warzywach.Chciał by żebyś pomogła mi pokroić warzywa ,zrobić sos
-No zgoda-przerwałam mu-pomogę ci,a i jeszcze jedno Mason też będzie-Dymitr mieszał właśnie sos i gdy usłyszał to imię momentalnie zesztywniał
-Czyli go zaprosiłaś?-spytał nie patrząc na mnie
-Dymitr wszystko sobie wyjaśniliśmy on wie,że jestem z tobą
-No dziś rano jak na mnie napadł nie wydawał się przekonany-widzę,że zapowiada się jutro ciekawy wieczór
-Ale potem z nim rozmawiałam i zrozumiał jesteśmy tylko przyjaciółmi.A ty nie powinieneś mu mówić o tym co stało się gdy Wiktor porwał Lisse .
-Czyli to z nim byłaś ten cały czas?!-wykrzyknął zdenerwowany Dymitr no popatrz nie myślałam,że jest aż tak zazdrosny
-Tak tłumaczyłam mu dlaczego z nim nie mogę być i wiesz co gdy mu wszystko na SPOKOJNIE wytłumaczyłam przystał na przyjaźń.-specjalnie podkreśliłam spokojnie by Dymitr zrozumiał,że krzyki nic tu nie dadzą.
-Dobrze Roza dla ciebie wytrzymam jego towarzystwo.
-I za to cię kocham -dałam mu buziaka-A teraz  wybacz idę zadzwonić do moich rodziców i ich zaprosić .Na którą?-spytałam wchodząc do góry
-Najlepiej na 5 .Za 10 minut obiad.
-Dobrze kochanie-powiedziałam gdy byłam już u nas w sypialni wzięłam telefon i wybrałam numer do mamy.Odebrała po pierwszym sygnale
-Tak słucham-odezwała się głosem którym mogła zabić na kilometr
-Hej mamo słyszałam,że jesteś na Dworze.Czy to prawda?-spytałam nie byłam pewna czy aby na pewno jeszcze jest
-Tak Rose jestem do piątku.A czemu pytasz?
-Chciała bym cię zaprosić na kolację jutro na 5.Pasuję ci?
-O to miło z twojej strony ale czy coś się stało,że złożyłaś mi tą propozycję?
-Nie oczywiście,że nie tylko chciałam cię zaprosić
-Dobrze chętnie przyjdę.Do zobaczenia
-Pa-rozłączyłam się i wybrałam numer do Abe wiedziałam,że odbierze i się nie pomyliłam tak samo jak mama był podejrzliwy co do mojego zaproszenia ale koniec końców się zgodził.Zeszłam do Dymitra akurat gdy nakładał na talerze makaron
-Po obiedzie pójdę do Lissy i ich zaproszę -powiedziałam siadając na krześle w salonie.Dymitr podał obiad który był przepyszny z resztą jak zawsze.Po obiedzie poszłam do Lissy która strasznie się ucieszyła na wspólną kolację w gronie znajomych .Gdy wracałam do domu zobaczyłam jak Mia rozmawia z Andre.Czyżby znowu zaczęli się spotykać?Czekam na dalszy rozwój ich związku.

środa, 17 lutego 2016

Rozdział 22

Szliśmy w milczeniu aż wreszcie stwierdziłam,że czas przerwać to milczenie.
-Jak się czujesz no wiesz po ty jak Lissa cię przywróciła do życia-nie wiedziałam jak ułożyć to w zdania
-Jest dziwnie no wiesz niby was znam ale jesteście inni tacy starsi nie,że mi się to nie podoba ale jest dość dziwnie.
-Tak bardzo się zmieniliśmy-wiedziałam o czym mówię Eddy i ja przeszliśmy wielką transformację od zeszłego roku staliśmy się odpowiedzialni i dość poważni
-Od kiedy jesteś z Bielikowem?-nagle Mason się zatrzymał i spojrzał na mnie
-Od miesiąca-odparłam zgodnie z prawdą .Jestem z Dymitrem od miesiąca i już przyjęłam od niego zaręczyny no ale w sumie przez to co razem przeżyliśmy nie dziwię się mojej spontaniczności
-To krótko a mówi o tobie tak jakbyś była jego własnością
-Mason ja i Dymitr zakochaliśmy się w sobie w szkole.-powiedziałam nie chciałam zataić prawdy przed nim .
-Powiedz,że zakochałaś się w nim po mojej śmierci.-powiedział to takim tonem,że chciałam go okłamać.Rose nie możesz musisz mu powiedzieć prawdę
-Nie zakochałam się w nim już kiedy po nas przyjechał.
-O czyli jak byłaś ze mną to co tylko dla zabawy?Co wtedy nie mogliście być razem czyli stwierdziłaś,że się zabawisz?!-wykrzyknął
-Nie Mason to nie tak.Dymitr i ja zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia,a Wiktor to wykorzystał przeciwko nam i zaczarował mój naszyjnik i gdy poszłam poinformować Dymitra o tym,że Lissa została porwana czar zadziałał ale Dymitr się zorientował przed  faktem i nic między nami nie zaszło wtedy też powiedział mi,że nie będziemy razem bo w przyszłości będziemy zajmować się Lissą a to był by konflikt interesów.-chciałam dalej mówić lecz przerwał mi
-Po co mi to mówisz?
-Daj mi dokończyć.Stwierdziłam,że skoro nie mogę być z nim to spróbuje się zakochać w kimś innym no i padło na ciebie-przewrócił teatralnie oczami-Naprawdę się starałam Mason  chciałam cię pokochać
-Ale co? Nie wyszło?-spytał skarkastycznie
-Przepraszam,że cię wykorzystałam nie chciałam .Wybaczysz mi?-spytałam
-I co mam zostać twoim przyjacielem słuchać jak to zachwalasz jaki to on jest świetny i wspaniały?Wybacz Rose ale to nie na moje nerwy
-Nie przy tobie nie będę o nim wspominać proszę
-Zgoda.Tylko przyjaźń nic więcej-uściskałam go szczęśliwa,że się zgodził
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Prezent specjalnie dla moich czytelniczek które komentują zawzięcie każdy rozdział i mi doradzają co poprawić.Dzięki wam mam ochotę pisać.Dziękuje

Rozdział 21

Obudziłam się sama w łóżku .Gdzie jest Dymitr ?Jest środa czyli jeszcze ma kilka dni wolnych wczoraj zasnęliśmy ok.14 czyli środek nocy dla morojów liczyłam,że zastanę ukochanego w łóżku ale się pomyliłam.Z korytarza dochodził cudowny zapach.W końcu zdecydowałam się wstać  i zejść na dół.To co zobaczyłam...cóż nie codziennie widzi się swojego narzeczonego w samych bokserach w kuchni smażącego omlety widok muszę przyznać przepiękny.
-Towarzyszu cieszę się,że robisz śniadanie ale wolała bym obudzić się i mieć cię przy sobie -powiedziałam z uśmiechem
-Roza chciałem ci zrobić śniadanie do łóżka musiałaś wstawać?-zapytał podchodząc do mnie i mnie całując
-To ja idę do łóżka i poczekam na śniadanie,ale szczerze mówiąc poproszę więcej takich poranków-powiedziałam wchodząc po schodach na górę.Po 5 minutach wszedł Dymitr z tacą na której były 2 omlety z mięsem i warzywami ,sok i kawa.Ale Dymitr coś ukrywał w drugiej ręce
-Dla pięknej pani śniadanko-postawił tacę na łóżku-i kwiaty-wyciągną piękny bukiet róż i tulipanów
-Dziękuje ale z jakiej to okazji?-spytałam zabierając jeden talerz z tacy
-Czy nie mogę podarować mojej ukochanej kwiatów?-spytał z uśmiechem coś mi tu nie grało czyżby był tak zazdrosny.
-Oczywiście,że możesz to miłe z twojej strony ale powiedz czy nie jesteś czasem zazdrosny i dlatego dostałam dzisiaj śniadanie do łóżka i kwiaty?-spytałam patrząc prosto w jego piękne oczy ja znałam odpowiedź ale chciałam żeby się do tego przyznał
-Tak Roza jestem zazdrosny ale chciałem ci podarować kwiaty bez okazji .Tak po prostu bo cię kocham .A teraz jedz-jedliśmy w milczeniu .Jak on świetnie gotuje omlet był po prostu pyszny .Po śniadaniu włożyłam naczynia do zmywarki i poszłam się ubrać mój ukochany akurat był w garderobie.
-Wybierasz się gdzieś?-spytałam wkładając spodnie
-Tak muszę wyjść na chwilę do Hansa zanieść mu papiery za 2 godzinki wrócę i będziemy robić co będziesz chciała-powiedział całując mnie w czoło -Do zobaczenia Roza
-Pa towarzyszu-powiedziałam i usłyszałam ja drzwi na dole się zamykają.Weszłam do salonu i zobaczyłam,że Dymitr zapomniał dokumentów nad którymi pracował od kilku dni stwierdziłam,że zaniosę mu ją wyszłam na dwór i coś usłyszałam
-Bielikow!!!!Poczekaj-odezwał się zbyt znajomy głos bym mogła go pomylić
-Czego chcesz Mason ciesz się,że Rose mi wszystko wytłumaczyła bo już chciałem z tobą porozmawiać-oj to mi się nie podobało,że Dymitr tak zwraca się do Masona ale z drugiej strony czy muszę się mu dziwić jakbym zobaczyła,że jakaś baba całuje Dymitra to bym się na nią rzuciła stwierdziłam,że posłucham o czym mówią w końcu też byłam w to zamieszana
-Myślisz,że możesz mnie zastraszyć w szkole może i byłeś postrachem ale teraz nic nie możesz mi zrobić-zdziwiłam się,że Mason potrafi być taki wredny
-Odpuść sobie młody Rose wybrała mnie nie ciebie-ocho ktoś tu jest strasznie zazdrosny
-Ale mnie kochała pierwszego ciebie pokochała po mojej śmierci teraz wróciłem i możemy być szczęśliwi bez ciebie-czy on sobie żartuje nigdy bym go nie wybrała jeśli do wyboru był by jeszcze Dymitr
-No wątpię jakoś nie do ciebie przyszła gdy porwali.....-nie dokończył bo wkroczyłam do akcji
-Jeśli zamierzacie tu tak stać i się na siebie drzeć to odpuśćcie bo to żałosne.-powiedziałam nie patrząc na żadnego dość szczególnie
-Roza co ty tu robisz?
-Roza? Ona ma na imię Rose naucz się to mówić po naszemu a nie po rosyjsku
-Ty się zamknij-to skierowałam do Masona-Dymitr zapomniałeś papierów dla Hansa a wiem ile pracy w to włożyłeś -podałam mu teczkę
-Roza...-przerwałam mu
-Porozmawiamy w domu Towarzyszu-odpowiedziałam i spojrzałam na Masona-a z tobą chętnie porozmawiam.Tylko tym razem bez całowania
-Roza muszę lecieć-powiedział Dymitr całując mnie mocno i namiętnie zrozumiałam,że zrobił to z powodu Masona
-Widzimy się za 2 godziny?-spytałam ciężko dysząc
-Oczywiście-odparł uśmiechając się uwodzicielsko
-A z tobą chcę porozmawiać tylko bez całowania-powiedziałam patrzą prosto w oczy Masona
-Zgoda-odparł i ruszył w stronę dziedzińca a ja poszłam zaraz za nim

wtorek, 16 lutego 2016

Rozdział 20

Weszłam do mieszkania i zamknęłam za sobą cichutko drzwi weszłam do salonu w nadziei, że znajdę tam Dymitra lecz niestety salon był pusty. Czyli, że jest gdzieś do góry. Po jakiś 15 minutach szukania mojego ukochanego w końcu go znalazłam w naszej sypialni. Siedział ze spuszczoną głową którą schował w rękach. Podeszłam cichutko i dotknęłam jego ramienia.
-Dymitr ja....
-Nie, nic teraz nie mów posłuchaj mnie.-przerwał mi, a ja tylko skinęłam głową-rozumiem, że go kochasz w końcu to twój chłopak z czasów szkolnych dlatego nie będę wam stał na drodze do szczęścia.-powiedział nie patrząc mi w oczy. Jak on mógł pomyśleć, że kocham Masona? No fakt kocham go, ale jako brata nie potrafię się zakochać w kimś z kim dorastałam tak już jestem.
-Słucham? Dymitr ja Masona traktuję jak brata.
-No ja nie całuję w taki sposób własnych sióstr.-odparł byłam zdziwiona, że w takiej chwili potrafi zdobyć się na sarkazm.
-To on mnie pocałował nie ja jego. Dymitr uwierz moje serce należy tylko do ciebie i do nikogo więcej. Proszę uwierz.
-Rose jak mam uwierzyć skoro widziałem pół godziny temu jak się całowaliście w parku jakbyście byli w sobie zakochani.-spojrzałam mu prosto w oczy i widziałam łzy. Dymitr nigdy nie płacze. Co ja mu zrobiłam, jestem tak wściekła na siebie i Masona.
-Dymitr ja naprawdę tego nie chciałam wybacz mi i nie zostawiaj mnie.-no i się rozpłakałam.
-Nigdy cię nie zostawię, ale zastanów się kogo chcesz mieć przy sobie, a kogo chcesz odstawić na dalszy plan.-powiedział i chciał wyjść z pokoju lecz chwyciłam go za ramie.
-Dymitr odpowiedź możesz poznać już teraz. Jestem pewna swoich uczuć od dawna jeśli pozwolisz mi odpowiedzieć teraz nie będziesz musiał cierpieć i ja też.-odwrócił się do mnie, a w jego oczach widziałam, że myślał o zupełnie innej odpowiedzi niż tak którą chciałam mu powiedzieć.
-Faktycznie szybciej będę mógł zniknąć z twojego życia.- ał zabolał i to bardzo
-Wybieram Ciebie i Lisse jestem w stanie w pewnym stopniu odsunąć się od Masona byle tylko być z tobą na zawsze.-widziałam, że zaskoczyła go moja odpowiedź byłam w szoku, że pomyślał, że go zostawię-Kocham tylko ciebie i innej decyzji nie mogłam podjąć.
-Też cię kocham Roza.-widziałam jak bardzo się ucieszył z mojej odpowiedzi. Podszedł do mnie i złożył na moich ustach najsłodszy pocałunek na świecie. Wiedziałam chciał mi udowodnić, że mnie kocha i wydawało mi się, że chce mi udowodnić kto jest właściwym mężczyzną dla mnie. Tylko po co on mi to pokazywał skoro wiedziałam o tym najlepiej na świecie. Chwycił mnie w ramiona i zaniósł mnie na łóżko delikatnie kładąc jakbym była z najdelikatniejszego szkła które pod wpływem jego dotyku się połamie.-Tak bardzo cię kocham nie wiem jak mogłem żyć bez ciebie Roza.- wymruczał mi do ucha po skończonej "zabawie" gdy leżałam przytulona do jego nagiego torsu czułam, że jestem we właściwym miejscu.
-Dymitr mi się wydaje czy ty jesteś zazdrosny?-spytałam się i podciągnęłam pościel by się przykryć.
-O ciebie zawsze Roza. Nie ma znaczenia jak dobrze znasz mężczyznę, ale jeśli na ciebie patrzy to jestem zazdrosny.-powiedział całując mnie w szyje.
-Nawet jak rozmawiam z Christianem lub Eddym?
-Oczywiście to potencjalne zagrożenie.-powiedział szeptem do mojego ucha które akurat całował
-Nie musisz być zazdrosny jestem tylko i wyłącznie przeznaczona tobie .
-To właśnie chciałem usłyszeć.-powiedział całując mnie coraz namiętniej. Czyli za szybko nie wyjdę z łóżka. Zapowiada się ciekawa noc.

poniedziałek, 15 lutego 2016

Rozdział 19

Szliśmy do parku który znajduje się tuż przy moim mieszkaniu. Pogoda była cudowna słońce świeciło, a na niebie nie było ani jednej chmurki. Przez to, że przyjechaliśmy tak późno nie mogliśmy się przestawić na porządek tego dnia i nocy.W parku nie było dużo ludzi ponieważ była noc dla morojów.
-Hathaway przyznaj się jak to jest być strażniczką.-Mason przerwał ciszę która panowała w drodze z mieszkania do parku.
-Cóż jak się uczyliśmy sądziłam, że to bułka z masłem, ale teraz wiem,że to ciężka praca.
-Przesadzasz przecież możesz zabijać strzygi.
-Mason to jest naprawdę trudna robota, a zabicie strzygi nie jest tak fajne jak nam się wydawało w szkole!-teraz trochę niepotrzebnie podniosłam głos, ale czy on uważał, że ta robota nie jest ciężka?
-Gadasz tak jakbyś pozjadała wszystkie rozumu.Właśnie od kiedy przyjaźnisz się z Bielikowem? I od kiedy jeździsz z nim do rodziny?-po tych słowach chwycił mnie za rękę.
-Nie pozjadałam wszystkich rozumów po prostu wiem z doświadczenia, że bardzo łatwo o błąd podczas gdy strzygi atakują.-od razu przypomniała mi się piwnica w której przetrzymywał nas Izajasz na samom myśl o tych zdarzeniach chciałam się wzdrygnąć. Udało mi się wyciąć fragment z Dymitrem.
-Co może wysyłają cię non stop na misję w których zabijacie strzygi?-spytał Mason coraz bardziej mnie denerwował. W odpowiedzi na jego pytanie obróciłam się do niego plecami puszczając jego rękę i uniosłam włosy.-Skąd ich tyle masz?-spytała, odwróciłam się z powrotem.
-Dwa pierwsze są po tym jak zabiłam Izajasza i Elenę, a  ten trzeci jest po tym jak na Św.Władimira napadły strzygi to wtedy też pomagałam.
-Czyli udało ci się ich zabić?-spytał Mason czyli nie pamiętał nic z bycia duchem.
-Tak tylko niestety wtedy poniosłam wielką stratę.-powiedziałam, a na samo wspomnienie martwego Masona ciarki przeszły mi po plecach.
-Naprawdę aż tak wielką?-spytał zatrzymaliśmy się spojrzałam w jego niebieskie oczy i widziałam w nich miłość. Miłość do mnie, miłość której nie mogłam odwzajemnić.
-Tak straciłam najlepsze przyjaciela jakiego tylko mogłam mieć.
-Moment przyjaciela? Przecież wtedy zaczęliśmy się spotykać!!!-po co ja się odzywałam jestem głupia miałam to zrobić delikatnie no, ale cóż wyjdzie tak jak zwykle.
-Wiem, że wtedy się spotykaliśmy, ale Mason od tego czasu wiele się zmieniło.-starałam się mówić jak najdelikatniej jak tylko potrafiłam.
-Jak wiele, co spotykałaś się z innymi chłopakami? Ok, nie ma problemu, ale teraz możemy być razem Rose tylko ty i ja.-i właśnie w tej chwili Mason przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Całował mnie, a ja nie umiałam odwzajemnić pocałunku. Otworzyłam oczy i zobaczyłam najgorsze co mogło Dymitr nas widział. Momentalnie odsunęłam się od Masona pocałunek trwał może z 3 sekundy ale wystarczająco by zniszczyć Dymitra.
-Dymitr! Ja ci to wszystko wytłumaczę naprawdę nie chciałam...-zaczęłam się tłumaczyć, ale Dymitr podniósł dłoń w geście bym się zamknęła.
-Porozmawiamy w domu teraz dokończ to co masz dokończyć.-powiedział i odszedł. Spojrzałam na Masona.
-Co ci odbił!!!
-Rose przecież teraz będziemy razem.
-Nie możemy być razem.-odparłam już się uspokoiłam chociaż wiedziałam, że jestem przed najtrudniejszą rozmową z Dymitrem.
-Dlaczego?
-Ja nie mogę.
-Co nie jesteś gotowa? Spokojnie dam ci czas.
-Dasz mi czas.-roześmiałam się po mimo tego, że nie było w tym nic śmiesznego.
-Tak, rozumiem musisz się przyzwyczaić, że żyje rozumiem dam ci czas.
-Mason nie rozumiesz, że ja mam swoje życie!
-W którym chcę uczestniczyć.
-I będziesz jako przyjaciel.
-Dlaczego nie chcesz dać mi drugiej szansy?
-Bo ja mam narzeczonego!!
-O to zmienia postać rzeczy. Kim jest ten szczęściarz?-spytał przygaszony.
-Jest nim Dymitr.
-Co Bielikow przecież on jest starszy o 5 lat!!!
-Kocham go więc co cię to obchodzi?!-wydarłam się i ruszyłam biegiem do mojego mieszkania. Dopiero pod drzwiami odechciało mi się wejść ale czas porozmawiać z Dymitrem i mu wszystko wytłumaczyć.

niedziela, 14 lutego 2016

Rozdział 18

Po tygodniu spędzonym w Bai było nam się trudno pożegnać z rodziną Dymitra ale czas wracać. Podczas lotu Dymitr spał lecz ja nie mogłam musiałam się przygotować na rozmowę z Masonem. Już za 2 godziny będziemy na Dworze i wtedy znając mnie walne coś prosto z mostu i będę musiała się z tego wywinąć.
-Roza.-usłyszałam. Spojrzałam na Dymitra spał więc pewnie mu się śniłam tak rzadko mówi przez sen, a gdy to robi to jest to uroczę-Nigdy cię nie przebudzę.-oj to mnie zaniepokoiło śni, że jest strzygą to nie jest najlepszy sposób żeby o tym zapomniał.
-Dymitr.-dotknęłam go delikatnie, a on natychmiast się obudził.
-Coś się dzieje Rose?-od razu był gotowy zaatakować.
-Nie, spokojnie tylko mówiłeś przez sen i się przestraszyłam.
-To tylko sen nic mi nie jest.
-Najważniejsze.-powiedziałam i go pocałowałam.
-Co?-zdziwił się Dymitr po pocałunku.
-No, że nic ci nie jest.
-Patrz już jesteśmy.-spojrzałam w okno faktycznie byliśmy już na Dworze. Widać było, że ktoś na nas czekał. Wysiedliśmy z samolotu a Lissa wpadła mi w ramiona.
-Jesteś nareszcie!!!
-Liss jak mogła bym cię tu zostawić?
-Mogła byś był by spokój.-nagle naszą rozmowę przerwał Christian.
-O, a już myślałam, że Liss cię spakowała.-odparłam. Już chciał się odgryźć, ale dołączyli do nas rodzice Lissy.
-Rose, ale wydoroślałaś!!!-Eric Dragomir jak zwykle był uprzejmy właśnie takiego go zapamiętałam obok niego Rhea Dragomir tak samo piękna jak była w samochodzie kilka minut przed wypadkiem.
-Miło mi państwa znowu widzieć.-nie mogłam uwierzyć, że są przede mną osoby które 2 lata temu zginęły w wypadku.
-Cześć Rose.-nowy głos przywitał mnie, a właściciel tego głosu miał krótko obcięte blond włosy takie same jak włosy mojej przyjaciółki.
-Andre jak miło cię widzieć.-uściskałam wszystkich po kolei nawet Christiana.
-Chcę państwu przedstawić mojego przyjaciela Dymitra Bielikowa.
-Dzień dobry miło mi poznać państwa.-Dymitr jak zawsze był grzeczny i to w nim uwielbiałam.
-Rose a nie przywitasz się ze mną?-nowy głos odezwał się, a  ja zamarłam.
-Mason to naprawdę ty?-nie mogłam w to uwierzyć byłam już pogodzona z jego śmiercią, a teraz mogłam znowu cieszyć się z tego ,że żyje.
-Patrzysz na mnie jak byś widziała ducha.-wszyscy się zaśmiali oprócz mnie i Dymitra. Po moich przygodach z duchami to mnie nie śmieszyło.
-Nawet tak nie żartuj.-powiedziałam przytulając go mocno jego rude włosy były tak samo rude jak je zapamiętałam. Po tych powitaniach poszłam z Dymitrem się rozpakować. Właśnie kończyłam wkładać koszulki do brudów kiedy ktoś zadzwonił do drzwi.
-Pójdę otworzyć!-krzyknęłam do Dymitra.Otworzyłam drzwi.
-Cześć Hathaway.-Mason stał oparty o framugę drzwi.
-Hej Mason. Przejdziemy się?
-Zgoda.-już czas z nim porozmawiać.
-Dymitr wychodzę!-krzyknęłam zamykając drzwi.